Park Krajobrazowy ”Cysterskie Kompozycje Krajobrazowe Rud Wielkich”- Rezerwat Przyrody Łężczok, lasy rudzkie.
Rozdział V
Gdy rozpoczyna się wiosna – Rezerwat Przyrody Łężczok
Sobota, 13. 03. 2020.
Mamy połowę marca, w powietrzu już czuć wiosnę. Ale póki co, mamy nadal czas przedwiośnia, w którym słońce daje nam co prawda więcej światła, ptaki coraz głośniej obwieszczają, że wiosna zbliża się tanecznym krokiem, dookoła jednak nadal królują beże trzcin i traw, a na wybuch wszechobecnej, wiosennej zieleni, będziemy musieli jeszcze chwilę poczekać. W taki to dzień u progu wiosny wróciłam na Łężczok.
W świecie człowieków dzieje się już bardzo źle. Również do nas powoli dociera czas pandemii koronawirusa. Uciekam na Łężczok od smutnych wieści płynących ze świata. Wyganiam myśli, mówiące mi, że za chwilę pewnie u nas też czas zmieni się na bardzo ciężki i jeszcze przed świtem ponownie wchodzę w świat magii natury Rezerwatu Przyrody Łężczok.
Pierwsze spotykam łyski, które zaczynają już toczyć swoje łyskowe boje – póki co tylko przyjmując przedgodowe, bojowe postawy
Łyski zwyczajne (Fulica atra)
i przeganiając rywala w trzciny.
Łyska zwyczajna (Fulica atra)
Więcej łysek spotykam na otwartej przestrzeni Salmu Dużego – te, czekając na świt, spokojnie unoszą się na wodzie obok kaczek głowienek.
Łyski zwyczajne (Fulica atra), głowienki zwyczajne (Aythya ferina)
Powoli się przejaśnia. Jedne ptaki, jak np. mewy śmieszki stadami zrywają się do lotu.
Mewy śmieszki (Chroicocephalus ridibundus)
Inne po prostu pływają.
Czernice (Aythya fuligula) – samce i samica
Widzę jakiś ruch na konarze starego drzewa – dzięcioł siwozielony. Spotykam go pierwszy raz w życiu – dzień zaczyna się tym samym dla mnie całkiem obiecująco… 😀
Dzięcioł zielonosiwy (Picus canus)
Z uśmiechem idę dalej w ten Łężczokowy świt. Zaczyna być coraz jaśniej i coraz więcej zaczyna się dziać…😀
Kaczki krzyżówki (Anas platyrhynchos), łabędzie nieme (Cygnus olor)
Gęś gęgawa (Anser anser)
Łabędzie nieme (Cygnus olor)
Łabędzie nieme (Cygnus olor)
Nie ma co prawda upragnionych przez fotografów przyrody mgieł, ale światło i tak powoli zaczyna pięknie malować łężczokowy świat…
Łabędzie nieme (Cygnus olor)
Czas na poranne śniadanko 😀.
Łabędzie spożywają je zgoła inaczej,
Łabędzie nieme (Cygnus olor)
niż wiewiórka… 😉😀
Wiewiórka pospolita (Sciurus vulgaris)
Modraszka, jak widać jeszcze się na dobre nie obudziła i o śniadaniu póki co nie myśli… 😉
Modraszka zwyczajna, sikora modra (Cyanistes caeruleus)
Zięba, jakby też nie…
Zięba zwyczajna, zięba (Fringilla coelebs) – samiec
Za to szpaki szaleją już na całego… 😉😀
Szpaki zwyczajne (Sturnus vulgaris)
I kowalik na późniejszą poranną porę nie czeka, tylko po pniach drzew swoim kowalikowym sposobem biega…
Kowalik zwyczajny, bargiel (Sitta europaea)
Na chwilę wchodzę do lasu – nie mogę oprzeć się widokowi pierwiosnkowych dywanów i grającemu na nich świetle wczesnego poranka…😊
Śnieżyczki przebiśniegi (Galanthus nivalis)
Chwila z przebiśniegami i grą światłocienia, i nagle jakby ktoś postanowił wszystko wywrócić do góry nogami…
Słońce znika za ciężkimi chmurami, robi się szaro.
Modraszka rozgląda się jakby zdziwiona.
Modraszka zwyczajna, sikora modra (Cyanistes caeruleus)
Na spróchniałym konarze siedzi naburmuszony kowalik,
Kowalik zwyczajny, bargiel (Sitta europaea)
drapiąc się po głowie
Kowalik zwyczajny, bargiel (Sitta europaea)
i miny naburmuszonej nie zamierzając zmieniać…
Kowalik zwyczajny, bargiel (Sitta europaea)
Wracam na groblę. Zrobiło się zupełnie cicho. Na gałązkach drzewa, rosnącego nad samym stawem, dostrzegam małego raniuszka.
Raniuszek zwyczajny (Aegithalos caudatus)
Raniuszek zwyczajny (Aegithalos caudatus)
Raniuszek odlatuje,
Raniuszek zwyczajny (Aegithalos caudatus)
a niebo robi się prawie zupełnie czarne, w oddali słychać grzmoty.
Nagle na niebie ponad stawem pojawiają się lecące łabędzie – pięknie się prezentują na mrocznym, burzowym niebie, malowane przebłyskami światła spomiędzy chmur…
Łabędzie nieme (Cygnus olor)
No i w końcu, kropla za kroplą, zaczyna padać deszcz. Nie wzięłam pokrowca na aparat, więc znalazłam się w nie za ciekawej sytuacji – ale zawsze przecież można schować się pod olbrzymim korzeniem przewróconego drzewa. Aparat pod kurtkę i można napawać się szumem deszczu oraz zapachem burzy. Krótkie 15 minut i znowu na niebie gości piękne słońce…
A wraz z odejściem burzy, z powrotem zaczyna być słychać odgłosy natury.
Mewy szaleją na środku Babiczoka Południowego.
Pośród drzew trele wyśpiewuje Pan Zięba… 😀
Zięba zwyczajna, zięba (Fringilla coelebs) – samiec
Po paru głośnych trelach, Pan Zięba jednak decyduje się porzucić wyśpiewywanie treli, na rzecz skorzystania z możliwości wygrzebania, jakichś pyszności z mokrej po deszczu ściółki…
Zięba zwyczajna, zięba (Fringilla coelebs) – samiec
Dostaję informację od Adama, że da radę dojechać – cieszę się bardzo, ponieważ odkryli razem z Pawłem miejsce, gdzie najprawdopodobniej żurawie założą gniazdo. Jedna, lub dwie pary – nie są pewni.
Czekając na Adama dalej przemierzam Łężczok. Małe spotkanie z parą perkozów – czas gniazdowania przecież już za moment – trzeba zacząć chodzić na randki… A właściwie pływać… 😉😀
Perkozy dwuczube (Podiceps cristatus)
Perkozy dwuczube (Podiceps cristatus)
Fotki singlowe perkozom też robię… 😉😀
Perkoz dwuczuby (Podiceps cristatus)
Perkoz dwuczuby (Podiceps cristatus)
Słońce wspięło się już wysoko na niebo – jest godzina dziesiąta.
Łabędzie co chwilę podrywają się do lotu, po to by za chwilę z gracją wodolotów lądować na wodzie… 😉😀
Łabędź niemy (Cygnus olor)
Łabędź niemy (Cygnus olor)
Łabędź niemy (Cygnus olor)
Zaczyna się też już czas ogólnego przeganiania rywali… 😉
Do przyjazdu Adama i prób spotkania żurawi zostało około godziny. Postanawiam pójść do lasu, w nadziei sfotografowania na wijącej się w nim rzece Łęgoń, zimorodka.
Małe drzewka już wypuszczają listki.
Potężne drzewa, póki co zielenią się tylko mchem na korze.
Leśne kwiatki wyrastają z zimowej ściółki.
Cebulica syberyjska (Scilla sibirica)
Zawilec gajowy (Anemone nemorosa)
Błyszczą na nich jeszcze krople deszczu.
Śnieżyczka przebiśnieg (Galanthus nivalis)
Śnieżyczka przebiśnieg (Galanthus nivalis)
Znowu zachwyca mnie ten las pełen starodrzewów.
Idę wzdłuż rzeki, ale zimorodki nie przelatują. Nie słychać też ich charakterystycznych, przenikliwych gwizdów.
Światłocienie natomiast układają się przepięknie… 😊
Nagle, spod przewróconego drzewa, wyskakuje parę warchlaczków. Niestety zanim udało mi się ogarnąć z aparatem, już ich nie było… 🤷♀️🙄
Przysiadam naprzeciwko miejsca, w którym zniknęły i postanawiam chwilę poczekać. Może wrócą – myślę, za bardzo jednak w to nie wierząc… Ale pobożne życzenia zawsze można mieć – prawda…? 😉😀
Warchlaki nie wracają, za to pojawia się wiewiórka. Jest śliczna – czarnobrunatna…😊
Wiewiórka pospolita (Sciurus vulgaris)
Dzwoni Adam – już dojechał. Czas na część Łężczoka, której jeszcze nie znam…😀 Wychodząc z lasu, na szybko, przecież nie będę marnować czasu tylko na spacerek 😉😀, fotografuję – jeszcze w lesie, kowalika ładnie prezentującego się na białej korze brzozy,
Kowalik zwyczajny, bargiel (Sitta europaea)
a już z grobli – parę kaczek krzyżówek, odpoczywających na przewróconym do wody drzewie
Kaczki krzyżówki (Anas platyrhynchos) – samica i samiec
i stadko hełmiatek.
Hełmiatki zwyczajne (Netta rufina)
Są śliczne, ale niestety straaasznieee daleko od brzegu… 🤷♀️
Hełmiatki zwyczajne (Netta rufina)
Jeszcze tylko wesołe cześć do Adama i już idziemy szukać żurawi. Bardzo lubię być w terenie sama, ale teren w towarzystwie drugiej osoby, która przyrodę uwielbia, też jest super. A dzień, w którym podąża się i tak, i tak – to już pełnia szczęścia… 😀
Oczywiście, od razu zaczynają się przyrodniczo-fotograficzne pogaduchy – po cichu, ale na całego… 😉😀
Jak się okazuje, idziemy na tereny bagnisk, o których nie miałam pojęcia, że na Łężczoku istnieją…
Ale jest pięęęknieee…😊
Zapadamy się – raz płycej,
a raz głębiej.
Ale najważniejszym okazuje się utrzymanie równowagi, tak żeby się nie przewrócić i nie zmoczyć sprzętu.
Aparat cały czas w górze – jakby co, to można nawet się skąpać, byle aparat został w wyciągniętej do góry ręce…😉😀
Jestem zachwycona i pięknem tego miejsca, i jego atmosferą…
Już wiem, że bagniska będą dla mnie jednym z piękniejszych miejsc do obserwacji natury. Zapach bagien, wytłumienie dźwięków z zewnętrznego świata i niesamowicie brzmiące odgłosy, raz na jakiś czas odzywających się zwierząt. Do tego praktycznie brak możliwości spotkania drugiego człowieka – chyba, że to też osobnik z gatunku szwendających się z aparatem…😉😀
Przestajemy rozmawiać, idziemy w zupełnej ciszy, wypatrując żurawi pomiędzy drzewami.
Najpierw zauważamy w oddali pełzacza leśnego,
Pełzacz leśny (Certhia familiaris)
potem dwie sarenki.
Sarny europejskie (Capreolus capreolus)
Sarna europejska (Capreolus capreolus)
A żurawi – jak nie widać, tak nie widać.
Momentami wydaje nam się, że je słyszymy. Tylko, że to może być słyszenie tzw. życzeniowe… 😉😀
Wychodzimy na otwartą przestrzeń – jeszcze tylko przedostanie się przez głębsze, niż do tej pory rozlewisko. Staramy się iść po kępach trzcin, ale i tak w moich kaloszach już chlupocze… 😂
Podchodzimy pod sam staw – niestety trzciny są zbyt gęste, żeby coś zobaczyć, a dalej się nie przedrzemy, ponieważ zaczyna się coraz głębsza woda…
Jesteśmy praktycznie już na stawie…
Zawracamy w stronę rozległej polany.
W końcu docieramy do małego wypiętrzenia terenu, tak akurat dla dwóch osób i robimy zasiadkę z widokiem na trzcinowisko…
Ściągam kalosze, zmieniam skarpetki, zakładam na nogi worki, z powrotem ubieram kalosze i już jest mi ciepło – stary sposób na przemoczone buty, jeżeli nie możesz ich zmienić… 😀 To jeden z nielicznych pozytywów posiadania przy sobie woreczków foliowych. Ale uwierzcie mi – jeżeli idziecie w teren, gdzie możecie przemoczyć buty, to warto woreczki śniadaniowe przy sobie mieć… No i oczywiście skarpety na zmianę… 😉😀 Ważne, żeby woreczki potem zabrać ze sobą z powrotem do domu.
Nogi suche – Adam wykazał się wysoką tolerancją dla mojego ”skarpetkowego” ogarniania się 😉. Wyciągamy kawowe i herbaciane termosy. Adam ma oczywiście batoniki, ja kanapki – można spokojnie odpocząć i poczekać na zwierzaki. Jeżeli tylko zechcą się pojawić… I jakby na zawołanie, gdy tylko kończymy pałaszować batoniki, na niebie pojawia się najpierw myszołów,
Myszołów zwyczajny (Buteo buteo)
Myszołów zwyczajny (Buteo buteo)
a za chwilę para żurawi… 😀
Żurawie zwyczajne (Grus grus)
Liczymy na to, że wylądują na naszych mokradłach, ale tylko kołują, raz na jakiś czas krzycząc donośnym klangorem i odlatują…
Żurawie zwyczajne (Grus grus)
Jak to zwykle bywa porą wiosenną – ptaki latają parami. I tak, za żurawiami nadlatuje para gęsi gęgawych,
Gęsi gęgawe (Anser anser)
a za gęgawymi, para czapli białych… 😀
Czaple białe (Ardea alba)
Mamy też czaplę, która na chwilę z pary najwidoczniej się urwała
Czapla biała (Ardea alba)
oraz kruka, który chyba woli chodzić po niebie sam… 😉😀
Kruk zwyczajny (Corvus corax)
Na niebie się dzieje, ale na trzcinowisku też się dzieje…😀
Z trzcin przy stawie dochodzi niezły warkot – jakby burzowe grzmoty. Nie mam pojęcia co to jest – brzmi strasznie… 😯 A Adam na to – dziki. Ostatnio jak tutaj siedziałem, to aż mi ciarki po plecach chodziły – dodaje. Cóż, mi też chodzą… Ale ciarki, ciarkami, a chęć zobaczenia dzików, chęcią zobaczenia dzików… 😉😀 Niestety dziki tylko głośno warczą. Czy dziki mogą warczeć…? – pewnie nie, ale dla mnie tak to brzmi…🤷♀️😉😀 Także dziki warczą i nie wychodzą, dlatego mogę Wam pokazać tylko, albo aż 😀, zdjęcia Adama, który oswoiwszy się już trochę z dziczym warczeniem, następnym razem odważył się podejść bliżej i odpoczywające dziki w trzcinach sfotografował…😀
Fot: Adam Reszka – Dzik euroazjatycki (Sus scrofa)
Fot: Adam Reszka – Dzik euroazjatycki (Sus scrofa)
Nie wyszły też ukryte w trzcinach sarenki. Natomiast koziołek, jak najbardziej się nam pokazał… 😀
Sarna europejska (Capreolus capreolus) – kozioł
Sarna europejska (Capreolus capreolus) – kozioł
Koziołek wraca do swojego stada ukrytego w małym lasku.
I my też decydujemy się na powrót. Jest już po godz. 14.00. Słońce na otwartej przestrzeni operuje bardzo mocno i przepala zdjęcia. Odgłosy przyrody znowu ucichły. Godziny pomiędzy trzynastą, a piętnastą są godzinami, kiedy świat przyrody udaje się na sjestę… 😉😀 Wracamy. Znowu brodzimy przez mokradła.
W odróżnieniu od otwartych przestrzeni bagnisk, w miejscach gdzie rosną wysokie drzewa jest głęboki cień. A w głębokim cieniu…? W głębokim cieniu spotykamy stadko czyży, które korzysta z tego bogatego w ptasie jedzenie miejsca… 😀
Czyż zwyczajny (Spinus spinus) – samiec
Czyże zwyczajne (Spinus spinus) – samieca i samiec
Czyż zwyczajny (Spinus spinus) – samica
Czyż zwyczajny (Spinus spinus) – samica
Zostawiamy czyże w ich spiżarni 😉 i powoli wychodzimy z terenu bagniska.
Nagle, jakby na sam koniec bycia w tym fantastycznym miejscu, dostrzegamy upragnione przez nas żurawie… 😊
Niestety maskują się lepiej od nas… 🤷♀️😉😂
Żuraw zwyczajny (Grus grus)
Próbujemy lekko się przesunąć, żeby lepiej zobaczyć te piękne ptaki, ale niestety w tym momencie żurawie odlatują – za takim jak my towarzystwem nie przepadają… 🤷♀️😉😀
Żurawie zwyczajne (Grus grus)
Jedno jest pewne – najprawdopodobniej tutaj będą gniazdować, dlatego raczej będzie trzeba zaniechać chwilowo podchodów w tym miejscu, tak żeby spokojnie mogły doczekać się swojego potomstwa – ale zasiadka w przyszłości na pewno będzie możliwa… 😊
Zaglądamy jeszcze raz w pobliże stawu od strony bagnisk, a nie grobli. Czapla biała korzysta ze sjesty, ukryta w wysokich, suchych trzcinach.
Czapla biała (Ardea alba)
Niestety przerywamy sjestę sarenkom… 🤦♀️ Ale próbując nie spłoszyć czapli białej, nie zauważyliśmy, że z drugiej strony odpoczywają sarny…🤷♀️🙄
Sarny europejskie (Capreolus capreolus)
Widzimy ślady żerowania bielików i pewnie myszołowów… Natura nie pozwala na zmarnowanie się jedzenia…
Z trzcin wylatują kaczki krzyżówki,
Kaczki krzyżówki (Anas platyrhynchos) – samica i samiec
a my fotografując rozświetlone słońcem bazie, żegnamy bagniska.
Wierzba (Salix)
To był przepiękny czas – dzięki Adam, że mnie do świata łężczokowych bagnisk zaprosiłeś… 😊
Idziemy do lasu – zamierzamy jeszcze zrobić zasiadkę i kolejny raz zapolować na zimorodka…
Miejscówka jest, Adam trochę poprawia zimorodkowe atelier – trzeba wyrwać za wysokie źdźbła trawy, poprawić co nieco patyk i już możemy zaczynać… 😀
My spisaliśmy się dobrze, natomiast zimorodek, pomimo upływającego czasu, nie spisał się tak dobrze jak my… 😉😀
Najzwyczajniej dzisiaj nie miał ochoty pozować…🤷♀️🙄😉 Nic, następnym razem może się uda… 😀
Zaczęło się robić zimno, słońce już się mocno obniżyło.
Czas wracać… Jest godzina 16.30, a do samochodu ja mam jakąś godzinę drogi. Adam ma bliżej – podjechał z drugiej strony Łężczoka. Machamy do siebie na pożegnanie i każde zmyka w swoją stronę… 😀
Ja zmykając, jeszcze raz na jakiś czas przystaję.
To żeby sfotografować pięknie wyrastające spomiędzy przewróconych, omszałych drzew, przebiśniegi.
Śnieżyczka przebiśnieg (Galanthus nivalis)
To żeby powiedzieć cześć dzięciołowi średniemu…😉😀
Dzięcioł średni (Dendrocoptes medius)
Dzięcioł średni (Dendrocoptes medius)
Żeby pomachać do kaczki czernicy…
Czernica (Aythya fuligula) – samica
Nacieszyć oczy perkozami w świetle zachodzącego słońca – jeden akurat zanurkował 😉😀
Perkozy dwuczube (Podiceps cristatus)
Poobserwować jeszcze chwilę łabędzia czyszczącego pióra przed nocą…
Łabędź niemy (Cygnus olor)
Łabędź niemy (Cygnus olor)
Łabędź niemy (Cygnus olor)
I jeszcze na chwilę zawiesić myśli na pięknie chylącego się ku nocy dnia w Rezerwacie przyrody Łężczok…
A Łężczok mówi mi do widzenia ciepłym światłem malującym przepięknie i stawy,
i las…
Komentarze
fotoeskapady
11 maja 2020 o 18:55
Cieszę się bardzo… 😊 Krajobrazowy Park ”Cysterskie Kompozycje Krajobrazowe Rud Wielkich”, to kolejne piękne miejsce w Polsce, którego poznanie sprawiło mi olbrzymią przyjemność…
No i pozostaje mi ponownie bardzo podziękować za zerknięcie do moich fotoesakapad…😀
Andrzej
11 maja 2020 o 18:39
Jak zwykle bardzo dobrze się czytało 😊
Dodaj coś od siebie i skomentuj ten wpis!