Skandynawia- rok 2014. Szwecja - kraina jezior i reniferów. Norwegia - kraj gór, wielorybów i białych plaż dalekiej północy. Lofoty.
Rozdział IV
Znowu ze Strzałkami i renifery.
Jedziemy dalej, klekocze jakby trochę mniej, słuchamy Maleńczuka, jest miło….aż tu nagle maaaamoooo chcę kuuupę…szyyybkooo!!! Kuba. Hamowanie przy jakimś przystanku-chyba autobusowym, stacja benzynowa po drugiej stronie ulicy. Nie zdążymy. Kucamy w polu. Mycie chusteczkami pampersowymi. Kupa zielona- trzeba włączyć Nifuroksazyd… Jedziemy dalej i znowu słuchamy Maleńczuka :) Okolice, którymi jedziemy coraz piękniejsze: jeziora i małe jeziorka, rzeki, trochę skał, lasy i pola. Jest środek żniw – pachnie pięknie świeżo zbieranym zbożem. No i oczywiście pierwsze znaki ,,UWAGA ŁOSIE” – dwa lata na to czekałam :D
Dostajemy informację od Strzałów, że czekają na nas w Sorken (Norwegia) nad jeziorem Femunden. Zaznaczyli wjazd na camping Toffifee na patyku – no to szukamy Toffifee :) Mamy jeszcze 200 km…
A Kasia właśnie skończyła czytać szóstą książkę od czasu wjazdu do Skandynawii. Czytanie ważna rzecz, ale trzeba dziecku zabronić, żeby zobaczyła trochę pięknego, rzeczywistego świata :)
Jedziemy do Sorken a przed nami przepiękny zachód słońca, no i droga… Słuchamy Marillion. Pod zachód słońca rewelacyjny… Krajobraz coraz bardziej surowy. Zniknęły pola, wjechaliśmy w góry. Jest coraz bardziej surowo i pięknie. Tak jak lubimy. Jesteśmy w okolicy Sysselback.
Nie wiem jednak, czy nie zmienię zdania co do czytania Kasi. Nie czyta od pół godziny a już po raz pięćdziesiąty zapiała z zachwytu nad ślicznymi szwedzkimi domkami ,,OOOO jaki śliczny domek, OOOO jak garbusek, OOOO a ten jaki śliczny – jak szetlandzik , OOOO a ten z niebieskimi drzwiczkami najpiękniejszy, OOOO i tak w kółko.
Muszę jej znaleźć jakąś nową książkę ;)
Jest godzina 21.10. Słońce praktycznie zaszło a nadal jest całkiem jasno – taki dziwny kraj :)
Im bardziej na północ, tym bardziej pusto. Kilometry dziewiczych lasów z poprzewracanymi drzewami. Nie widać ingerencji człowieka w przyrodę. Pod drzewami przepiękne porosty o jasnym odcieniu szałwi, kamieniste brzegi jezior tworzące różnego kształtu cyple i małe zatoczki, a między nimi wijące się rzeki w kamienistych korytach. Jest ciepło, więc miejscami są powysychane. A to wszystko otoczone górami.
Godzina 23.30 dojeżdżamy na miejsce. Michał z Zosią wychodzą po nas na drogę, ponieważ trudno jest znaleźć zjazd na miejsce biwakowania. Strzałki siedzą przy małym ognisku, czujemy się jakbyśmy wrócili do domu :) Pijemy po małym drineczku przed spaniem, opowiadamy o naszych przygodach z awarią Landka, a Strzałki o przepięknym Oslo i operze przypominającej lodowe tafle kry. Idziemy spać – kolejna piękna noc przy boku mojego męża – brak codziennego stresu czyni cuda jeżeli chodzi o bycie razem :)
08.08.2014 piątek
Budzę się rano, wszyscy śpią a w mojej głowie jedna myśl – zanurzyć się w jeziorze. Cichutko budzę Matiego, żeby czuwał (tak na wszelki wypadek), ubieram niestety jeszcze mokry po wczorajszym kąpaniu strój i biegnę do wody. Temperatura powietrza ok 15ºC, wody- myślę, że ok. 7-10 stopni. Na początku zapiera dech w piersi, ale za chwilę już jest cudnie. Woda przejrzysta jak źródlana. Pływam. Naokoło góry – przepiękne miejsce.
Przychodzi Mati i podsumowuje – nie jesteś normalna, ale wchodzi do wody – jęcząc na całego. Jednak po wyjściu z kąpieli jest zachwycony. Nasze ciała są całe czerwone a organizm już produkuje od środka fantastyczne gorąco.
Chwila przerwy w przyjemności . Kasia biegnie i krzyczy: Kuba płaaaczeee- znooowuuu ma bieeeguuunkęęę!!! Pędzę do przyczepy. Zajmuję się Kubą. Mycie syna, potem mycie toalety, leki. I szybko wracam do jeziora, żeby znowu zanurzyć się w spokoju… Nie dam się przeciwnościom losu :) Wracam do przyczepy i wskakuję pod kołdrę. Mati przygotował kawkę – można teraz już wejść w nowy dzień. Szeptam Matiemu na ucho ,,kocham Cię” i w tym samym momencie z łazienki – ,,Maaamooo znooowuuu” – cóż życie i tak jest wspaniałe :) …..
Młodzież bierze przykład ze staruszków i poszła do jeziora. Filip norma, ale że moja Kasieńka…. Marząca o hotelu, basenach i drinkach bezalkoholowych – córcia zaczyna rozumieć, co w życiu jest piękne :)
Idę pofocić, dzieci zbierają jagody. Nagle Marcin woła chodźcie zobaczyć żmiję. Wszyscy biegną. Ostrożnie, z dystansu ją obserwujemy. Jest czarna – ale to żmija zygzakowata. Jestem zdziwiona, gdy potem szukając gatunku widzianej żmii, dowiaduję się, że są obok rudobrązowych i szarych, zupełnie czarne… Fotografuję żmiję i dajemy jej spokój.
Żmija zygzakowata (Vipera berus)
Żmija z gracją znika w zaroślach.
Stwierdzamy z Matim, że dosyć obsługiwania naszych dzieciaków. Jak mieliśmy unieruchomione auto po awarii i niedostatek wody, to sami wszystko robiliśmy – gotowanie, zmywanie,sprzątanie… Teraz zarządziliśmy sprzątanie przez dzieciaki: zmywanie, Landek, przyczepa. Z zastrzeżeniem nabierania wody z jeziora i zmywania pod drzewami z uwagi na detergenty – wszystko jest bardzo tłuste i trzeba użyć płynu do mycia naczyń. Dzieciaki spisały się na szóstkę i od razu wpadły w lepszy nastrój. Dobre czyny zawsze dobrze czynią :) Wyjeżdżamy w rejon Rostvollen. Po drodze… nie wierzę własnym oczom… pełno reniferów. Są śliczne, ale strasznie ciapowate. Chodzą po całej drodze jak nasze poczciwe, polskie krowy. Niezgrabnie biegną przed samochodem zamiast skoczyć w bok. Są przecudne i prześmieszne… Mam ochotę wołać jak Kasia, gdy zachwycała się szwedzkimi domkami: OOOO renifer , OOOOO jaki cudny, OOOOO a ten malutki jaki śliczny :D Zamiast tego wciskam się w okno dachowe i robię mnóstwo zdjęć :)
Renifer (Rangifer tarandus)
Renifer (Rangifer tarandus)
RENIFER
,,Renifer przy drodze wesoło człapie,
kopytka podwójne ma w każdej łapie.
Cielaczka oczka, mordka się śmieje,
nie ważne co się dziś tutaj dzieje.
Samochód jedzie – nie zejdę z drogi,
jestem u siebie, więc nie ma mowy.
Jak mnie wyminąć? Na moje rogi!
Niech inni sobie tym łamią głowy…
Potem na górę wysoką wbiega,
niezbyt to zgrabnie czyni kolega.
Zajada trawę, wcina jagody,
miłe jest życie, gdy ma się rogi.
Wieczorem zasypia, gwiazdy na niebie,
Renifer śniący jagody skubie.
Biega i skacze po szwedzkiej krainie,
o dziwo we śnie z gracji słynie.” :)
Renifer (Rangifer tarandus)
Renifer (Rangifer tarandus)
Kurczę mam założoną kitówkę. Zdjęcia nie wychodzą najlepsze, ale nie ma czasu, żeby zmienić na teleobiektyw. Z drugiej strony renifery są za blisko na teleobiektyw. POTRZEBUJĘ JAKĄŚ DOBRĄ STAŁKĘ!!! 100-120 byłoby ok. Ale cóż jest co jest :) Muszę się postarać robić jak najlepsze zdjęcia tym co mam.
Dodaj coś od siebie i skomentuj ten wpis!