JesieńNaturaPodróżePolska

Czas jesiennych Bieszczadów 🍁🍂

301.2022

Czas jesiennych Bieszczadów.

W życiu jest niezwykle ważne, żeby spełniać swoje marzenia. Ja marzeń przyrodniczych mam bez liku 🤦‍♀️😅💚 Natomiast jednym z tych bardzo dla mnie istotnych były jesienne Bieszczady. I właśnie październik 2021 roku pozwolił mi spełnić bieszczadzkie, jesienne marzenie…🍂🍁💚

Jaki był mój czas w jesiennych Bieszczadach?

Był mglistymi świtami, otulającymi w rozproszeniu przedświtu zwierzęta powoli chowające się tam, gdzie człowiek nie będzie im zagrażał swoim spojrzeniem. 

Kilometrami w nogach, dźwiganiem sprzętu.

Czasem z przyjaciółmi – tutaj moi kompani z tej bieszczadzkiej, króciutkiej opowieści – Jacek Wieczorek https://www.instagram.com/wieczorek_jacek/ oraz Lech Siejkowski 💚😀

Światłem świtu, 

rozświetlającym pierwszymi promieniami słońca malowane powoli złotem jesieni bieszczadzkie drzewa.

Trudem karczowania tarniny, gdzieś się schować podczas zasiadki trzeba 😀

Pokonywania stromych stoków – nie zawsze jest łatwo, ale można przy okazji zasłużyć na fotkę prosto jakby z ”Bajki z mchu i paproci” 😅

Albo spotkać się oko w oko z łasicą 😍

Zdj. Jacek Wieczorek. Łasica (Mustela nivalis).

Zdj. Jacek Wieczorek. Łasica (Mustela nivalis).

Zdj. Jacek Wieczorek. Łasica (Mustela nivalis).

Brnięcia po niedźwiedzich śladach 🐻🐾 błotnistymi ścieżkami.

Czołgania się po bieszczadzkich polanach 🤦‍♀️😅

I wspólnych zasiadek – razem, ale każdy w swojej tarninowej komnacie 😀👑

Na kawie w jednej z królewskich komnat 😀 jednak wspólnie można się spotkać – bo kawa z przyjaciółmi w terenie smakuje najwspanialej 💚😊

Był ten czas również szmerem Sanu,

w którym, wydra ochoczo poluje na ryby – co ja tylko mogłam sobie wyobrazić, a Jacek sfotografował 🦦😀

Zdj. Jacek Wieczorek. Wydra (Lutra lutra).

Zdj. Jacek Wieczorek. Wydra (Lutra lutra).

Zdj. Jacek Wieczorek. Wydra (Lutra lutra).

 Mogłaby mi chociaż ogon pokazać, ale cóż – wszystko dla Jacka, nawet machnięcie ogonem 😅

Zdj. Jacek Wieczorek. Wydra (Lutra lutra).

Czasem pluszczy pięknie się z Sanem komponujących – tutaj uchwycone okiem Lecha 🐦😀.

Zdj. Lech Siejkowski. Pluszcz (Cinclus cinclus). 

Zdj. Lech Siejkowski. Pluszcz (Cinclus cinclus).

Zdj. Lech Siejkowski. Pluszcz (Cinclus cinclus).

Jak widać, pluszcze nie ustępują wydrze pola w zdobywaniu pożywienia 😉😀

Zdj. Lech Siejkowski. Pluszcz (Cinclus cinclus).

Jednak jesienny czas Bieszczad, oprócz wszechogarniającego mnie piękna, był przede wszystkim czasem z wilkami 💚

Wypatrzone, gdzieś tam w oddali,

Wilki (Canis lupus)

Obserwowane przez dwa dni, bez nadmiernego podchodzenia dla lepszych kadrów, w spokojnym byciu z nimi dzięki lornetkom i teleobiektywom, które pozwoliły nam na poznanie pięknej wilczej rodziny.

Jak widziały wilczą rodzinę moje zmysły, serce i dusza…?

Zobaczyłam czułość wadery do  potomstwa.

Wilki (Canis lupus)

Wilki (Canis lupus)

Wilki (Canis lupus)

Zwracanie pokarmu celem nakarmienia młodego wilczka.

Wilki (Canis lupus)

Wilki (Canis lupus)

Szaleńczy bieg za mamą

Wilk (Canis lupus)

i  kategoryczny nakaz – Ty zostajesz na polanie, ja wracam do lasu.

Wilk (Canis lupus)

Wilk (Canis lupus)

Wilczek został spokojnie na miejscu i przez chwilę grzecznie się tylko rozglądał.

Wilk (Canis lupus)

Wilk (Canis lupus)

Chwilę się drapał 😀

Wilk (Canis lupus)

Po czym położył się, bo co tutaj robić, gdy biec za mamą nie można…🤷‍♀️

Wilk (Canis lupus)

Obserwując, wręcz namacalnie można było odczuć mowę ciała brzmiącą dużo wyraźniej niż werbalna mowa człowieków do swojego potomstwa.

Gdy kolejnego poranka ze zdziwieniem zobaczyliśmy, że wilki coś upolowały i oprócz nich pojawiły się kruki, mogłam obserwować hierarchię zarówno tę panującą w wilczej rodzinie, ale również pomiędzy poszczególnymi gatunkami zwierząt.  Pomimo pełnej symbiozy jaka panuje pomiędzy wilkami i krukami, kruki muszą uznawać wyższość wilków, to one upolowały zwierzynę…

Wilk (Canis lupus)

Zresztą chętnych do upolowanego przez wilki jedzenia jest więcej – lisy kręcą się po tej samej polanie, szukając w trawie resztek wilczej uczty.

Lis rudy (Vulpes vulpes).

To bycie razem w jednej przestrzeni lisów i wilków znowu pokazuje hierarchię jaka panuje w przyrodzie. Lisy przeszukują trawę, chętnie podkradają resztki upolowanej przez wilki zwierzyny. Był taki moment, gdy w całkiem niedużej odległości przez polanę szedł wilk i lis. Ale tylko do chwili, gdy lis się odwrócił i wilka zauważył – rudzielec natychmiast wycofał się w przylegające do polany gęste krzaki.

Wilk (Canis lupus). Lis rudy (Vulpes vulpes)

Wilk (Canis lupus). Lis rudy (Vulpes vulpes)

Wyższość wilków w hierarchii przyrodniczej jest widoczna, jednak z drugiej strony chytrości lisów i ich procesu myślenia, trudno nie przyjąć z szacunkiem 🦊
Widać to w momencie, gdy lis obserwuje z oddali wilki na polanie. Wzrok czujny, uszy nastawione – ”Nic nie umknie mojej lisiej uwadze,  gdy tylko wilki schowają się w lesie, będę miał czas na skorzystanie z resztek jedzenia…”🦊😀

Lis rudy (Vulpes vulpes).

Tak jak napisałam powyżej, w wilczej rodzinie hierarchia również jest widoczna. Jedzą dorosłe, dwa młode wilki czekają z boku, czy wręcz tuż przy dorosłym osobniku, jednak nie próbując zabierać jedzenia.

Dopiero, gdy dorosłe się odsuwają, młode zapamiętale obgryzają to co zostało.  Są już odchowane, czas nauczyć się niuansów życia społecznego – reguły powinny być jasno określone, a w stadzie wiodący głos musi mieć mądrość doświadczenia, to stanowi o bezpieczeństwie całej rodziny.

Uśmiecham się, gdy jeden z wilczków dźwiga wielką gicz, wygląda rozczulająco.

Wilki (Canis lupus).

Tutaj już nie ma mowy o hierarchii, młodzież próbuje oczywiście zdobycz rodzeństwa sobie podebrać 😀

Jak to zwykle bywa w życiu, nie ma prostych emocji również w obserwacji przyrody. Z jednej strony zachwycam się wilkami jedzącymi upolowaną przez siebie zwierzynę, ich relacjami, wręcz zabawą w odbieraniu sobie jedzenia przez rodzeństwo, z drugiej jednak strony ze smutkiem kieruję myśli do kozła sarny widzianego przy polanie poprzedniego wieczora, jego cała postawa wyrażała strach.

Sarna europejska (Capreolus capreolus) – kozioł.

Może przeczuwał… A może to nie on…

Nagle dostrzegam wzrost czujności rodziny.

Wilki (Canis lupus).

Na skraju lasu pojawił się kolejny wilk, zamierający w bezruchu i czekający, aż rodzina podejdzie.

Wilk (Canis lupus).

Po chwili ostrożnie również zaczyna się zbliżać – czyżby wilki na odległość się nie rozpoznawały? Tak to wygląda w tym momencie.

Wilki (Canis lupus).

Widać to po postawie czujności rodziny, jak i również po ostrożnej, z podkulonym ogonem, postawie wilka, który dopiero wszedł na polanę.

Wilki (Canis lupus).

Natomiast po pełnym rozpoznaniu, następuje radosny szał powitania.

Wilki (Canis lupus).

Wilki zachowują się jak uradowane psiaki 😀

Wilki (Canis lupus).

Ponieważ obserwujemy wilki przez dwa naprawdę ciepłe dni tej jesieni, to większość czasu obserwacji główni bohaterowie bieszczadzkiej opowieści leniwe się wygrzewają na polanie w promieniach jesiennego słońca.

Wilk (Canis lupus).

Wilki (Canis lupus).

Wilk (Canis lupus).

Tarzanko w rozgrzanej ziemi też nie jest najgorszym pomysłem 😀

Wilk (Canis lupus).

Ciepłe, jesienne dni, po bardzo zimnym porankach sprawiają, że wilkom jest gorąco – ziajają, przechodzą z miejsca na miejsce.

Wilk (Canis lupus).

Wilk (Canis lupus).

Wilk (Canis lupus).

Chowają się do cienia. Futro jest już grube a słoneczko zdrowo przygrzewa.

Wilk (Canis lupus).

Natomiast młodzież jakby lepiej znosi ciepło – myszkując po polanie na całego

Wilk (Canis lupus).

To udając przy tym groźnego, dorosłego wilka 😀

Wilk (Canis lupus).

Wilk (Canis lupus).

Wilk (Canis lupus).

To dziwiąc się – a to ja mam ogon? 🤔😅

Wilk (Canis lupus).

To bawiąc się patykiem

W końcu jednak każde myszkowanie i zabawa musi zmęczyć 😀

Wilk (Canis lupus).

Ta sielanka wilczego dnia jednak nie powinna być ułudna – dorosłe wilki dobrze wiedzą, że podstawą jest czujność.

Wilk (Canis lupus).

Wilk (Canis lupus).

Wilk (Canis lupus).

Przy okazji obserwacji wilczej rodziny chciałabym dorzucić swoje trzy grosze o bajkach, w których od dłuższego czasu krwiożercze wilki grają pierwsze skrzypce. Miałam ostatnio w przyrodzie dwa spotkania, które można porównać. Pierwsze, środek lasu, spotykam pana z bokserem na grubym pejczu. Bokser zauważając mnie przy ścieżce, zaczyna ujadać, wyrywać się w moim kierunku. Pan, dodatkowo po operacji usunięcia krtani, więc nie mogący głośno mówić, charcząc próbuje swojego pupila utrzymać. Pupil toczy pianę, a ja pierwszy raz od lat sięgam do kieszeni po gaz pieprzowy – strach ściska mi gardło, bo wiem, że jeszcze chwila i mogę mieć spore kłopoty. Nic nie pomagało utrzymanie spokojnego zachowania – nie patrzę bokserowi w oczy, przysuwam się do drzewa, dobrze mieć osłonę przy ew. konieczności użycia gazu, nie robię nerwowych ruchów, pies jest wściekły a jego pan, który tak skrzywił psychikę tego zwierzęcia, zbyt słaby, żeby sobie z nim poradzić. Na całe szczęście, koniec końców jednak psa utrzymał i całego spienionego ode mnie odciągnął. Sytuacja druga – obserwacja wilczej rodziny. Wilki, przecież nie na uwięzi, spokojnie spędzające ze sobą czas, leniwie korzystające zarówno z jedzenia, które upolowały nocą, jak i z czasu odpoczynku, pokazujące cały wachlarz społecznych zachowań, pełnych czujności z jednej strony, ale i więzi rodzinnych oraz przyjacielskich zabaw. Jedyny lęk, który mi towarzyszył, to ten, żeby mnie nie zidentyfikowały. Lęk o zmianę kierunku wiatru, który spowoduje, że mnie wyczują a wtedy jedyna rzecz jaką zrobią, to zniknięcie w lesie. Tak też się stało – gdy ludzie w oddali pojawili na szlaku, niestety prezentując zachowanie dalekie od cichego – wilki po prostu spokojnie wycofały się do lasu. Ile mamy pogryzień przez psy, które wydostają się z podwórka, zrywają z łańcucha czy niedopilnowane biegają po drodze. Ile dzieci oraz dorosłych z tego powodu walczyło o życie, czy zdrowie w szpitalu. A ile spowodowanych przez wilki? To nie znaczy, że należy do dzikich zwierząt podchodzić z nonszalancją – przyzwyczajać je do karmienia przez człowieka zarówno dla fotografii, jak i poprzez polewanie tłuszczem nęcisk (kasza w odchodach wilków, którą zidentyfikowaliśmy w lasach rudzkich, właśnie z takich nęcisk przygotowanych przez myśliwych pochodziła), nadmiernie się zbliżać, czy generować wachlarza zachowań wzbudzających ich zaniepokojenie. To dzikie zwierzęta – trzeba mieć do nich, jak i do do innych gatunków respekt, i postępować w odniesieniu do przyrody mądrze. Ale opowieści o krwiożerczych, atakujących ludzi wilkach, czas naprawdę zostawić na kartach wielu bajek…

Powoli zbliża się wieczór. Po całodziennych obserwacjach, trzeba wrócić na kwaterę, światło latarki oprócz bezpieczeństwa stawiania kroków, pozwala na zobaczenie jednego z piękniejszych płazów polski – salamandry 🦎.

Salamandra plamista (Salamandra salamandra)

A wesołe, pełne pogaduch wieczory z Panem Mężem 💕,

całe dnie spędzającym, gdzieś tam daleko ode mnie, na szlaku pieszych wędrówek oraz z przyjaciółmi, których łączy wspólna pasja do przyrody i fotografii – to jak zwykle w takich przypadkach bywa, niezwykła wartość dodana do czasu bycia w przyrodzie… Pięknie się było spotkać w tej samej bieszczadzkiej czasoprzestrzeni Jacku i Lechu – to był dobry czas 💚😀

Wiem, że te dwudniowe obserwacje są kroplą w morzu życia wilków i odsłon ich społecznych relacji, ale i tak mam wrażenie, że zrozumienie jak fantastyczne są to stworzenia jest dla mnie jeszcze bardziej świadome, niż było do tej pory.

Wilk (Canis lupus).

Zapraszam serdecznie na film pokazujący z lotu ptaka jesienne Bieszczady, połączony ze zdjęciami bardziej środowiskowymi, niż wystawowymi, zrobionymi niezbyt potężnym teleobiektywem i drżącą ręką 🤦‍♀️ osoby, która spotkała wilki pierwszy raz w życiu i pierwszy raz w życiu mogła napełnić serce ich widokiem. Pilotem nagrywającym sprawną ręką 😃 z lotu ptaka jesienne Bieszczady, ze swoich szlaków pieszych wędrówek jest, nienawidzący zasiadek i uwielbiający latać, Pan Mąż 😀💞. 

Czas spędzony osobno, ale w tym samym pięknie przyrody powoduje, że wspólne projekty tworzą pełnię dla pokazania cząstki świata, w którym przyszło nam przebywać 🌍🌎🌏.

Film w pełnej rozdzielczości – kliknij na napis YouTube              ⏫                                                                                                                          

Komentarze

fotoeskapady

04 września 2023 o 14:47

Koniecznie się wybierz – Bieszczady to magia… Dziękuję pięknie i pozdrawiam serdecznie 😊

Lech

23 października 2022 o 21:00

Siedzę z Mateuszem przy stole w mesie Berga. Oglądam te cuda i chyba wiem gdzie wybiorę się-chyba dopiero wiosną- co prawda bez aparatu ale na pewno z lornetką…
Pozdrawiam , Lech

Dodaj coś od siebie i skomentuj ten wpis!

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *