JesieńNaturaPolska

Od babiego lata poprzez jesień. Las. Trzy odsłony – Mój Las, Białowieża, Kampinos.

812.2019
Powrót do spisu treści

Ścieżkami ”Mojego Lasu” – parę świtów…

”Mój las” jest przez wielu fotografujących człowieków, co na wielkiego zwierza chodzą😉 , traktowany z pytającym westchnieniem – to są jednak jeszcze lasy, gdzie można spotkać tylko sarny?… Pytanie – tylko, czy aż?… Może jednak nie tylko olbrzymie przestrzenie bieszczadzkie, czy puszcze w obrębie parków narodowych, albo rozległe lasy nizinne są miejscami, gdzie magiczne chwile z naturą można przeżywać. ”Mój Las”, chociaż nie tak rozległy i nie tak pełen dzikiej zwierzyny jest miejscem, przynajmniej dla mnie, niezwykle pięknym i magicznym…

Można w Moim Lesie przeżyć magiczne wschody słońca,

gdy światło rozprasza się w pięknych mgłach,

a sarny z kozłami

Sarny europejskie (Capreolus capreolus)

reagują na każde trzaśnięcie gałązki pod stopą, znikając w pełnych gracji skokach pomiędzy drzewami.

Sarna europejska (Capreolus capreolus)

Można w nim przeżyć chwile ze światłem, które gdy na łąkach się oprze,

to prawdziwe diamentowe naszyjniki maluje na mistrzowsko utkanych przez pająki pajęczynach babiego lata…

Idziesz świtem przez Mój Las w stronę poranka – mijają minuty,

Robi się coraz jaśniej i światło coraz piękniej gra na leśnych ścieżkach…

Wychodzisz na leśne polany. Na jasnym już niebie możesz zobaczyć polującego myszołowa…

Myszołów zwyczajny (Buteo buteo) 

Ściągniesz wzrok z nieba, oprzesz na trawach, zasychających ostach i łąkowych kwiatach, a tam błyszczące w słońcu ważki,

Szablak krwisty (Sympetrum depressiusculum) – samiec

i zbierające nektar pszczoły…

Pszczoła miodna (Apis mellifera)

A w tym wszystkim magia światła, kolorów i zapachów – mchu, traw, drzew…

I ta cisza, którą wypełnia piękna muzyka leśnych odgłosów – ptasich treli, porykiwań kozłów, szumu drzew przy wiejącym wietrze… Czy to mało?… Nie… To bardzo dużo… Uwierzcie…

W ”Moim Lesie” jest też rzeka i co za tym idzie – są bobry.

Niestety, póki co bobry są moim niespełnionym marzeniem, zarówno fotograficznym, jak i tym po prostu spotkaniowym. Bawią się ze mną w chowanego na całego 😀. Także mogę Wam tylko pokazać dowody bobrowej działalności

i obiecać , że dalej bardzo będę się starać je sfotografować… Jedno z takich starań tutaj zamieszczę. Pobudka o godz. 3.30 rano. Sama, ponieważ Pan Mąż w chaszczach, jak już nie raz pisałam, raczej nie siedzi, zmierzam przez las do bobrowej miejscówki… I powiem szczerze, że to zmierzanie nie jest takie absolutnie pozbawione stresu… Tutaj jakieś ślepia, tam pohukuje sowa, tutaj pod czyjąś nogą gałązka trzaśnie…😯

Hmmm, wolałabym mieć Pana Męża przy sobie… Daję jednak jakoś radę dotrzeć do bobrowiska i w gałęziach robię zasiadkę. Czekam. Za mną coś szura, obok coś dużego wskakuje do wody – pewnie bóbr. Jakiś ptak pojedynczym trelem się odzywa. A ja cichutko siedzę, nie ruszam się i czekam na jakiekolwiek światło…

W końcu pomału robi się szaro.

Potem jasno. A bobry?…

A bobry znowu się bawią w chowanego… 🤷‍♀️😀 Nie pytajcie ile razy już próbowałam je namierzyć – wstyd się przyznać… 🙈

Nic, póki co pozostaje mi znowu popodziwiać, oprócz pięknych odgłosów bobrzych plusków, bobrowe budowle oraz ślady ich żerowania…

Ale nie zamierzam się poddawać – kiedyś z bobrem się oko w oko spotkam i uśmiechniemy się do siebie, a ja z tego spotkania zrobię, mam nadzieję, jakąś fotkę…😀

Czekając na bobry, podczas wypatrywania pomiędzy trzcinami jakiegoś gagatka co do zdjęć pozować nie lubi,

fotografuję inne cudeńka np. pająka, co żmudnie utkał swoją pajęczynę pomiędzy liśćmi trzcin…

Pająk (Araneae)

A gdy na bobry już nie ma szans, bo poranek tonie w pełnym słońcu – obchodzę mój piękny las.

Przedzieram się nad rzeką,

na której zawsze można liczyć na spotkanie z  łabędziami,

Łabędzie nieme (Cygnus olor)

czy czaplą siwą, która z krzykiem wystrzeliwuje z przybrzeżnych traw…

Czapla siwa (Ardea cinerea)

Potem, na brzegu rzeki, robię małą przerwę na śniadanie, a jedząc kanapkę napawam oczy grążelami

Grążel żółty (Nuphar lutea)

i z przyjemnością witam towarzystwo kolejnej rodziny łabędzi – widać jak tegoroczne latorośle dorastają…😊

Łabędzie nieme (Cygnus olor)

Oraz kaczek krzyżówek, które jednakże zbyt długo w moim towarzystwie przebywać nie chcą…😉

Kaczka krzyżówka (Anas platyrhynchos)

Taka jest różnica pomiędzy łabędziami i kaczkami leśnymi, a parkowymi – te parkowe nie przejmują się obecnością ludzi, przyzwyczajone do karmienia przez nich. Leśne płoszą się, gdy tylko kogoś dostrzegą. Są bardziej dzikie… To samo zresztą dotyczy wiewiórek…

Zostawiam tę odnogę rzeki. Przemierzam łąki z chabrami.

Chabry łąkowe (Centaurea jacea)

Zawieszam się jeszcze nad utkanymi pajęczynami babiego lata.

Chabry łąkowe (Centaurea jacea)

Nad intensywnie żółtymi kwiatostanami nawłoci.

Nawłoć pospolita (Solidago virgaurea)

Nad późnoletnimi pięknie kwitnącymi leśnymi niecierpkami – różowymi,

Niecierpek gruczołowaty (Impatiens glandulifera)

oraz ciemnoczerwonymi…

Niecierpek gruczołowaty (Impatiens glandulifera)

Spoglądam na zmieniające się trawy – z zielonych na popielato-złote…

I na pola mieniącej się w słońcu dojrzałej kukurydzy…

Kukurydza zwyczajna (Zea mays)

Spokojnym krokiem idę wzdłuż głównego koryta rzeki.

Spod nóg wystrzeliwuje mi młody, ukryty w wysokich trawach bażant.

Bażant zwyczajny (Phasianus colchicus)

Po drugiej stronie rzeki, zaraz nad lustrem, przelatuje młody ślepowron,

Ślepowron zwyczajny (Nycticorax nycticorax)

a wysoko na niebie – kormorany,

Kormorany zwyczajne, kormorany czarne (Phalacrocorax carbo)

W końcu słyszę jeden przeraźliwy gwizd i widzę kątem oka przelatującego, jak turkusowa błyskawica, maleńkiego zimorodka… Jeszcze nigdy nie udało mi się go sfotografować… Siadam w wysokich pokrzywach, byle się trochę zamaskować

Pokrzywa zwyczajna (Urtica dioica)

i niezależnie od tego, jak bardzo kolą, i parzą – czekam. Ponieważ poniżej widzę powalony w rzece pień z wystającą gałęzią, czyli plejsik na zimorodka wymarzony 😃

Czekam, pozbywając się ostrożnymi ruchami mrówek. Jako osoba mająca zdolności niezwykłe do wybierania miejsc na zasiadkę, przysiadłam w bezpośrednim sąsiedztwie mrowiska 🙄😁. Zastanawiam się, czy będę mieć trochę szczęścia, które pozwoli mi na sfotografowanie turkusowego brylancika naszych rzek… No i właśnie, tego w zamiarach bobrowego poranka – to zimorodkowe szczęście mam… 😊

Zimorodek zwyczajny (Alcedo atthis

Zimorodek zwyczajny (Alcedo atthis

A ponieważ taka jest zasada w byciu z naturą – że jeżeli czekasz, szukasz, to nie zawsze się coś otrzymuje, ale jak się nie spodziewasz – to jak najbardziej natura sypnie pełną garścią. Zgodnie, więc z tą zasadą, gdy zupełnie nieprzygotowana przysiadam w pokrzywach – już po niecałych trzydziestu minutach mam zimorodka. Natomiast, gdy dwa dni później robię celową zasiadkę, będąc na miejscu jeszcze przed świtem, który wita mnie wschodzącą kulą słońca,

wspinającą się powoli ponad drzewa

i po chwili chowającą się za chmurami, po to by zachwycać na niebie piękną grą światła –

to zimorodek tylko lata gwiżdżąc i ani myśli przysiąść…😏 W zamian, na zimorodkowej gałęzi wystającej z wody, pięknie się prezentują świtezianki błyszczące…

Świtezianka błyszcząca (Calopteryx splendens) – samce

Świtezianka błyszcząca (Calopteryx splendens) – samce

I jako sprawdzone modelki w pole obiektywu wchodzą sójki żołędziówki…

Sójka żołędziówka (Garrulus glandarius)

Sójka żołędziówka (Garrulus glandarius)

A na dodatek, po drugiej stronie rzeki, przysiada śliczna rokitniczka z rodziny trzciniaków…

Rokitniczka (Acrocephalus schoenobaenus)

Taka to jest zwykle przygoda z Matką Naturą i szczerze mówiąc pomimo tego, że czasami czuję zawód nie sfotografowania gatunku, który sobie zaplanowałam, to to sypanie niespodziankami – naprawdę lubię… 😀

W ” Moim Lesie”, zresztą tak jak i w większości lasów tego świata, bywają świty piękne, jarzące się czerwienią, różem i dające potem piękne, mocne, poranne światło, ale też bywają i te pochmurne, deszczowe, gdy światła niewiele i sucho jest raczej inaczej… Ale wtedy też można mieć piękne spotkania, tym bardziej, że mokra ściółka wygłusza kroki.

Można sfotografować małą sarenkę drepczącą przy polu kukurydzy…

Sarna europejska (Capreolus capreolus)

Pochmurną modraszkę z nastroszonymi piórkami – bo jak tutaj się przy takiej pogodzie nie stroszyć…😉

Modraszka zwyczajna (Cyanistes caeruleus

A także mazurka, który złą pogodę postanawia przeczekać w kukurydzy.

Mazurek (Passer montanus)

Poczuć zapach mokrych traw leśnej łąki i zrozumieć dlaczego koziołek rozkoszując się pachnącym, leśnym śniadaniem ma tak błogą minę…😊

Sarna europejska (Capreolus capreolus) – kozioł

Przywitać się z łabędzią rodzinką…

Łabędzie nieme (Cygnus olor)

Łabędzie nieme (Cygnus olor)

W deszczowej mgle wypatrzeć ukrywającą się przed światem sarnią parę,

Sarny europejskie (Capreolus capreolus) – kozioł i sarna

która absolutnie nie chce być podglądana… 😉😀

Sarny europejskie (Capreolus capreolus) – kozioł i sarna

Spotkać nowy gatunek zwierzęcy – latającego kota 😁

Kot domowy (Felis catus)

Pochylić się nad pięknymi grzybami, które deszcz absolutnie cieszy…

Gołąbek kunowy (Russula mustelina)

Łuskwiak zmienny (Kuehneromyces mutabilis)

I nad porostem, który zdobi gałęzie leżącego na ziemi drzewa…

Pustułka pęcherzykowata (Hypogymnia physodes)

Zerknąć na błyszczące, mokre od deszczu owoce kaliny koralowej

Kalina koralowa (Viburnum opulus)

oraz na okrągłe galasy, przypominające małe jabłuszka, a które są wytworem niepozornego owada – galasówki dębianki. Ciekawostką jest, że wykorzystywane są w przemyśle do produkcji garbników, taniny, atramentu oraz stosowane są w medycynie jako środki farmakologiczne o działaniu przeciwbiegunkowym i do dzisiaj jada się je na Krecie oraz w niektórych krajach Bliskiego Wschodu. Wyglądają niezwykle dekoracyjnie, a najważniejsze, że nie szkodzą dębom… 😀

Galasówka(Galla), galasówka dębianka (Cynips quercusfoli)

Przytulić policzek do wilgotnej pachnącej kory i w końcu, gdy już jest jaśniej, w oddali zobaczyć młode sarniątko ze swoją mamą…

Sarny europejskie (Capreolus capreolus)

Tyle, że ja zobaczyłam je po drugiej stronie otwartego pola. 250-300 metrów otwartej przestrzeni do przejścia… Ktoś pomyśli co to jest – 250, czy też 300 metrów do przejścia? Niby niewiele, ale… No właśnie, ale trzeba to zrobić tak, żeby zwierzę Cię nie zauważyło. I tutaj przydaje mi się nauka z podchodów w Kampinosie, ze stycznia tego roku. Idę krok za krokiem, na lekko ugiętych kolanach, aparat ciąży mi w dłoni, ale przecież nie przewieszę go przez ramię – ruchów musi być jak najmniej… Krok stop, dwa kroki – stop, krok – sarny patrzą w moim kierunku.

Sarny europejskie (Capreolus capreolus)

Nieruchomieję – przestają mnie widzieć.

Sarny europejskie (Capreolus capreolus)

Znowu krok i znowu stop. Sarny mają mocny astygmatyzm, więc jeżeli się nie ruszasz to Cię nie widzą. Dlatego system podchodzenia jest właśnie taki. Podchodzę 40 minut i udaje mi się dojść na odległość 6-8 metrów… To niesamowite, że dałam radę – sarny mnie cały czas nie widzą. Chociaż momentami coś wyczuwają, bo co jakiś czas patrzą w moim kierunku…

Mięśnie mi praktycznie pękają z wysiłku, chociaż żadna sportowa aplikacja pewnie by mi tej aktywności nie zaliczyła… 😉😁

Ale warto było podjąć wysiłek podchodzenia, ponieważ z bliskiej odległości mogę przez około 20 minut obserwować naturalne zachowanie mamy z dzieckiem w odsłonie sarniej. I muszę powiedzieć, że to jest przepiękny spektakl…

Sarnia mama zjada liście z drzew, wyciągając długą sarnią szyję w górę.

Sarna europejska (Capreolus capreolus)

Sarna europejska (Capreolus capreolus)

Sarna europejska (Capreolus capreolus)

Sarniątko to skubie trawę, to spogląda przed siebie…

Sarna europejska (Capreolus capreolus)

Przechodzą dalej. Co jakiś czas spoglądają w moim kierunku, nie widząc mnie nadal, ale jednak, tak jak napisałam powyżej, czując czyjąś obecność…

Sarny europejskie (Capreolus capreolus)

Sarny europejskie (Capreolus capreolus)

W każdym bądź razie to czucie nie przeszkadza im w spokojnym, mamino-dzieciakowym spędzaniu czasu…

Sarniątko z przyjemnością wyjada smakołyki z pachnącej łąki i zagapiając się troszkę zostaje w tyle za mamą, która jest już bliżej pola kukurydzy.

Sarna europejska (Capreolus capreolus)

W pewnym momencie młoda sarenka rozgląda się za mamą,

Sarna europejska (Capreolus capreolus)

Mama wydaje jeden krótki szczek i sarniątko, jako grzeczne dziecię, w podskokach do mamy bieży…

Sarny europejskie (Capreolus capreolus)

Potem tulik i małe mycie – myć się trzeba, nie ma zmiłuj się…😉😃

Sarny europejskie (Capreolus capreolus)

Sarny europejskie (Capreolus capreolus)

Sarny europejskie (Capreolus capreolus)

No i pomimo, że jestem już całkiem duża czy duży – to mleka mamy jeszcze mi się chce…😀

Sarny europejskie (Capreolus capreolus)

I spod mamy zerka się bezpieczniej…😀

Sarny europejskie (Capreolus capreolus)

Niesamowitym jest tak patrzeć na miłość sarniej mamy i jej dziecka… Deszcz pada już na całego. Sarny dalej skubią łąkę. W pewnym momencie sarnia mama kolejny raz wyczuwa, że jest obserwowana. Patrzy. Patrzy też sarniątko.

Sarny europejskie (Capreolus capreolus)

A ja zmęczona trzymaniem aparatu i napięciem w mięśniach, robię jeden niepotrzebny ruch… To wystarcza, żeby sarny w kilku skokach znalazły się w lesie…

Sarny europejskie (Capreolus capreolus)

Sarna europejska (Capreolus capreolus)

Sarna europejska (Capreolus capreolus)

Skoków maleństwa nie zdążyłam uchwycić, ale bezpiecznie schroniło się w lesie z mamą… A ja?… A  ja zmarznięta, przemoczona i naprawdę zmęczona wracam na kawę do domu…☕😊

Mój Las powoli z późnoletniego zmienia się w jesienny… Świty jesienne witają mnie coraz mocniejszymi mgłami – nawet w te dni, które mają być ciepłe i słoneczne…

Gdy przed świtem jestem na polach – nie widzę praktycznie nic. Mleko w przejaśniającym się powoli czasie przedświtu… Potem zaczyna przedzierać się blade światło…

A już za chwilę światło w mgłach zaczyna grać pierwsze skrzypce… I gra jakby najpiękniejszą symfonię…

W mgłach bezpiecznie czują się sarny

Sarna europejska (Capreolus capreolus)

Sarny europejskie (Capreolus capreolus)

Sarny europejskie (Capreolus capreolus)

i zające.

Zając szarak (Lepus europaeus)

Mgły ubierają jesienne kwiaty w diamentowe kolie…

Chaber łąkowy (Centaurea jacea)

Otulają  zakola rzeki

i pomału opadają uwalniając ze swoich oparów jesienne kolory,

a skraplając się na roślinach, moczą puchate główki przekwitłych łąkowych ostów…

Oset (Carduus)

Przysiadam na skarpie nad Wisłą – postanawiając zrobić małą zasiadkę na jesiennego zimorodka we mgle… Mijają minuty, zimorodki latają z charakterystycznym dla siebie wysokim gwizdem  i w końcu jeden przysiada tuż pode mną na krzewie 😃

Zimorodek zwyczajny (Alcedo atthis)

Chwilę tak siedzi, jakby zamyślony i zaraz odlatuje. No i mam jesiennego turkusika 😀. Może i piękniej byłoby, gdyby mgła była odrobinę niżej, spowijając zimorodka tylko do połowy – ale i tak jestem bardzo szczęśliwa, że jesiennie ten cudny ptaszek mi się pokazał…😊

Zimorodek odlatuje, a na jego miejsce przylatuje śliczny strzyżyk.

Strzyżyk zwyczajny (Troglodytes troglodytes)

Trochę śpiewa, trochę skacze po gałązkach i za chwilę śladem zimorodka odlatuje.

Pomału na łąkach zaczyna różowieć świt,

Potem zmienia barwę na złoty róż,

przymglone złoto

i za chwilę już błyszczy w porannych oparach.

Wraz z ustąpieniem mgieł zaczynają się złocić również ścieżki Mojego Lasu.

Na skraju lasu z pomiędzy traw wylatuje bażant…

Bażant zwyczajny (Phasianus colchicus) – samiec

Jesienny świt przechodzi w otulony ciepłym słońcem poranek, w którym swój dzień rozpoczynają leśne ptaki…

Dzięcioł pracowicie od rana leczy drzewa.

Dzięcioł duży, dzięcioł pstry (Dendrocopos major) – samiec

Gdy mnie zauważa, patrzy jakby zdziwiony, że ktoś się tutaj jego wytężonej pracy przygląda…😀

Dzięcioł duży, dzięcioł pstry (Dendrocopos major) – samiec

A potem, nie zawracając sobie dłużej mną głowy, przelatuje na dalej położone konary i zabiera się z powrotem za ”dokotorowanie” 😉😀

Dzięcioł duży, dzięcioł pstry (Dendrocopos major) – samiec

Nieopodal przysiada kos, pięknie się ze swoim złotożółtym dziobem komponując z barwami jesieni …

Kos zwyczajny (Turdus merula)

Dalej kolejny leśny lekarz – tym razem to dzięcioł średni… Średni, ale ogarnia się jak całkiem duży Doktor Dzięcioł…😀

To balansując na gałęzi,

Dzięcioł średni (Dendrocoptes medius)

to bębniąc w nią zażarcie…

Dzięcioł średni (Dendrocoptes medius)

Pomiędzy gęstymi gałęziami niskich drzewek zauważam zięby, które się uwijają w poszukiwaniu śniadaniowych przysmaków.

Zięba jer (Fringilla montifringilla)

Przechodzę jeszcze raz nad rzekę, żeby zerknąć na zimorodki – nie nastawiam się już na nie wiadomo jakie zdjęcie, ponieważ tylko przechodzę i nie robię ponownie tzw. profesjonalnej zasiadki – teraz chcę się po prostu napawać tym jesiennym czasem w lesie.

Ale zimorodki mnie znowu nie zawodzą. Jednego dostrzegam po drugiej stronie rzeki. Czyści w słońcu  poranka, swoje turkusowe piórka.

Zimorodek zwyczajny (Alcedo atthis

Zimorodek zwyczajny (Alcedo atthis

Zimorodek zwyczajny (Alcedo atthis

Zimorodek zwyczajny (Alcedo atthis

Zimorodek zaraz po poprawieniu swojej urody zaczyna latać, tym razem w parze… Niestety tutaj zdjęcia nawet dokumentacyjnego – zrobić mi się nie udało 🤷‍♀️

Myślę sobie – są zimorodki, trochę jeszcze tutaj posiedzę. Zmieniam tylko miejsce na takie, z którego widać gałąź wystającą z rzeki. Ukrywam się w wysokich trawach pod drzewem. Słońce już daje sporo ciepła. Jest pięknie – cicho i spokojnie… Spokojnie?…🤔 Nagle nad moją głową rozpoczyna się absolutny ptasi harmider. Patrzę do góry, a tutaj całe stadko, liczące ponad kilkanaście sztuk, raniuszków… Raniuszki?… Uwielbiam raniuszki…😀 Tylko jak je sfotografować, gdy siedzą dwa metry nad moją głową. Pomału się wycofuję, a raniuszki zupełnie się mną nie przejmują, tylko skaczą, fruwają pomiędzy gałęziami i ćwierkają, turkocząc po sikorkowemu… No to urządzam małą jesienną sesję fotograficzną raniuszkom i jeżeli w tym miejscu dodam, że jesienne raniuszki były moim marzeniem – to zrozumiecie moją pełnię szczęścia. Dwa fotograficzne marzenia w ciągu jednego świtu – jesienny zimorodek i jesienne raniuszki?… Dzisiaj Pani Natura postanowiła mnie porozpieszczać…😊

A oto efekt raniuszkowej sesji…

Raniuszek zwyczajny (Aegithalos caudatus)

Raniuszek zwyczajny (Aegithalos caudatus)

Raniuszek zwyczajny (Aegithalos caudatus)

Raniuszek zwyczajny (Aegithalos caudatus)

Raniuszek zwyczajny (Aegithalos caudatus)

Raniuszek zwyczajny (Aegithalos caudatus)

Raniuszek zwyczajny (Aegithalos caudatus)

Raniuszek zwyczajny (Aegithalos caudatus)

Raniuszek zwyczajny (Aegithalos caudatus)

Czyż nie są cudne?… 😀 Absolutnie zgadzam się z tymi, którzy nazywają raniuszki leśnymi duszkami… Tak, to takie małe, puchate leśne duszki – tylko dzisiaj, jakby co nieco hałaśliwe…😀

Fotografując raniuszki, nagle zauważam zimorodka, który przysiadł poniżej – ręce mi opadły. Nie jestem już w stanie zmienić pozycji, tak żeby go nie wystraszyć, więc mamy tutaj niezbyt udany jesienny kadr pozamgłowy zimka… 🤦‍♀️😀

Zimorodek zwyczajny (Alcedo atthis)

No tak, natura czasami nie chce nic pokazać, a czasami sypie spotkaniami jak z rękawa, a Ty wtedy nie potrafisz nadążyć, żeby w pełni te niespodziewane prezenty wykorzystać…😉😀

Żeby podeprzeć swoje słowa kolejnym faktem, to w tym samym momencie, gdy z żalem spoglądam za odlatującym zimorodkiem i tęsknie patrzę na puste już raniuszkowe drzewo, na niebie w porannym słońcu, nisko nad moją głową, przelatują kormorany. 

Kormoran zwyczajny, kormoran czarny (Phalacrocorax carbo)

Kormoran zwyczajny, kormoran czarny (Phalacrocorax carbo)

a powyżej myszołów… 

Myszołów zwyczajny (Buteo buteo)

Ledwo nadążam ze złapaniem ptaszorów…😀 Jak widać myszołów zbyt ostro się nie złapał… 🙄😃

Zostawiam rzekę. słońce tak mocno operuje, że postanawiam schować się do lasu w poszukiwaniu światło-cieni… Przechodzę koło pola, suchej już o tej porze roku kukurydzy, w którą chowa się sarna. 

Sarny europejskie (Capreolus capreolus)

Na łąkach migoczą, już teraz w południowym słońcu, jesienne trawy,

A z niskich krzaków spogląda na mnie rudzik – wygląda jak leśne, pomarańczowe, maleńkie słoneczko…😊

Rudzik zwyczajny (Erithacus rubecula)

Podążam dalej ścieżkami lasu w ten przepiękny, jesienny dzień.

W oddali na brzozie stroszy się sójka – bo sójki to ptaki co stroszyć się lubią…😉

Sójka żołędziówka (Garrulus glandarius)

Grzyby nadrzewne stroją, zmurszałe pniaki.

Uszak skórnikowaty (Auricularia mesenterica)

Jesienne pomarańcze, pięknie przełamuje świeża, intensywna zieleń mchu,

Rokietnik pospolity (Pleurozium schreberi)

a wysoko na drzewie kolejny dzięcioł duży pracowicie spędza ten jesienny dzień…

Dzięcioł duży, dzięcioł pstry (Dendrocopos major)

Światło robi się tak piękne, że postanawiam zrobić małą chaszczową zasiadkę na ptasi, leśny drobiazg. Znajduję miejsce i moja w zamiarach mała zasiadka zamienia się w półtoragodzinną zasiadę 😉, pośród straaasznyyych chaszczy i wszędobylskich strzyży – brrr… 🙄, wynagrodzoną zdjęciami kowalików w ciepłym popołudniowym słonecznym świetle, które w lesie tworzy przepiękną grę światło-cieni…😊

Kowalik zwyczajny (Sitta europaea)

Kowalik zwyczajny (Sitta europaea)

Kowalik zwyczajny (Sitta europaea)

Kowalik zwyczajny (Sitta europaea)

Oraz pełzacza leśnego, który wybiera dzisiaj raczej cienie – w światło-cieniach pozować nie chce…😉😀

Pełzacz leśny (Certhia familiaris)

Bardzo lubię kowaliki i pełzacze leśne, które swoimi potężnymi, w porównaniu z resztą ciała, szponami poruszają się charakterystycznie po pniach drzew, a robią to z szybkością ptasich nadrzewnych sprinterów…😀

Kowalik zwyczajny (Sitta europaea)

Na drzewach kowaliki i pełzacze, pod drzewami jesienne grzyby

Gołąbek śliczny (Russula rosea)

i cudnie zielone mchy.

Rokietnik pospolity (Pleurozium schreberi)

Na krzewach kaliny czerwienią się owoce.

Kalina koralowa (Viburnum opulus)

Liście jesiennych krzaków obskubuje sikorka uboga…

Sikora uboga (Poecile palustris)

Chodzę po lesie, nie chce mi się wracać – dzisiaj to będzie cały, jesienny, leśny dzień…

W pewnym momencie zauważam małą, rudą wiewiórkę, która zza drzewa na mnie zerka. Pewnie zastanawia się – kto tak po lesie cały dzień się włóczy…😉😀

Wiewiórka pospolita (Sciurus vulgaris)

Jeszcze jedno sarnie spotkanie w pięknym, popołudniowym słońcu, które co prawda fotografii nie bardzo służy, ale co tam – moje sarny na ciepło słoneczne zasługują i jeżeli z niego korzystają, to ja ten moment zamierzam sfotografować…😀

Sarny europejskie (Capreolus capreolus)

Sarny europejskie (Capreolus capreolus)

Sarny europejskie (Capreolus capreolus)

Sarny europejskie (Capreolus capreolus)

Sarna europejska (Capreolus capreolus) – kozioł

Sarny europejskie (Capreolus capreolus)

Sarny europejskie (Capreolus capreolus)

Sarna europejska (Capreolus capreolus)

Sarny europejskie (Capreolus capreolus)

Słońce powoli chyli się ku zachodowi. Ten piękny, leśny dzień, kończy się dla mnie spotkaniem z raniuszkiem, co zerknąć w moją stronę nie chciał…

Raniuszek zwyczajny (Aegithalos caudatus)

I ze sroką,

Sroka zwyczajna (Pica pica)

która wprost przeciwnie – ciekawie, jak to sroki mają w zwyczaju, mi się przygląda….

Sroka zwyczajna (Pica pica)

Młodą czaplą trenującą latanie, wysoko na niebie.

Czapla siwa (Ardea cinerea)

Kaczkami lecącymi w stronę zachodzącego słońca.

Kaczki krzyżówki (Anas platyrhynchos)

Kaczki krzyżówki (Anas platyrhynchos)

I pięknym mchem z leśnymi grzybkami, zamkniętymi przeze mnie w kadr, już praktycznie w ciemności…

Pępowniczka dzwonkowata (Xeromphalina campanella), Płonnik pospolity (Polytrichum commune)

Czasami warto uciec do lasu nie tylko na świt, czy poranek, tylko zniknąć w nim na cały dzień, żeby cieszyć się jego nastrojem w różnych odsłonach. Bo światło, zupełnie inaczej las maluje o świcie, poranku, w południe, popołudniu, czy porą wieczorną…

A po takim dniu w lesie?… A po takim dniu w lesie zmykasz do domu i wtedy powrót na kanapę jest, i zasłużonym, i tak naprawdę po kilku godzinach wędrówki oraz zasiadek w chaszczach – wymarzonym… 😃

Bo z każdej eskapady, nawet z tej najbliższej – do ”Mojego Lasu”, dobrze jest wrócić do domu, na kanapę. Zaparzyć gorącą, pyszną herbatą, czy kawę i przejrzeć zdjęcia, które już na zawsze utrwaliły spotkania na leśnych ścieżkach… 😊

A czy ”Mój Las”, w którym królują sarny,  jest wystarczająco magicznym miejscem, żeby w nim spędzać czas?… Tutaj już odpowiedzieć na to pytanie musicie sobie sami…😀

Powrót do spisu treści

Komentarze

fotoeskapady

28 grudnia 2019 o 15:20

Dziękuję bardzo… 😊 Cieszę się, że wróciliście do tamtych wakacji dzięki mojej małej opowieści i mam nadzieję, że może gdzieś tam na szlaku naszych eskapad się spotkamy – może będzie czas na dłuższe pogaduchy… 😀 Jeszcze raz dziękuję w imieniu własnym i Renaty… 😊 No i mam nadzieję – do zobaczenia… 😀

Dorota i Bartek

25 grudnia 2019 o 18:43

Siedzimy w Pierwszy Dzień Świąt Bożego Narodzenia przy choince i czytając tekst Sabiny wracamy wspomnieniami do wakacji. To były piękne chwile, spędzone w cudownej okolicy. Spotkaliśmy Sabinę i Renatę, pełne zapału dziewczyny. Po rozmowach z nimi, które trwały o wiele za krótko gotowi byliśmy kupować aparaty fotograficzne takie jakie one mają. Tak dużo w ich opowieściach radości z obcowania z przyrodą. Dziękujemy dziewczyny za te chwile. Trzymamy kciuki za dalsze eskapady. Jesteśmy Waszymi fanami. Buziaki.

fotoeskapady

11 grudnia 2019 o 22:27

Dziękuję pięknie…😊 A tak się starałam z Kampinosem…😉😀
Jeżeli chodzi o czatownię – to dała mi możliwość obserwacji pierwszego w życiu rykowiska i było to dla mnie z jednej strony przeżycie pełne emocji, a z drugiej – ciekawe doświadczenie z nocną fotografią. Uważam, że czatownia jest niezłym pomysłem jeżeli chodzi o nocną obserwację zwierząt – jest i bezpieczniej, i wygodniej jeżeli chodzi o pracę nad ustawieniami aparatu. Natomiast jeżeli chodzi o fotografię dzienną, począwszy od świtu – zdecydowanie wolę teren… Jeszcze raz dziękuję i bardzo się cieszę, że znowu do moich fotoeskapad zerknąłeś…😊😊😊
Postanowiłam opublikować też moją norweską opowieść sprzed lat – w dwóch częściach. Rok 2014 i 2012. Długo się zastanawiałam czy to zrobić. Jest trochę inna, niż moje blogowe opowieści. To moja pierwsza książka, którą napisałam przed laty i wydrukowałam dla mojej rodziny. Więcej jest w niej historii rodzinnych – z dzieciakami, ale też mnóstwo obrazów Norwegii.Powinnam opublikować pod koniec tygodnia – już kończę ją kopiować. Będzie w zakładce “kraje” – Skandynawia… Zapraszam Cię serdecznie do mojej norweskiej opowieści…😊

Robert

11 grudnia 2019 o 21:36

Przeczytałem i choć mam sentyment do Kampinosu, to najbardziej zaciekawił mnie rozdział z czatowni w Puszczy Białowieskiej. Lubię czytać i oglądać Twoje FOTO-ESKAPADY 👏👏👏🙋‍♂️

Dodaj coś od siebie i skomentuj ten wpis!

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *