LatoNaturaNowa ZelandiaPodróże

Nowa Zelandia – Urodziny na Antypodach…

1107.2019
Powrót do spisu treści

11 dzień Kaikoura – Świat uchatek

10. 04. 2019, środa

Budzę się, mniej więcej jak zwykle 😉 i jak zwykle przez mniej więcej dwie godziny opisuję naszą podróż… O siódmej budzę Matiego, który wychodzi na parking i… I okazuje się, że nasza przypadkowa nocna miejscówka na przydrożnym parkingu, jest przepiękną miejscówkę nad samym oceanem 😃, który o świcie burzy się spienionymi falami…

Biegnę po aparat i pędzę nad brzeg oceanu. Następne minuty są nieziemskie…. I znowu stop klatki – i te w kadrach fotograficznych , i te w emocjach… 😊

Taka jest Nowa Zelandia…. Nie ma miejsc, które by Cię nie zachwyciły…

Pan Mąż mnie nawołuje – czas jechać…

Ociągając się wracam do samochodu, pijemy kawę i dalej w drogę… Kierunek Kaikoura – podobno można tam, jeżeli ma się szczęście, z brzegu zobaczyć wieloryby… No to jedziemy… 😃

Krajobraz zmienia się. Kolory zieleni, tworzone przez leśne ściany z drzewiastymi paprociami i porośnięte bogatą roślinnością wysepki Morza Tasmana, zastępuje powoli biel skał i błękit Pacyfiku. W pewnym momencie dojeżdżamy do punktu, z którego kilka osób coś fotografuje. Zatrzymujemy się. Nie mogę uwierzyć w to co widzę. Mała zatoczka pełna jest uchatek, które wylegują się na brzegu, wygrzewając się w słońcu 😯😃

Uchatka nowozelandzka, maoryszanka uszata (Phocarctos hookeri)

Starsze i maluchy w większości śpią. Natomiast trochę większe dzieciaki brykają w wodzie.

Uchatka nowozelandzka, maoryszanka uszata (Phocarctos hookeri)

Uchatka nowozelandzka, maoryszanka uszata (Phocarctos hookeri)

Uchatka nowozelandzka, maoryszanka uszata (Phocarctos hookeri)

Uchatka nowozelandzka, maoryszanka uszata (Phocarctos hookeri)

Albo się między sobą przepychają. Jak to wszystkie dzieciaki mają w zwyczaju 😉😃

Uchatka nowozelandzka, maoryszanka uszata (Phocarctos hookeri)

Uchatka nowozelandzka, maoryszanka uszata (Phocarctos hookeri)

Mamy, jednak też śpiochy wśród większych dzieciaków – którym wcale, a wcale brykać się nie chce 😉

Uchatka nowozelandzka, maoryszanka uszata (Phocarctos hookeri)

Uchatka nowozelandzka, maoryszanka uszata (Phocarctos hookeri)

I takie co ponad wszystko uwielbiają kąpiele słoneczne… 😃

Uchatka nowozelandzka, maoryszanka uszata (Phocarctos hookeri)

I takie co prezentują z dumą swoją uchatkową urodę… 😀

Uchatka nowozelandzka, maoryszanka uszata (Phocarctos hookeri)

Uchatka nowozelandzka, maoryszanka uszata (Phocarctos hookeri)

I takie co nie bardzo wiedzą, co by tutaj zrobić… Takie zagubione ”sierotki Marysie”… 😊

Uchatka nowozelandzka, maoryszanka uszata (Phocarctos hookeri)

Jest ich mnóstwo…

Uchatka nowozelandzka, maoryszanka uszata (Phocarctos hookeri)

Uchatka nowozelandzka, maoryszanka uszata (Phocarctos hookeri)

Poleciało mi trochę łezek ze szczęścia… Pokochałam uchatki tak od razu – bez zbędnego starania się z ich strony… 😊

Gdy już mamy wracać do samochodu. Zauważam jeszcze maleństwo, które jest karmione przez mamę.

Uchatka nowozelandzka, maoryszanka uszata (Phocarctos hookeri)

To było naprawdę cudne parę minut w uchatkowym świecie… 😊

Dojeżdżamy do Kaikoury.

Im dalej na południe, tym jest piękniej…

Mamy coraz większy problem z dostępem do internetu. Żeby skontaktować się z dziećmi, a właściwie odebrać od nich wiadomości i wysłać im informacje, które odbiorą od nas rano – musimy usiąść w małej knajpce. Niestety, tutaj dostajesz, pomimo zamówienia posiłku, czy herbaty – tylko pół godziny dostępu do internetu. Dobrze, że na Instagramie można posty i relacje przygotować wcześniej, a gdy masz internetowy sygnał, nawet krótki – wysyłają się grupowo, z automatu. Dlatego jest to super forma dokładnego pokazania co się w podróży u Ciebie dzieje i gdzie jesteś. Potem wystarczą krótkie prywatne wiadomości do rodzinki What App-em i dzieciaki wiedzą, że wszystko jest ok. No i przez zdjęcia na Instagramie, chociaż troszkę w tej podróży na antypody są z nami 😃 A że przy okazji można pokazać miejsca, które się przemierza przyjaciołom i wszystkim kto chce je przemierzać z Tobą – też fajną sprawą jest. Świat jest tak piękny, że powinno się tym pięknem dzielić, także z tymi co niekoniecznie może mają, czy będą mieli okazję zobaczyć akurat te rejony, w których Ty jesteś. Ja przynajmniej się tym dzieleniem cieszę… 😊

Tym razem półgodzinny dostęp do do internetu kosztuje nas herbatę i dużą muffinkę na pół 😉

W restauracji są ostrzeżenia, że obsługa nie odpowiada za jedzenie ukradzione przez mewy. Śmiejemy się z tego do momentu, gdy goście ze stolika obok kończą jeść i odchodzą, a na stoliku zostawiają frytki. To co się dzieje w chwilę potem przerasta nasze wyobrażenie o ”mewach złodziejkach”. To jest prawdziwy mewi nalot 😯

W każdym bądź razie, jeżeli na Kaikoura musicie odejść na chwilę od stolika, to lepiej to robić na zmianę. Jeżeli odejdziecie razem i na moment zostawicie jedzenie, to nie sądzę, żebyście mieli do czego wracać… Sąsiedzi z sąsiedniego stolika niekoniecznie muszą zdążyć obronić Wasz posiłek 😉

Mati z internetem łączy się od razu. Ja najpierw piszę wszystkie wiadomości i dopiero potem się łączę. Dzięki temu zyskuję jakieś 10 minut w porównaniu z Panem Mężem. Ot taka internetowa strategia 😉 Ale i tak brakuje mi czasu na zrobienie wszystkiego. Na osobny kontakt ze wszystkimi – nie ma szans. Musimy w tych warunkach ograniczyć prywatne kontakty do dzieciaków i spraw służbowych. Naprawdę cieszę się, że istnieje szansa na instagramowe relacje. Kończymy muffinkę i herbatę. Potem zaraz szukamy miejsca na nocleg i idziemy zwiedzić ten piękny zakątek świata. A należy on na pewno do grona najpiękniejszych miejsc na świecie.

Znowu spotykamy uchatki, jest ich tutaj bardzo dużo.

Uchatki nowozelandzkie, maoryszanki uszate (Phocarctos hookeri)

Na tablicach są ostrzeżenia, żeby nie zbliżać się na mniej niż 10 metrów, ponieważ mogą zaatakować.

O tej porze dnia uchatki w większości śpią łapiąc, a właściwie wchłaniając, ciepło słonecznych promieni. Tak… Wchłaniają ciepło słońca to jest właściwe słowo, bo gdy patrzysz na te potężne zwierzęta masz wrażenie, że nic poza tym pochłanianiem ciepła ich nie interesuje.

Uchatka nowozelandzka, maoryszanka uszata (Phocarctos hookeri)

Chociaż z drugiej strony, ten głęboki sen może być dla nieuważnych zgubnym złudzeniem. To dzikie zwierzęta. Nawet drzemiąc nie tracą czujności, a gdy wyczuwają nadmiernie zbliżających się ludzi – uchylają powieki.

Uchatka nowozelandzka, maoryszanka uszata (Phocarctos hookeri)

Mieliśmy też okazję przekonać się, jak szybko potrafią zaatakować. Jedna młoda dziewczyna podeszła do uchatki na metr, próbując zrobić zdjęcie telefonem. Wtedy Pan Uchatek zerwał się, ruszając z otwartym pyskiem i swoimi potężnymi kłami w jej kierunku. Nic się na szczęście nie stało. Dziewczyna odskoczyła, a Pan Uchatek zaczął się przeciągać,

Uchatka nowozelandzka, maoryszanka uszata (Phocarctos hookeri)

Uchatka nowozelandzka, maoryszanka uszata (Phocarctos hookeri)

żeby po chwili wrócić do swojej drzemki 😃

Uchatka nowozelandzka, maoryszanka uszata (Phocarctos hookeri)

Uchatka nowozelandzka, maoryszanka uszata (Phocarctos hookeri)

Ja jednak nie rozumiem takiego z jednej strony ryzykowania, a z drugiej zbyt bliskiego ingerowania w dziki świat zwierząt. Chcesz głaskać zwierzaka, kup sobie psa. A dzikie zwierzęta obserwuj tak, żeby im nie przeszkadzać i ich nie stresować. Moim zdaniem człowieki powinny schować do kieszeni swoje poczucie bycia nad gatunkiem i do świata zwierząt podchodzić z pokorą i szacunkiem. A jak widać nie trzeba wchodzić zwierzakowi pod sam nos, żeby go sfotografować, czy pobyć w jego obecności. Po coś w końcu wymyślono teleobiektywy. No i podchodzenie pod nos dzikiego stworzenia ze smartfonem – to raczej słaby pomysł… 🙄 Staramy się nie zbliżać bardziej, niż na 5 metrów. Bliżej, niż w ostrzeżeniach, ale wystarczająco daleko, żeby uchatki w ogóle nie zwracały na nas uwagi…
Chociaż raz, obserwując wygrzewającą się na skale uchatkę, korzystającą z tarasu z widokiem na ocean – pewnie cena miejscówki jest wyższa, od tej na skałach bez widoku 😉😃 –

Uchatka nowozelandzka, maoryszanka uszata (Phocarctos hookeri)

nie zauważamy uchatki drzemiącej na miękkim łóżeczku z wodorostów i prawie na nią wpadamy 😯 Na całe szczęście – prawie…

Uchatka nowozelandzka, maoryszanka uszata (Phocarctos hookeri)

Uchatka rzuca, w naszym kierunku niezbyt zachwyconym spojrzeniem,

Uchatka nowozelandzka, maoryszanka uszata (Phocarctos hookeri)

ale widząc, że się wycofujemy, z powrotem mości się na swoim wodorostowym, pachnącym inaczej, posłaniu… 😉😀

Uchatka nowozelandzka, maoryszanka uszata (Phocarctos hookeri)

i zasypia. Wygląda jak duży, kudłaty misiaczek brudasek 😊

Uchatka nowozelandzka, maoryszanka uszata (Phocarctos hookeri)

Od tego momentu obserwujemy bliższe otoczenie uważniej… Ale uwierzcie mi, na tych olbrzymich, brunatnych wodorostach, zupełnie jej nie było widać… A swoją drogą glony tutaj są naprawdę olbrzymie… Cieszę się, że mam okazję sfotografowania również tych roślin. Te największe należą do brunatnic.

Brunatnice (Phaeophyceae)

Brunatnice (Phaeophyceae)

Brunatnice (Phaeophyceae)

Brunatnice (Phaeophyceae)

Brunatnice (Phaeophyceae)

Brunatnice (Phaeophyceae)

Widzimy też glony inne, niż z rodzaju brunatnic, są drobniejsze i mają żywe kolory. To zielenice i krasnorosty.

Krasnorosty (Rhodophyceae)

Krasnorosty (Rhodophyceae), zielenice ( Chlorophyceae)

Zielenice ( Chlorophyceae)

Wśród wodorostów jest też sporo wodnych ślimaków, które mają tutaj całkiem dogodne warunki do bytowania.

Ślimaki (Gastropoda)

Idziemy dalej. Znowu patrzę w kierunku odpoczywającej na wysokim, skalnym tarasie uchatki, której absolutnie nie przeszkadza towarzystwo w postaci mewy południowej.

Mewa południowa (Larus dominicanus), uchatka nowozelandzka, maoryszanka uszata (Phocarctos hookeri)

Ponieważ mewie uchatka też nie przeszkadza, to spokojnie czyści sobie piórka… 😉😃

Mewa południowa (Larus dominicanus), uchatka nowozelandzka, maoryszanka uszata (Phocarctos hookeri)

Odwracając wzrok od dalekiego tandemu uchatkowo-mewowego, fotografuję z rzadka rosnące tutaj kwiatki

i o dziwo bielinka kapustnika, który przypomina mi o domu. Ale skąd na skalistym wybrzeżu Kaikoury bielinek kapustnik?… 🤔

Bielinek kapustnik (Pierys rapae)

Obok ze zdumieniem zauważam naszego wróbla… Antypody antypodami, uchatki uchatkami – ale kawałek przyrody identycznej jak w Polsce, też trochę ściska za serce 😊

Wróbel zwyczajny (Passer domesticus)

Wróbel zwyczajny (Passer domesticus)

Idziemy dalej, z jednej strony podziwiając krajobraz, który jest tutaj niesamowity. Rozległe przestrzenie, skały i rozbijające się o skaliste wybrzeże fale… Jest przepięknie…

Fotografując krajobraz udaje mi się z oddali uchwycić mewę wracającą z udanego polowania…

Mewa południowa (Larus dominicanus)

Zdjęcie nie jest wyraźne, ponieważ mewa była bardzo daleko, ale popołudniową przekąskę w jej dziobie widać 😃

Z drugiej strony, cały czas zachwycamy się uchatkami – bo naprawdę są przecudne… 😊 I oczywiście wszystkie w ramionach południowo-popołudniowej sjesty… Bo sjesta u uchatek rozciąga się praktycznie na cały dzień, a nie tak jak u człowieków – tylko na dwie godziny 😉

Uchatka nowozelandzka, maoryszanka uszata (Phocarctos hookeri)

Uchatka nowozelandzka, maoryszanka uszata (Phocarctos hookeri)

Uchatka nowozelandzka, maoryszanka uszata (Phocarctos hookeri)

Uchatka nowozelandzka, maoryszanka uszata (Phocarctos hookeri)

Uchatka nowozelandzka, maoryszanka uszata (Phocarctos hookeri)

Uchatka nowozelandzka, maoryszanka uszata (Phocarctos hookeri)

Uchatka nowozelandzka, maoryszanka uszata (Phocarctos hookeri)

Ale nie tylko uchatki spotykamy przemierzając skaliste wybrzeże Kaikoury – są tutaj oczywiście również ptaki.

Kormorany srokate.

Kormorany srokate (Phalacrocorax varius)

Kormorany srokate (Phalacrocorax varius)

Kormorany srokate (Phalacrocorax varius)

Kormoran srokaty (Phalacrocorax varius)

Kormoran srokaty (Phalacrocorax varius)

Kormoran srokaty (Phalacrocorax varius)

Kormoran srokaty (Phalacrocorax varius)

Ostrygojady australijskie, szukające w skałach swoimi długimi pomarańczowymi dziobami skorupiaków.

Ostrygojady australijskie (Haematopus fuliginosus)

Ostrygojad australijski (Haematopus fuliginosus)

Ostrygojad australijski (Haematopus fuliginosus)

Ostrygojad australijski (Haematopus fuliginosus)

Piękną parę kazarek rajskich.

Kazarka rajska (Tadorna variegata). Samiec.

Kazarka rajska (Tadorna variegata). Samica.

Kazarka rajska (Tadorna variegata). Samiec.

Kazarka rajska (Tadorna variegata). Samica.

Kazarka rajska (Tadorna variegata). Para.

I jeszcze czaplę białolicą, która nadlatując rzuca cień na skały…

Czapla białolica ( Egretta novaehollandiae)

A lądując, maluje refleksem drugą czaplę na lustrze wody

Czapla białolica ( Egretta novaehollandiae)

i zaraz potem stroszy piórka… 😃

Czapla białolica ( Egretta novaehollandiae)

Można powiedzieć, że od takiej ilości uchatek na Kaikoura, aż się pierz jeży 😉😀

Czapla białolica ( Egretta novaehollandiae)

A swoją drogą – czapla jest piękna… 😊

Czapla białolica ( Egretta novaehollandiae)

Idziemy w stronę wysokiego stożkowego wzniesienia, z którego zamierzamy obserwować ocean w nadziei na pojawienie się wielorybów…

Wspinanie się na stożek wcale nie jest takie proste, jak wygląda na zdjęciu – jest naprawdę stromo…

Na szczycie małe selfi

i mała przekąska. Kiwi smakuje tutaj o sto procent bardziej, niż normalnie 😊

Widok z naszego stożka jest całkiem ładny.

Tylko przestrzeni na jego szczycie dla dwóch osób siedzących koło siebie – jakby niewiele….

Obserwujemy uważnie wody Pacyfiku.

Statki z turystami krążą, także jakaś szansa na zobaczenie wieloryba jest…

Mijają minuty. Wielorybów nie widać. Mati zasypia na szczycie wąskiej skały. Tak Pan Mąż potrafi drzemać w każdym miejscu i w każdych okolicznościach 😀 Siedzę, więc sobie bez świadomego współuczestniczenia Pana Męża i wypatrując wielorybów pozwalam myślom płynąć spokojnie… Bez konkretnego kierunku, czy celu… Czasami dobrze jest tak po prostu tylko być…

Wieloryby się jednak nie wyłaniają z oceanu. Po godzinie takiego oczekiwania budzę Matiego. Popołudnie zrobiło się późne, słońce przestało tak mocno operować i jest chłodno… Nastał czas dla uchatek na powolny powrót do oceanu, a dla człowieków na powrót do żółwiowo – ślimakowego domku na kółkach… Postanawiamy wrócić klifem, który się wznosi wysoko nad skalistym wybrzeżem.

Można się z poziomu morza na niego wspiąć po specjalnie przygotowanych schodach. Zbocza klifu miejscami są gęsto porośnięte jukami.

Jukka (Yucca)

Mamy takie w ogrodzie, ale na pewno naszych nie można porównać rozmiarowo z tutejszymi.

Jukka (Yucca)

Decyzja powrotu klifem okazała się słuszną – widok z niego jest przepiękny. Dopiero stąd można ogarnąć wzrokiem niesamowite przestrzenie wybrzeża Kaikoura.

No i widać nasz stożek… 😃

Idziemy szybko ścieżką pośród traw, podziwiając wznoszące się ośnieżone górskie szczyty Sea Kaikoura Range, ze szczytem Te ao Whekere 2590 m n. p. m.

W roślinności, oprócz traw i juk, dominują tutaj wiecznie zielone krzewy i palmy.

Palma (Arecaceae)

Palma (Arecaceae)

A na drzewach widać bogactwo porostów – tutaj piękny okaz złotorostu ściennego.

Złotorost ścienny (Xanthoria parietina)

Złotorost ścienny (Xanthoria parietina)

Pod koniec wędrówki z traw na ścieżkę wylatuje mały ptaszek – to świergotek nowozelandzki 😊

Świergotek nowozelandzki (Corydalla novaeseelandiae)

Świergotek zauważa nas, ale nie bardzo spotkanie z nami go stresuje.

Świergotek nowozelandzki (Corydalla novaeseelandiae)

Zmienia tylko kierunek i wyciągniętym krokiem podąża w kierunku swoich spraw.

Świergotek nowozelandzki (Corydalla novaeseelandiae)

Sprawy pewnie dotyczą poszukiwania robaków, ale nie wnikamy w jego plany, tylko idziemy dalej 😉😃

Kończymy nasza wędrówkę wraz z pomału zapadającym wieczorem, który z jednej strony rozświetla góry i ocean zachodzącym światłem słońca, a z drugiej – otula je wieczornym, wilgotnym, oceanicznym oparem.

Robimy w ponad 3 godziny tylko 5 kilometrów. Tak to sport wyczynowy z fotografią wygląda 😉 Wolno i spokojnie – za to siłka w utrzymaniu ciężkiego sprzętu, gdy raz za razem polujesz na kadry, jest na pewno nie najłatwiejszą sprawą. Ręce omdlewają… 😊

Ale bez wysiłku nie ma efektów – w żadnym sporcie, również tym fortograficznym… Także nie narzekając, schodząc z klifu idziemy jeszcze nad brzeg oceanu, żeby pożegnać ten piękny dzień na Kaikoura, równie pięknym zachodem słońca… 😊

To miejsce było dla nas pełne pięknych obrazów i prawdziwą ucztą fotograficzną… 😊

Mewa czerwonodzioba (Chroicocephalus novaehollandiae)

Jedynie Pani Kaczor nie jest wrażliwy na piękno zachodu słońca i spokojnie raczy się wodorostową kolacją, w małym rozlewisku na skalnym wybrzeżu 😉😃

Kaczka krzyżówka (Anas platyrhynchos)

Kaczka krzyżówka (Anas platyrhynchos)

Teraz to już jesteśmy naprawdę zmęczeni. Z ulgą wchodzimy do kampera. Mati na szybko robi makaron z sosem pomidorowym, ja przeglądam zdjęcia i trochę piszę.

Zaczynamy mieć problem z wodą. Mamy jeszcze około 3 litry wody mineralnej, ale zbiorniki na wodę w kamperze są już puste. Niestety woda, którą można by je napełnić, w obrębie całego rejonu Kaikoura nadaje się tylko do mycia, a nie do spożywania. Nie chcemy w tym momencie dawać jej do zbiorników, żeby nie mieć potem problemów z jakimś zatruciem pokarmowym. Musimy sobie jakoś poradzić do momentu wjazdu w góry – tam z wodą nie powinno być już problemów. Przynajmniej taką mamy nadzieję…

Zmykamy spać. W myślach już układam kadry ze świtu z pięknym wschodem słońca nad oceanem…

Powrót do spisu treści

Komentarze

fotoeskapady

05 sierpnia 2019 o 19:51

💓😊

Pan Mąż

05 sierpnia 2019 o 19:22

Byłem, widziałem, przeżyłem… Dziękuję Pani Żono za to, że jesteś, to po pierwsze i za to że tym wpisem dajesz mi szansę wracać na Antypody zawsze, gdy nad głową kłębią się chmury… Niekoniecznie te prawdziwe, czasem te “z przenośni”.
Pan Mąż

fotoeskapady

18 lipca 2019 o 16:49

Dziękuję bardzo…. 😊 To była przepiękna podróż i w emocjach, i fotograficznie… A chwile z pingwinem niebieskim na pewno zostaną jednym z moich najpiękniejszych wspomnień 😊 Cieszę się, że moja nowozelandzka opowieść Ci się spodobała i jeszcze raz bardzo dziękuję za komentarz 😊
Pozdrawiam serdecznie
Sabina

Andrzej

16 lipca 2019 o 18:22

Świetnie się czytało, przepiękne widoki, gratuluję tylu nowych gatunków ptaków, a najbardziej niebieskiego pingwina!!! -:)

fotoeskapady

16 lipca 2019 o 16:14

Dziękuję pięknie za komentarz 😊 Bardzo się cieszę, że długość wpisu Cię nie zanudziła, no i że dałeś radę 😃 Nie potrafię inaczej pisać -każda podróż układa mi się właśnie w opowieść i dlatego tak ją przedstawiam… Z tego powodu też, zaczęłam dzielić wpisy na rozdziały, żeby łatwiej było przerywać i wracać. Nawet nie wiesz jak miło mi przeczytać, że nie czyta się mojego bajania ciężko i ze znużeniem. Bardzo, bardzo dziękuję za te słowa – są dla mnie dużym wsparciem… A prawdziwe relacje z podróży piszesz Ty… I są świetne👏👏👏😊 Pomyślę nad zdjęciami zwierzaków wszelakich, ale nie obiecuję zmniejszenia ilości – bo każda odsłona wydaje mi się inna i ciekawa – mam problem z ich przefiltrowaniem…🙄, a i tak wybieram garstkę z tych, które danemu modelowi zrobię… Mój Pan Mąż, też na to narzeka 😂
Pozdrawiam serdecznie, dziękując również za zgodę na wykorzystanie Twojego komentarza z Instagrama.
Sabina 😊
Ps. Trochę mgiełki tajemnicy… 😉😃

Robert Remisz

15 lipca 2019 o 22:26

Zaczynając czytać Twoją relację z podróży po Nowej Zelandii pomyślałem, że “długa”, a to często idzie w parze z nudą, której nie znoszę i sam staram się nie rozpisywać. Jednak Ty umiesz w bardzo ciekawy sposób przedstawić to, co w danej chwili czujesz. Masz “lekkie pióro”, czytając nie czuć toporności i silenia się na nie wiadomo jaką pompatyczność. Dla mnie jest to fajne – podkreślę – opowiadanie, a nie typowa relacja z podróży. W tym opowiadaniu jest zachwyt przyrodą, krajobrazem, ale też miłość do najbliższej rodziny :-) Całość wzbogacona jest bardzo ładnymi zdjęciami. Jednak – szczerze, nie lubię inaczej – moim zdaniem pokazywanie kilku, bardzo podobnych ujęć ptaków jest zbędne. Choć wiem, że innym może się to podobać. Całość świetna!!! Gratuluję. Pozdrawiam :-)

Ps. “…482 kilometry samochodem z Pragi do domu…” a to zagadka :-)

Dodaj coś od siebie i skomentuj ten wpis!

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *