Rozdział XII
Po burzy…
Dołączamy z Kasią do chłopaków na plaży. Mati pyta i co? Nie mam siły rozmawiać. Mówię idę odpocząć pod wodę. Mati idzie za swoją żonką. Pod wodą jak zwykle spokojnie i lewitująco.
Chwilę po prostu pływam, a potem oddaję się podstawowej czynności odstresowującej – czyli robię zdjęcia. To jest niesamowite jak mój umysł potrafi zatopić się w świecie obrazów…
Chwilę po prostu pływam a potem oddaję się podstawowej czynności odstresowującej – czyli robię zdjęcia. To jest niesamowite jak mój umysł potrafi zatopić się w świecie obrazów…
Tata pokazuje najmłodszemu podwodny świat.
Kuba czuje się w wodzie jak ryba. Mam wrażenie, że gdzieś ma ukryte skrzela ;)
Jednak od czasu do czasu trzeba się wynurzyć ;D
Dzisiaj mam szczęście… Udaje mi się fotopolowanie na duże kraby ( przy wydatnej pomocy Matiego),
meduzę,
babkę byczą, inaczej śniadogłową
i przepiękne jeżowce, które musiały się przemieścić w okolicę naszej plaży dzisiaj w nocy – wczoraj ich nie było. Jestem zaskoczona, że mają takie jakby niby nóżki, wąsy służące do przemieszczania się. Są naprawdę okazałe…
Robimy sobie z Kubusiem podwodne selfi.
Mati łapie wężowidło, które koniecznie chce się schować się za pasek zegarka.
Znajduje też dziwny twór z wrośniętej w skałę małży – przypomina małego krokodyla – tak tworzy się rafa…
Fotografuję pustelnika w okazałej muszli.
Pustelniki to ulubione podwodne stworzonka Kubusia. Uwielbia się z nimi bawić.
Nie wiem tylko co na to pustelniki… ;)
Każdy pustelnik to Stanisławek. Miały być Stefanki ale powiedziałam Kubusiowi, że Stefanek to ślimak Kasi z Norwegii. No i zostały Stanisławki :)
A swoją drogą Kuba nie ma żadnych oporów, żeby brać do ręki morskie, w końcu co nieco straszne stworki…
Pomimo ciężkiego poranka kończymy dzień w dobrych nastrojach :)
Dodaj coś od siebie i skomentuj ten wpis!