ChorwacjaLatoPodróżeRodzinaSłowacja

Dzieci tak szybko dorastają… Chorwacja, Słowacja.

1802.2017
Powrót do spisu treści

Rozdział VIII
Czy nic nie może być takie, jak sobie wymarzę???

Zaraz po przyjeździe z Rovinj pędzimy do morza. Mati pakuje mój ”telefon” do pokrowca, ubieram płetwy, maskę, rurkę i pod wodę. No i co? I nic z tego. Po pierwsze nic nie widzę na ekranie, po drugie ekran dotykowy nie bardzo działa pod wodą, po trzecie do pokrowca, niby wodoszczelnego przedostaje się woda. Niedużo, ale zawsze. Na dodatek Mati mówi: No to mamy badziewie za 120zł. Jakie 120 zł? Pytam. Policzyłam, że ok. 50 zł. No nie bardzo – odpowiada mój mąż. Kurczę musiałam w sklepie źle zrozumieć ile to kosztuje. Z drugiej strony pewnie chciałam, żeby było tanie :( Co teraz? Czy nic nie może być takie, jak sobie wymarzę??? Oczywiście płaczę. Mati litując się nade mną, suszy wnętrze pokrowca i wszystko dokręca jeszcze raz. Idę do wody spróbować pofocić. Jest ciężko. Potrzebny jest telefon z przyciskiem od razu wyzwalającym migawkę. I znowu przecieka. Nic z tego oddaję aparat Matiemu na brzeg i idę z powrotem do wody posmucić się z rybkami :(

Gdy wychodzę na brzeg Mateo jeszcze raz ogląda rzeczony pokrowiec i stwierdza (wzniecając u mnie odrobinę nadziei na powrót do focenia pod wodą i pozbycie się uczucia zmarnowanej kasy), że jeżeli wziął ze sobą smar silikonowy do o-ringów nurkowych a może wziął, to coś pokombinuje. Mati nie wziął większości rzeczy z domu, które miał wziąć, ale może ten smar wziął. Ja bym na taką konieczność nie wpadła…

Wracamy do przyczepy i co się okazało. Smar jest. Super. Muszę się zastanowić, którą z zapomnianych rzeczy przez mojego małżonka mam wybaczyć ;)

Okazuje się, że do zdjęć podwodnych możemy wykorzystać telefon Filipa. Ma przyciski, które można ustawić jako wyzwalanie migawki a ponieważ synuś prawie w ogóle ( w przeciwieństwie do Kasi) na wyjeździe z telefonu nie korzysta, więc się nie będzie denerwował. Tym bardziej, że chce mieć zdjęcia ze snorkowania a Kasia nie – ponieważ jak wiadomo pod wodę nie schodzi. Jemy kiełbaskę z grilla, resztę cukini ogródkowej i mocno zmęczeni idziemy spać. Jest 22.30. Dzieci jeszcze trochę rozrabiają a my od razu po przyłożeniu głów do poduszek zasypiamy Jutro się okaże, czy smarowanie pokrowca pomoże…

Powrót do spisu treści

Komentarze

Dodaj coś od siebie i skomentuj ten wpis!

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *