Nowa Zelandia

1207.2019
Powrót do spisu treści

IV. Podróżując kamperem – jedzenie, woda, higiena.

1.Jeżeli kamper ma lodówkę sprawa z jedzeniem jest prosta – robicie w jakiejś większej miejscowości (w naszym przypadku była to Whangarei) zakupy jedzeniowe i możecie praktycznie przez minimum tydzień a nawet dwa nie zaglądać do sklepu. My zaopatrzyliśmy się przede wszystkim w makarony, ryż, sosy pomidorowe, trochę warzyw – przede wszystkim cukinie i pomidory, trochę owoców i oczywiście chińskich zupek… Kupiliśmy też chleb, sery, jajka, masło, oliwę z oliwek, trochę wędlin, puszki z makrelą, pasztety, ogórki konserwowe itp. Wydaliśmy niemałe pieniądze, ale to i tak o niebo taniej, niż ew. korzystanie z posiłków  w restauracjach. No i tzw shopping  absolutnie zabiera czas, który my chcemy spędzać w miejscach oddalonych od powszechnie rozumianej ”cywilizacji” 

2.Woda
-wielu miejscach, szczególnie południowej wyspy Nowej Zelandii, woda która jest dostępna nie nadaje się do bezpośredniego spożycia. Można ją używać dopiero po przegotowaniu. Baliśmy się nią napełniać zbiorniki w kamperze, żeby nie dopuścić do ich skażenia.
-nie ma szans na dostanie wody, jeżeli nie jest to miejsce do jej publicznego poboru – a takich jest niewiele. Najszybciej na dostęp do wody i możliwości jej zatankowania – można liczyć na na stacji BP i dobrze jest o tym pamiętać, gdy taką mijamy, bo nie wiadomo, kiedy po drodze następna stacja z tej sieci się zdarzy…
-jeżeli nie ma na Twojej trasie miejsca publicznego poboru wody – to w żadnym miasteczku, na żadnej stacji benzynowej, za żadną opłatą – wody nie dostaniesz… Nowozelandczycy są narodem bardzo kategorycznym – w krajach azjatyckich wynegocjujesz i wytargujesz wszystko, a tutaj niezależnie jak jesteś zmęczony, czy spragniony słyszysz – nie i koniec dyskusji . Wody nie dostaniesz – słyszysz jedź dalej, może dostaniesz gdzieś tam… Z naciskiem bliżej nieokreślonego – ”Gdzieś tam”…  
-jeżeli chcesz uzupełnić wodę na płatnym campingu – to nie przyznawajcie się, że nocowaliście na ”free campingu” – możecie wody nie dostać – na jednym campingu taki komunikat usłyszeliśmy, wiec lepiej nie ryzykować

3.Free campingi
-są w Nowej Zelandii ogólnie dostępne – legalne, i oznaczone. Znajdują się też tam informacje ile na danym campingu możesz przebywać np. jeden, dwa, czy cztery dni. Są na nich z reguły toalety, albo musisz mieć swoją toaletę w samochodzie – inaczej zapłacisz mandat. 

3.Kąpiel 
Prysznic w kamperze oczywiście wystarcza na utrzymanie podstawowej higieny, ale ze względu na pojemność zbiorników i w/w trudności ich uzupełniania, bądź wypuszczania – nie ma możliwości brania nie wiadomo jakich kąpieli. Dlatego trzeba korzystać z prysznica w marinach, lub na płatnych campingach tam prysznice są dostępne tylko za dodatkową opłatą. Są automat, które po uiszczeniu opłaty 2 dolarów pozwalają na kąpiel w gorącej wodzie od 4 do 8 minut. Warto, więc mieć przy sobie zawsze dwu dolarówki i gdy trafi się możliwość skorzystania z prysznica, to raczej to zrobić – niekoniecznie taka okazja może się szybko ponownie trafić. No chyba, że podróżujemy tylko między płatnymi campingami – to okazja będzie codziennie, ale zawsze za w/w opłatą. 

Powrót do spisu treści

Komentarze

fotoeskapady

10 czerwca 2022 o 16:56

Bardzo dziękuję za komentarz. Mówi on, jak bardzo różni się odbiór świata, w zależności od tego kto go doświadcza. Pozdrawiam serdecznie Sabina

janusz

05 czerwca 2022 o 10:34

n. zealand, 90% kraju nie ma zasiegu. zasieg tylko w miastach i na glównych drogach. czasem trzeba przejechac 100 km zeby miec zasieg. leje. nie mozna WOGÓLE wysiadac z auta bo meszki. zawsze i wszedzie. leje. nazi department of tourism zabrania wszystkiego, wszedzie. spanie na dziko to bullshit – albo masa niemców, albo o 6tej rano przychodzi nazi i daje mandat. leje. depresja. kilo baraniny w sklepie 40 dolarów. surowej. gotowej do jedzenia nie ma. kilo czeresni 40 dolarów. leje. benzyna w cenie europy, dwa razy wiecej niz w australii. 4 razy wiecej niz US. leje. meszki. cale fjordy nie maja dróg, sa niedostepne. meszki. leje. komary i baki w arktyce to zero w porównaniu do meszek. leje. zeby znalezc miejsce na noc, trzeba pojezdzic ze 2-3 godziny, wszedzie ploty i zakazy. wszedzie!!!!! aplikacje z miejscami do spania wysylyja wzystkich niemców na malutkie parkingi na 5 aut, stoi sie drzwi w drzwi, jak przed supermarketem. jak sie stanie z boku, to mandat. leje. meszki. nie mozna zagotowac wody bo meszki. i leje. trzeba przeskakiwac wyspe z poludnia na pólnoc, albo wschód zachód zeby nie lalo. n.z. jablka po 5 dolarów za kilo. te same jablka wszedzie indziej na swiecie po 1.50 dolara. aftershave za 50 dolarów w normalnym swiecie tam kosztuje 180.
wszystkie mosty sa na jedno auto, poza Auckland. miasteczka wygladaja tak: bank, china takeout, empty store, second hand ze starymi smieciami, empty store, china takeout, second hand, bank and so on – kompletny upadek i depresja. pierwszy raz w zyciu kupowalem w second handzie. wejscie na gorace kapiele 100 dolarów. dwa razy psychopaci zagrazali mojemu zyciu (wyspa pólnocna, srodek-wschód), jeden z shotgunem. policja to ignoruje.
co by tu jeszcze? jest pare dobrych rzeczy, wymieniam zle, bo NIKT tego nie mówi. bardzo latwo zarejestrowac auto, ubezpieczenia nieobowiazkowe i tanie. przeglad co 6 miesiecy. w morzu sie nikt nie kapie, poza surferami, zimno, prady. meszki doprowadzaja do obledu.nie ma na nie sposobu. wszedzie mlodociane adolfki. tysiacami. supermarkety, maja ich 3, sa tak zle,ze nie ma co jesc. marzy sie o powrocie do swiata i normalnym jedzeniu. ogólnie marzy sie o normalnym swiecie, caly czas odlicza dni do wyjazdu . w goracych wodach maja amebe co wchodzi do mózgu. no chyba ze sie zaplaci 100 dolarów za wstep, to mówia ze nie ma ameby

Dodaj coś od siebie i skomentuj ten wpis!

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *