Rozdział III
Czyż jest coś piękniejszego, niż klangor żurawi…?
Niestety budzi mnie jednostajny szum deszczu za oknem… Alerty sprawdziły się stuprocentowo. Dzień przerwy z trzcinowiskiem – to dzień pod kołderką, z obróbką zdjęć.
Można powiedzieć – zbieramy siły…😀
Za to kolejny dzień, a właściwie przeddzień, bo za oknem jest zupełnie ciemno, wita nas co prawda lodowatością – 3°C , ale po deszczu nie ma ani śladu. Cieszymy się z Hanią jak dzieciaki – można będzie ponownie posiedzieć w trzcinach i błotku…😁
Znowu jedziemy w stronę świata magii, potem znowu idziemy – jednak aurę mamy zgoła inną…
Z daleka już słyszymy głośny klangor żurawi. Z powodu deszczu podniosła się woda, więc zapadamy się głęboko w bagno, ale idziemy cichutko – po głośności klangoru oceniamy, że żurawie muszą być blisko.
Mamy z Hanią przygotowane siatki pod pojedyncze miejsca. Darek z Joasią mają zająć podwójną miejscówkę. Trafienie po ciemku nie jest łatwe, ale udaje się. Tzn. udaje się dzięki Darkowi – ja w życiu nie trafiłabym w przygotowane miejsca, nawet gdyby trzcinowisko było oświetlone reflektorami 😂.
Klangor jest niesamowicie głośny. Całe powietrze, aż wibruje. Nie odważam się wyciągnąć karimaty, czy bawić ze statywem. Kładę się w woderach na błocie, pod łokcie podkładam worek od śmieci, którym owinęłam aparat przy przedzieraniu się przez mokre trzciny i tak bez ruchu czekam na świt. Jeszcze jest ciemno, ale ja już wiem, że czas magii właśnie się dla mnie zaczyna…
Wydłużam czas – 30”. Zdjęcie jest zupełnie rozmazane, ale co tam, teraz to się zupełnie nie liczy…
Żurawie (Grus grus)
W tle na kolejnym kadrze, który wyświetla mi monitor aparatu, widzę przechodzącego jelenia – wygląda jak duch Doliny Baryczy…
Żurawie (Grus grus). Jeleń szlachetny (Cervus elaphus).
Na szybko skracam czas – udaje mi się do 1/6. Robię jeszcze tylko dwa zdjęcia. Na drugim już jelenia nie ma – szedł dosyć szybko. Ale to zdjęcie, które udaje mi się zrobić, praktycznie w ciemności, jest dla mnie bardzo cenne. Pokazuje klimat krainy zwanej Doliną Baryczy…
Żurawie (Grus grus). Jeleń szlachetny (Cervus elaphus).
Wzdycham, słucham, patrzę – jest coraz jaśniej. Co mogę powiedzieć?
Czyż może być coś piękniejszego, niż klangor żurawi…?
Czy przeszkadza brak światła, zimno, świt wstający w pochmurności wszelakiej? Dla fotografii to na pewno minus, ale dla odczuwania czasu z żurawiami – absolutnie nie.
Leżę na błocie, bojąc się poruszyć i obserwuję. Wraz ze wstającym dniem mogę skrócić czas wyzwalania migawki. Żurawi jest mnóstwo. Oczywiście, nie wszystkie mieszczą się w moim polu widzenia. Potem szacujemy, że było ich około dwa tysiące. Moja obserwacja obejmuje wycinek stada znajdującego się naprzeciwko miejsca, gdzie jestem ukryta za siatką w trzcinach.
Żurawie (Grus grus)
Żurawie rozpoczynają dzień od czyszczenia piór,
Żurawie (Grus grus)
rozprostowywania skrzydeł i spokojnego rozglądania się.
Żurawie (Grus grus)
Konieczność rozglądania się u żurawi potęgują przelatujące żurawie z noclegowisk innej części Doliny Baryczy, niż nasze.
Żurawie (Grus grus)
Dlaczego tak wcześnie przelatują? Trudno powiedzieć. Może zostały spłoszone…🤷♀️
W stadzie dorosłych żurawi z łatwością można dostrzec młode, już duże, ale jeszcze z rdzawym ubarwieniem głowy.
Żurawie (Grus grus)
Zresztą jednym z powodów, dla których nietrudno je dostrzec, jest fakt wyciągania przez nie z ciekawością głowy w górę, przez co często dominują wzrostem nad dorosłymi żurawiami.
Żurawie (Grus grus)
Ciekawe, czy bardziej tutaj kierują się ciekawością, czy może chęcią pokazania – ”O zobaczcie jestem już dużym żurawiem… Nawet Was przerastam o głowę” 😉😀. Jakbym słyszała moje latorośle z czasu, kiedy były jeszcze niższe ode mnie, czy swojego taty…😀 Taty nie przerosły, ale mnie – cóż… Całkiem wysoka Pani Mama, stała się jakimś cudem niziutką Panią Mamusią, bo całe towarzystwo przerosło mnie przynajmniej o głowę… 🤷♀️😂
Jest też część młodzieży, która spokojnie stoi przy boku rodziców, bez prób pokazywania – oto ja… 😎 Myślę, że to dziewczynki.
Żurawie (Grus grus)
Te w górę wyciągnięte żurawie latorośle, jakoś bardziej mi na chłopaków wyglądają…😏😁
Powoli w stadzie widać coraz większy ruch. Żurawie zaczynają chodzić tam i z powrotem…
Żurawie (Grus grus)
Żurawie (Grus grus)
Dzielą się też coraz bardziej na grupki, może w ramach szerokorozumianych rodzin – ciocie, wujkowie…🤔
Żurawie (Grus grus)
I mniejszych rodzin.
Żurawie (Grus grus)
A w końcu par.
Żurawie (Grus grus)
Są też takie, które wolą na uboczu stać same – może nie lubią hałasu…😉😀
Żuraw (Grus grus)
Jedno jest pewne, że o ile przed świtem żurawie stały w zwartym stadzie, o tyle wraz z rozjaśnianiem poranka, zaczynają się wzajemnie przeganiać, głośno klangorząc.
Żurawie (Grus grus)
I nie tylko klangorząc…😉😀
Żurawie (Grus grus)
Żurawie (Grus grus)
W utarczkach dominuje oczywiście młodzież, która próbuje pokazać swoją ważność w stadzie.
Żurawie (Grus grus)
Zresztą tak jest w przypadku każdego gatunku, młodzież pokazywać “pazurki” musi😉🤷♀️ . Jeżeli chodzi o żurawie, dotyczy to przede wszystkim młodych samców, a pokazywanie przysłowiowych pazurków polega na wchodzenie w potyczki z innymi samcami… Zaczepiają zarówno rówieśników, jak i dorosłe żurawie ze stada. O świcie na noclegowiskach, takich małych awanturek, z młodzieżą w roli głównej, jest całkiem sporo…🤺🤺😀
Żurawie (Grus grus)
Żurawie (Grus grus)
Żurawie (Grus grus)
Żurawie (Grus grus)
Żurawie (Grus grus)
Ale gdy się przesadzi, to reprymenda musi być natychmiastowa – jak widać nie tak łatwo być dumnym “nastolatkiem”…
Żurawie (Grus grus)
Pozostaje złożyć skrzydełka i sobie już lepiej pójść… 🙄
Żurawie (Grus grus)
Żurawie (Grus grus)
A po dostaniu po uszach, najlepiej jest na spokojnie poszukać sobie w wodzie jakiejś przekąski…😉😀
Żurawie (Grus grus)
Może i awanturki są pasjonujące, ale z przyjemnością obserwuję również te młode żurawie, które są spokojne – nadal obstawiam, że to małe kobietki…👧😀
Trochę przelatują, lądując w pięknym stylu – z lekkim wyrzuceniem nóżki wprzód 💃😀.
Żurawie (Grus grus)
Trochę biegają.
Żurawie (Grus grus)
Trochę skrzydłami przy podbiegach machają.
Żurawie (Grus grus)
Trochę pokrzykują.
Żurawie (Grus grus)
Ale do bójek skore nie są…😉😀
Żuraw (Grus grus)
Żuraw (Grus grus)
Ogólnie dziewczyny, przynamniej w świecie żurawi, preferują spokojne pogaduchy…😁
Żuraw (Grus grus)
Żurawie coraz częściej zrywają się do lotu.
Żurawie (Grus grus)
Jedne tylko się podrywają i lądują kawałek dalej.
Żurawie (Grus grus)
Inne już odlatują z noclegowisk.
Żurawie (Grus grus)
Oprócz żurawi, przelatują również gęsi gęgawe.
Następne dwa zdjęcia pokazują zachowanie młodego żurawia w momencie, gdy nisko przelatują gęsi. Dorosłe wiedzą, że gęsi są za wysoko, żeby zahaczyć o ich głowy, ale młody widocznie jest jeszcze za mało w tym względzie doświadczony.
Lecą gęsi – pełna obserwacja 👀.
Żurawie (Grus grus). Gęś gęgawa (Anser anser).
Kryj się – żuraw w dół…
Żurawie (Grus grus)
Przeleciały – żuraw w górę…😂
Żurawie (Grus grus)
I tak miesza się dynamika tego świtu ze spokojem… 💚😀
A jak jest spokój, to można pióra wyczyścić.
Żurawie (Grus grus)
Żuraw (Grus grus)
Porozglądać się.
Żurawie (Grus grus)
Żurawie (Grus grus)
Skrzydła rozprostować.
Żurawie (Grus grus)
Trochę je machaniem przewietrzyć i osuszyć po nocnym deszczu.
Żurawie (Grus grus)
Żurawie (Grus grus)
Żurawie (Grus grus)
Po prostu przygotować się do przelotu w pełnię dnia…
Żurawie (Grus grus)
Świt powoli przechodzi w poranek – cały czas jest szaro, buro, trochę mży…
Żurawie (Grus grus)
Ale zarówno żurawie, jak i ja – nie marudzimy 😉😀.
Ja nadal leżę na błocie, a żurawie nadal spokojnie się przechadzają,
Żurawie (Grus grus)
Żurawie (Grus grus)
czyszczą pióra,
Żurawie (Grus grus)
przeciągają się (wygląda, jakby się Pan Żuraw kłaniał, zapraszając do swojego świata 😉😀)
Żurawie (Grus grus)
i oczywiście cały czas klangorzą. Przy czym klangor młodzieży, póki co klangorem trudno nazwać – to raczej taki klangpisk…😂
Żurawie (Grus grus)
A jak już sobie klangopisknę, to znowu sobie pochodzę
Żuraw (Grus grus)
i porozglądam się po tym pochmurnym poranku…😉😀
Żuraw (Grus grus)
W pewnym momencie pada pierwszy wystrzał. Gdzieś tam rozpoczęło się polowanie.
Skutkuje to poderwaniem się części ptaków do lotu
Żurawie (Grus grus)
oraz dużą nerwowością tych, które nie odleciały.
Żurawie (Grus grus)
Żurawie zaczynają bardziej agresywnie przeganiać się ze swojej przestrzeni, jakby nagle znowu zrobiło się im za ciasno – pomimo tego, że stado, w porównaniu z wczesnym świtem, zdecydowanie się zmniejszyło…
Ale cóż, wiadomo nie od dzisiaj, że strach i agresja pociągają za sobą kolejne agresywne zachowania… A polowanie, to zarówno agresja w stosunku do innych stworzeń, jak i przejmujący strach. Zwierzęta intuicyjnie wyczuwają śmierć…
Żurawie (Grus grus)
W każdym bądź razie dzieje się, można by powiedzieć na ostro…
Auć – to nie mogło być miłe dziabnięcie…🤦♀️😂
Żurawie (Grus grus)
I jak widać nie było…😂
Żurawie (Grus grus)
Ochrzan i foch się należą…😏😅
Żurawie (Grus grus)
Foch, fochem, ale w tych okolicznościach lepiej zabierać nogi za pas – narażenie na drugie dziobnięcie w cztery litery, najwyraźniej poszkodowanemu żurawiowi jest nie w smak. Pal licho honorowe walki – spadam i tyle…🤷♀️😂
Żurawie (Grus grus)
Kolejny wystrzał…
Żurawie (Grus grus)
Żurawie (Grus grus)
Część żurawi jeszcze wyhamowuje i głośnym klangorem nawołuje za stadem.
Żurawie (Grus grus)
Nie wiem, czy wykazują oburzenie, czy może po prostu żegnają się klangorząc – ”Do zobaczenia wieczorem…”😀
Żurawie (Grus grus)
Cały czas widać u nich dużą nerwowość…
Żurawie (Grus grus)
W końcu jednak i ta resztka decyduje się na odlot.
Żurawie (Grus grus)
Pozostaje jeden, ostatni żuraw z ”mojego stada”. Wygląda jakby chciał donośnym klangorem jeszcze zaznaczyć, że to jego teren.
Żuraw (Grus grus)
Po chwili i on zrywa się do lotu, dołączając do dwóch lecących z innej strony żurawi. A może te dwa poleciały w inną stronę i zwyczajnie czekał, aż zawrócą za jego klangorem…🤔 Wyglądają na rodzinę…👪😀
Żurawie (Grus grus). Czaple białe (Ardea alba).
Przelatują nad stadem białych czapli i już za moment jest zupełnie cicho…
Czaple białe (Ardea alba)
Ale tylko przez chwilę, ponieważ zaczyna się czas dnia, a wraz z nim stawy we władanie przejmują krzyczące mewy i kormorany…
Mewy białogłowe (Larus cachinnans). Mewy śmieszki (Chroicocephalus ridibundus). Kormorany czarne (Phalacrocorax carbo).
Można powoli wstać. Potrzebuję chwili. Chwili tylko dla siebie. Zanim spotkam się z Darkiem, Joasią i Hanią muszę ochłonąć. Cała jestem jeszcze w tym czasie, czasie tak niezwykłej bliskości ze światem żurawi, że ciągle nie mogę w tę bliskość uwierzyć. Nie ma znaczenia, że jestem zupełnie przemoczona ponad woderami. Ani to, że totalnie skostniałam z zimna. Klangor oraz obrazy sprzed chwili, nadal wypełniają całe moje ja. I tylko mi smutno, że strzały myśliwych, gdzieś z obrzeży noclegowisk, zbyt szybko przerwały mi przepiękny czas obserwacji natury…
No cóż, trzeba jednak się ogarnąć. Przechodzę do miejsca, gdzie czatował Darek. Jestem mu niezwykle wdzięczna za te darowane z naturą chwile… Ale nie potrafię znaleźć właściwych słów, żeby podziękować – musi wystarczyć niedźwiedzi uścisk i moje cały czas mokre ze wzruszenia oczy. Po prostu, gdy ktoś spełnia Twoje wieloletnie marzenie, to słowa są czymś zbyt małym…💚
Poprawiamy znowu siatki i wracamy. Ponieważ jest już prawie dziesiąta rano, to na stawach panuje totalna cisza, oprócz oczywiście pojedynczych wystrzałów – polowanie nadal trwa…
Musimy z powrotem przebrnąć przez bagnisko.
Na zdjęciu: Joasia Tęcza i Darek Ogłoza
Na zdjęciu; Joasia Tęcza
Na zdjęciu: Joasia Tęcza
Zapadamy się strasznie – wyciąganie nóg z bagna, to jakiś kolosalny wysiłek. Trzeba iść lekko i szybko, ale jak to zrobić, będąc obciążonymi sprzętem…🤦♀️😂
Darek z pokonywaniem bagniska nie ma żadnych problemów, natomiast reszta towarzystwa zalicza parę potknięć, co skutkuje taplaniem się w błotku…😅
Ja oczywiście również, przy próbie dokumentowania bagiennych zmagań, wywijam koziołka – z drugiej strony, przy takiej ilości miłosnych wyznań ze strony Hani – trudno było go nie wywinąć…😂
Teraz można sobie już pozwolić na trochę śmiechu i szczerze mówiąc po napiętych jak struna emocjach świtu, bardzo nam się to rozluźnienie przydaje…
Utytłani i szczęśliwi bezpiecznie lądujemy w lesie.
Na zdjęciu Hania Zaremba, Joasia Tęcza, Darek Ogłoza
Potem powrót nad bardziej dostępne stawy – trzeba się w końcu wyprać. A jeżeli pranie – to na kaczuszkę najlepiej…🦆🛀😂
Z wysokich, jesiennych brzóz całej akcji przyglądają się kormorany, a przynajmniej tak sobie wyobrażam, że się przyglądają…😉
Kormorany czarne (Phalacrocorax carbo)
Kormorany czarne (Phalacrocorax carbo)
Kormorany czarne (Phalacrocorax carbo)
No takiej kaczki, to kormorany pewnie jeszcze nie widziały…😅
A na koniec zmagań z naturą? Na koniec zmagań z naturą serwujemy sobie zasłużoną nagrodę – obiadek w ciepełku, w wybornym towarzystwie, przy wesoło-nostalgicznych pogaduchach oraz historycznych opowieściach Darka, który wiedzę historyczną, jako przewodnik po Pradze, ma olbrzymią.
Na zdjęciu: Joasia Tęcza, Hania Zaremba i Darek Ogłoza
Słuchamy o życiu Marii Teresy von Habsburg, królowej Czech i Węgier. Opowieści jednak nie krążą tylko wokół Pragi. Zdecydowanie urzeka mnie historia niespełnionej namiętności Wolfgana Amadeusa Mozarta do sopranistki Alojzy Weber i potem wielkiej miłości jego żony Konstancji, siostry Alojzy. Konstancja, wg doniesień służącej, po śmierci Mozarta położyła się z nim do łóżka, chcąc zachorować i umrzeć, bo nie wyobrażała sobie życia bez swojego ukochannego męża… Ale też z przyjemnością słuchamy m.in. historii o Papieżycy Joannie, gnojnym krześle, zasadach wyboru papieży i innych mniej lub bardziej miłosnych, czy krwawych zdarzeniach. Bo taka jest historia naszego świata – pełna miłości, namiętnośći, zdrad, zazdrości, zemsty, morderstw, walk, wiary, polityki i czego tam sobie jeszcze na przestrzeni wieków nie wymyśliliśmy… 🤷♀️
Opowieści płyną. Po obiedzie zamawiamy desery i znowu kawę – ogólnie spędzamy super popołudnie 😀.
Ponieważ po pierwsze odpoczęliśmy, a po drugie zdecydowanie ogrzaliśmy się, to nabieramy ochoty do powrotu na stawy – a nuż wieczorową porą jeszcze nam natura sypnie jakimiś niespodziankami…🤷♀️😀
No to idziemy. I jak się okazuje natura sypnęła – pochmurnością i deszczem…😏😅
Na zdjęciu: Hania Zaremba i Darek Ogłoza
Próbujemy coś tam postrzelać…
Zdj: Darek Ogłoza, na zdjęciu Hania Zaremba i ja 😀
Ale największym sukcesem okazały się ustrzelone grzyby…😁
Zdj: Darek Ogłoza. Muchomor czerwony(Amanita muscaria)
Zdj: Hania Zaremba. Czubajka kania (Macrolepiota procera)
Oraz obiekty grzyby strzelające…😂
Zdj: Hania Zaremba
Na zdjęciu: Hania Zaremba
Wracamy.
I jak widać, pomimo sukcesów tylko w fotograficznym grzybobraniu – lica kobitek są całkiem zadowolone…😉😁
Zdj: Darek Ogłoza, na zdjęciu Hania Zaremba i ja 😀
Bo przecież najważniejszym jest po prostu w przyrodzie być…💚😀
Zdj: Darek Ogłoza, na zdjęciu Hania Zaremba i ja 😀
Jutro przerwa. Nie chcemy podchodzić do siatek. To ważne, żeby przebywać w naturze na ”delikatnie”…
Jutro planujemy z Hanią spenetrowanie bardziej dostępnych terenów Doliny Baryczy – musimy dać odpocząć od siebie i trzcinom, i Darkowi…😉😁 A że Hania te tereny zna, to możemy bez problemu trochę pobuszować same, oczywiście tęskniąc co nieco za resztą naszej ekipy…😀
Lądujemy w swoich pokojach. Mała dobranocka telefoniczna do Pana Męża i dzieciaków. Zaraz potem natychmiast zasypiam.
Jak myślicie co mi się śni…?
Bo czyż może być coś piękniejszego, niż klangor żurawi…? 💚
Komentarze
fotoeskapady
08 grudnia 2020 o 19:11
Dziękuję bardzo Hubert. Pozdrawiam Ciebie serdecznie i Twoje przyrodnicze okolice. Zachwycam się Twoimi zdjęciami jeleni – są fantastyczne…💚😀
Hubert
08 grudnia 2020 o 18:07
Po przeczytaniu interesującej lektury i obejrzeniu fascynujących zdjęć jestem pod wielkim wrażeniem.
Pozdrawiam zgraną ekipę, ludzi którzy kochają swą szlachetną pasje,ludzi którym żadna niepogoda nie pokrzyżuje planów związanych z fotografowaniem naszej pięknej przyrody.
Sabine pozdrawiam serdecznie
fotoeskapady
08 grudnia 2020 o 13:52
Dziękuję bardzo Haniu za te słowa…😊 To był dla mnie piękny czas w przyrodzie i piękny w przyrodniczej przyjaźni… Ślę Ci wielkie serducho… 💚😀
Hana
08 grudnia 2020 o 12:51
Cudowny czas Doliny Baryczy… bez względu na pogodę jest zawsze wyjątkowy:) Cieszę się, że byłam tam z Tobą! Wspaniale oddane chwile, aż łezka się kręci na wspomnienie!
fotoeskapady
07 grudnia 2020 o 22:48
Dziękuję bardzo – to piękne i ważne dla mnie słowa…💚😊
Jaga
07 grudnia 2020 o 21:53
Pięknie w słowach i w kadrze. Przeniosłam się na chwilę w pochmurną i wilgotną Dolinę Baryczy. Czuję się jakbym sama tam była i zmarznięta i zachwycona. Wielkie brawa!
fotoeskapady
07 grudnia 2020 o 17:28
Bardzo dziękuję…😊😀
Andrzej
07 grudnia 2020 o 17:20
Jak zwykle czytało się jednym tchem😊
fotoeskapady
06 grudnia 2020 o 17:08
Bardzo dziękuję Darku i za czas w Dolinie Baryczy, i za te słowa…😊 Na całe szczęście, tematu natury nie da się wyczerpać, więc mogę spokojnie i kochać, i czerpać w nieskończoność 😀 A czasami nawet w tej miłości💚 trochę nienawidzić, gdy wszystko boli i ledwo można na nogach ze zmęczenia ustać. Bo w każdej miłości odrobinę nienawiści zawsze znajdziemy 😉. Też się cieszę, że nas nie utopiłeś…😅
Darek
06 grudnia 2020 o 12:46
Sabinko- to co powiedziała Dorothea Lange.: „Wybierz temat i pracuj nad nim do wyczerpania… Musi to być coś, co naprawdę kochasz lub wyjątkowo nienawidzisz”. Myślę że w Twoim przypadku drugie nie wchodzi w grę ;) Gratuluję oddania klimatu a ja się cieszę że Was nie utopiłem :))))- Serdeczności przesyłam
Dodaj coś od siebie i skomentuj ten wpis!