ChorwacjaLatoPodróżeRodzinaSłowacja

Dzieci tak szybko dorastają… Chorwacja, Słowacja.

1802.2017
Powrót do spisu treści

Rozdział XIX
Jeszcze jeden dzień w górach.

05.08.2016, piątek.

Wstajemy rano, jak zwykle – my koło 8.30, dzieci godzinę później. Cała moja Rodzinka jęczy, że bolą ich mięśnie. Szczególnie Kasia. Mówiłam, żeby nie chodzić po górach na palcach, ale Kasieńka wie lepiej… No to teraz cierpi. Zaplanowaliśmy na dzisiaj drugi dzień w górach. Niestety nikt nie wykazuje entuzjazmu – nawet mój mąż. W to już mi trudno uwierzyć, ale takie są fakty :( Nie przejmuję się marudzeniem w/w. Dwa wyjścia w góry na całe wakacje, to naprawdę nie za wiele. Jedziemy do Tierchowej i idziemy na Janosikowe Diery. W Tierchowej odbywają się akurat festyny z okazji Janosikowych Dni. Całe miasto jest udekorowane a ludzie w te dni to po prostu Janosiki i Maryny :). Legenda Janosika tutaj jest ciągle żywa. Trochę, żeśmy sobie Janosika przywłaszczyli. Tutaj jasno widać, że był Słowakiem. Po świętowaniu widać :)

Dzisiaj już tak nie szalejemy, ale maszerujemy dziarsko… :)

Trochę focimy…

Na tle wodospadów – córeczka :)

i mamusia – a wodospad ten sam ;)

Trochę w małych jaskiniach.

Trochę na przewyższeniach – jest stromo….

Woda w wodospadach jest krystaliczna.

Dla Kuby picie górskiej wody w czasie pokonywania szlaków jest największą przyjemnością – wypija hektolitry ;)

Źródlana woda dodaje sił do dalszej wędrówki…

Czas na małą przekąskę – woda, wodą ale jak w brzuchu burczy trzeba coś przegryźć. Jak widać towarzystwo czeka na skarby wydobywane z przepastnego plecaka Matiego. Tym razem będą bułeczki maślane :)

Idąc na szczyt wchodzimy do lasu. Podejście jest dosyć ostre a korzenie drzew tworzą swoistego rodzaju stopnie.

Uwielbiam takie lasy. Jesteśmy zmęczeni po kolejnym z podejść. Wykorzystujemy korzenie jako krzesełka. Odpoczywamy.

Ten stary górski las niesamowicie mnie uspakaja. Chłonę go wszystkimi moimi zmysłami. Zapach, obraz, chłód na skórze – piszę wiersz…

Góry

”Na zboczu góry siadam przy sośnie,
wokół szum lasu co w trudnej ziemi rośnie.
Tu słońce w splotach korzeni migoce,
coś tworzy się jakby, rosną emocje.
Dusza pomału się pięknem wypełnia,
umysł ogarnia spokój, to szczęścia pełnia.
Zapach upaja me wszystkie zmysły,
Gra światła i cieni zaklęte w ciszy
Słońce migoce, wiersz się układa,
obrazy lasu w słów parę składa.
Lat tysiące przeszło, góry opoką stoją,
burze i deszcze łagodzą spokojem.
Nie wzruszy góry trzęsienie ziemi
Lata przeminą i nic się nie zmieni…”

Jeszcze punkt widokowy.

i jesteśmy na szczycie :)

Widoki na skały są piękne…

Ja jednak wzrok kieruję jeszcze w stronę lasu, z którego dopiero co wyszliśmy…

Jeszcze chwila na szczycie i wracamy. Zejście na dół momentami jest nie najłatwiejsze.

Ale wodospady wynagradzają trud :)

Synuś z Tatusiem – odrobinę zmęczeni… Są identyczni ;)

Ja zrzucam buty i wskakuję do strumyka…

Woda jest wspaniała…

Innych chętnych brak. Przynajmniej trochę ochłodzę zmęczonego mężusia…

Miło zobaczyć uśmiech u zatroskanego przez cały urlop pracą męża…

Potem piszę wierszyk o strumyku :)

Strumyk

”Szemrząc strumyk w dół płynie ze swego źródełka,
nagle na drodze z kamieni przeszkodę spotyka.
Kaskadą spada pieniąc wesoło wodę,
to cudowne uczucie mieć taką swobodę.
Potem szemrze cichutko w płytkim już korycie,
w wodzie światło jak złoto na kamykach migoce.
Siedzę nad strumykiem, oczy mrużę z radości,
strumyk woła wesoło na pyszną wodę dla gości.
Nabieram garściami wodę tak chłodną wspaniale
piję dużymi łykami, orzeźwia cudnie w upale.”

Wracamy na camping. To ostatni wieczór wakacji. Na niebie witają nas unoszące się kolorowe balony. Są pokazy lotów balonowych.

Grillujemy.. Idziemy się pożegnać z kozami, owcą i królikami :)

Na pożegnanie mamy paradę baloniarzy. Okazało się, że biwakują na naszym campingu i jadą przez camping buchając ogniem jak smok wawelski :D

06.08.2016, sobota.

Wstajemy rano. Leje jak z cebra. Wszystko na zewnątrz jest mokre. Nie chce nam się pakować. Jemy śniadanie i do 13.00 gramy w remika. Trochę przestaje padać. Zbieramy się i w drogę do domu – z przystankiem na obiecanego dzieciakom w Polsce Mc Donalda. Zawsze można liczyć na szczęście rozświetlające twarze Twoich dzieciaków po solidnej dawce śmieciowego jedzenia ;D

Powrót do spisu treści

Komentarze

Dodaj coś od siebie i skomentuj ten wpis!

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *