LatoPodróżeRodzinaSkandynawia

Skandynawia- rok 2014. Szwecja - kraina jezior i reniferów. Norwegia - kraj gór, wielorybów i białych plaż dalekiej północy. Lofoty.

1003.2019
Powrót do spisu treści

Rozdział XXI
Jezioro lodowcowe

19.08.2014, wtorek

Całą noc padał deszcz. Ranek za to wita nas słońcem. Wieje strasznie, ale w porównaniu z Lofotami jest już dużo cieplej – ok. 14ºC. Spaliśmy pod czujnym okiem totemów. Raczej współczesnych, ale zawsze coś ;)

Opracowujemy ze Strzałkami na mapie drogę powrotną. Raczej będziemy się rozstawać. Strzałkom bardziej pasuje Norwegia , nam Szwecja.
Na razie jedziemy razem do Mo i Rana, przez Rufsholm (biała droga) i planujemy spróbować wjechać na lodowiec. U nas będzie to zależne od kondycji auta… Jedziemy. Dostajemy, informację, że Strzałki penetrują jakąś drogę w bok od głównej ze Sidhopeen na Storeited – lodowiec Korken 1133 m.n.p.m. My nie zjeżdżamy. Nasz Landek już praktycznie rzęzi i prawie w ogóle nie ciągnie pod górę. Mati musi co chwilę zjeżdżać w zatoczkę, żeby przepuścić szybciej jadących, tzn. normalnie jadących, bo wolniejszych nie ma. Kapitan Snuja od wczorajszych serpentyn w pełni zasługuje na swoje imię ;( Jedyny pożytek (w takich sytuacjach dobrze jest zauważać pozytywne strony), że z każdej zatoczki rozpościera się przepiękny widok i mogę robić zdjęcia :)

Nie jest lekko ani nam, ani Landkowi… Mati coraz bardziej spięty. Naprawdę się martwi.
Dzwonimy do Strzałków, że nie zjeżdżamy do nich. Okazuje się, że nie ma możliwości wjechania na lodowiec, więc zawracają. Gdzieś tam tylko wskoczą do jakiegoś jeziora, żeby się wykąpać. W Fauske próbujemy kupić olej i motodoktora. Przekonujemy się, że tutaj oleje w sklepie motoryzacyjnym są droższe niż na stacji benzynowej… Jesteśmy mocno zdziwieni. Kupujemy olej i norweski odpowiednik motodoktora OMEGA E 902 (150 koron tańszy niż w sklepie). Wydajemy na papu olejowe dla Landka 260 złotych, oczywiście nie licząc benzyny. Mati dolewa Landkowi pyszności i jedziemy dalej. Głaszczemy kierownicę i deskę rozdzielczą grzecznie prosząc, żeby Landuś dał radę. Po płaskim idzie lepiej, jakby ciszej. Boimy się tylko, że mogą to być nasze życzeniowe odczucia… Pierwsze górki – też jakby lepiej :) Zobaczymy. Może wjechanie na lodowiec staje się troszkę realniejsze??? Na pewno nastrój Matiego rośnie wprost proporcjonalnie do lepszej wydolności naszego autka :)
Dojeżdżamy do koła podbiegunowego. Żegna nas pełnym słońcem , przebijającym się przez chmury

i przepiękną tęczą…

Czyli tym wszystkim co zachwyca na północy…

Kolejny raz łza kręci się w oku… Daleka północ zostaje za nami…

Jedziemy dalej na południe… Prowadzi nas nadal droga E06, mamy 50 km do zjazdu, którym można dostać się do miejsca skąd można wyjść na lodowiec Nordre Kamplitind 1532 m. n. p. m.
Dzwonią Strzałki z informacją, że dojechali do Fauske – czyli są ok. 100 km za nami. Jak zwykle zając i żółw – pewnie za chwilę nas pędem miną… :D

Zjeżdżamy w Rufsholm na drogę do Svortsfidalen (drogi białe). Potem droga szutrowa i jesteśmy nad pięknym jeziorem lodowcowym z widokiem na ośnieżony szczyt. Nie jest to taki lodowiec na jaki czekałam. Jak mówi Dorotka: ”każdy ma swojego wieloryba”… Moim wielorybem są właśnie lodowce… Niestety ten mój wielorybek jest nie za okazały, ale jest… :) Wita nas najpiękniejsza tęcza jaką do tej pory widzieliśmy. Wynagradza mi trochę przestrzenie lodowcowe…

Razem z nami campingują sympatyczni Niemcy. Trochę rozmawiamy z jednym z nich – Thomasem. Thomas jest tutaj z trójką synów 7 i 3 lata, oraz 7 miesięcy i żoną. Najstarszy syn 19 letni został w domu. Okazuje się, że campingowali koło nas na białych plażach i nas pamiętają. No tak takiej ekipy trudno nie zauważyć. Szczególnie ekipy, która jako jedyna korzysta z wodnych kąpieli w tym norweskim SPA. Z tego właśnie nas zapamiętali i pierwsze pytanie, które zadał nam Thomas to: ”Idziecie się kąpać???” My na to ”of course” :D Wskakujemy w stroje i do wody… Temperatura wody ok. 2-3ºC

Wszyscy dają radę :D Chociaż jedni trochę bardziej, drudzy trochę mniej ;D

Potem obiadek w przyczepie. Makaron z mięskiem marki ”puszka” – pychotka. Czekamy na Strzałków. Mają jeszcze do nas ze 100 km a już jest 20.00. Coś im dzisiaj nie idzie to zającowanie… Mamy nadzieję, że dadzą radę dojechać. Dali radę… Jest godzina 21.55 i już są z nami :) Dorotka przyjechała bardzo zmęczona, cała się trzęsie. Grzeją u nas gołąbki z pulpetami. Po kolacji jest jej już trochę lepiej.
Do stolika przychodzi Thomas, przynosi rum do herbaty. Dzielimy się z nim ostatnim piwem z Polski :)
Wieczór mija wesoło przy wspólnych opowieściach. Mówimy po angielsku – jedni lepiej, drudzy gorzej a Marcin po niemiecku też raz lepiej, raz gorzej. Thomas przestawia się z angielskiego na niemiecki i z niemieckiego na angielski – raz lepiej, raz gorzej. Wraz z upływem czasu i rumu rozmowa wielojęzyczna angielsko-niemiecko-polska płynie płynniej ;D
Okazało się, że Thomas pół roku pracuje a potem podróżuje po świecie. Ma zbudowanego pięknego campera na DDR-owskiej IFIE. Jest inżynierem i zajmuje się hobbistycznie nadbudową camperów na ciężarówkach. Zostawimy sobie jego wizytówkę, może się kiedyś przyda. Thomas uczy w technikum przedmiotów zawodowych a przede wszystkim prowadzi swoją firmę budowlaną. Nasz nowy znajomy z Niemiec okazał się wesołym człowiekiem robiącym wszystko, żeby tylko móc podróżować. Na przykład kiedyś dostał szansę uczenia Indian w Boliwii naprawy traktorów. Powiedział, że oczywiście zna się na traktorach a nie miał o nich zielonego pojęcia. Dostał kontrakt. Miesiąc uczył się wszystkiego co dotyczy traktorów. Pojechał i pół roku spędził w Boliwii. Był w Afryce, w Nepalu pod Amadablam, na Islandii. Teraz wraz z żoną i dzieciakami są w podróży od 6 tygodni.
Przejechali Ural, Kazachstan, Litwę, Łotwę, Finlandię a my spotykamy ich na norweskim etapie podróży… Spytałam Thomasa jakie miejsce na świecie było dla niego najbardziej fascynujące. Twierdzi, że Malezja… Trzeba zaznaczyć ten punkt na mapie na przyszłość… Może kiedyś się uda. Marzeniem Thomasa jest objechanie całego świata.. Trzymamy kciuki :)
Czasami człowiek spotyka na swojej drodze człowieka, który poprawia Ci perspektywę patrzenia na świat. Thomas jest właśnie takim człowiekiem i taki był dzisiejszy wieczór.

Jest północ. Czas spać…

Powrót do spisu treści

Komentarze

Dodaj coś od siebie i skomentuj ten wpis!

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *