LatoNaturaNowa ZelandiaPodróże

Nowa Zelandia – Urodziny na Antypodach…

1107.2019
Powrót do spisu treści

18 dzień – 17.04. 2019. ”Ten Dzień” ;D

17. 04. 2019, środa

Budzę się i uśmiecham do siebie – Pan Mąż jeszcze śpi. Uśmiecham się, bo wstał dzień, w którym muszę wkroczyć w kolejną 50-tkę. No i co z tym fantem mam zrobić?… 🤔 Nic szczególnego, po prostu wkraczam w te kolejne pięćdziesiąt – dziarsko i bez ociągania… 😉😃

Dzień zaczyna się przepięknie. Pan Mąż, zaraz jak tylko się budzi, zarządza zdmuchiwanie świeczek z mojego urodzinowego tortu – pięć świeczek (po jednej na każde dziesięć lat) w maleńkim deserze tiramisu. Zamykam oczy, w głowie marzeń na te kolejne 50… – bez liku 😃 I zdmuchuję… Potem prezent od Pana Męża i dzieciaków – wisior z kalendarzem Majów… 😯 A miało już prezentów nie być – przecież prezentem jest cała podróż… Ale wisior jest tak piękny, że pozostaje mi dać Panu Mężowi buziaka w podziękowaniu i być szczęśliwą… 😊

Dzieciaki przeliczyły czas i przesyłają mi przed pójściem spać, życzenia z tulikami urodzinowymi 😊 – wiedząc, że dla mnie to już 17.04, chociaż dla nich jeszcze 16.04. 😃 Nie cała rodzinka czas przeliczyła, ale wiem, że będą pamiętać. Problem polega na tym, że my na półtorej dnia znikamy nad oceanem, gdzie zasięgu nie będzie. Rodzinka będzie dzwonić, albo wysyłać wiadomości, a ja nie będę mogła odebrać… Ich ciepłe myśli na pewno do mnie dotrą 😊 Byleby się nikt nie martwił, że nie odpowiadamy…

Po kawce i śniadaniu opuszczamy camping i jedziemy parę kilometrów,

w poszukiwaniu plaży na moje urodzinowe świętowanie. No i znajdujemy – jest piękna i zupełnie pusta,

pomijając brodzące w płytkim rozlewisku szczudłaki. Widzę je pierwszy raz w życiu i od razu chwytają mnie za serce 😊 I chociaż w nazwie gatunku muszę pisać, że to szczudłaki zwyczajne – to jakie one tam zwyczajne?… Są nadzwyczajne 😃

Szczudłaki zwyczajne (Himantopus himantopus)

Tak – piękna pusta plaża, rozległy ocean, słońce, szczudłaki i Pan Mąż – to świetne towarzystwo na moje urodzinowe przyjęcie 😊 

No to świętujemy na całego 😉😃

Kąpiąc się w oceanie –

ciepła woda to o tej porze roku w Pacyfiku nie jest 😀

Pijąc szampana – toast z przytupem 😉😃

a potem już grzecznie ze szklaneczek 😉😊
Przyjęcie urodzinowe bez tortu i kawy – to nie przyjęcie… 😉😃
No to kawkę też pijemy i tiramisu zajadamy –

 baraszkując na całego 😉😃

Szczudłaków nie mogę poczęstować szampanem, tiramisu i kawą, ale mogę je fotografować, czyli spędzać czas, tak jak najbardziej lubię…😊 Ptaszki tylko chwilę nam się przyglądają, troszkę jednak zaniepokojone, ale widząc, że te człowieki im krzywdy nie zrobią, spokojnie wracają do przeczesywania w poszukiwaniu jedzenia, swojego małego rozlewiska na plaży.

Wyglądają jak baletnice tańczące na pointach – płynnie i subtelnie… Jestem nimi zachwycona 😊

Szczudłak zwyczajny (Himantopus himantopus)

Szczudłak zwyczajny (Himantopus himantopus)

Szczudłak zwyczajny (Himantopus himantopus)

Szczudłak zwyczajny (Himantopus himantopus)

Szczudłak zwyczajny (Himantopus himantopus)

Szczudłak zwyczajny (Himantopus himantopus)

Szczudłak zwyczajny (Himantopus himantopus)

Szczudłak zwyczajny (Himantopus himantopus)

Mati robi parę fotek plaży, ze dwie szczudłakom i oddaje się temu co, poza aktywnością nurkową, żeglarstwem i chodzeniem po górach, na wakacjach lubi robić najbardziej – leniuchować, czytając 😃

No to każdy robi to, co lubi najbardziej – Pan Mąż czyta, a ja dalej spędzam czas ze szczudłakami…

Szczudłak zwyczajny (Himantopus himantopus)

Szczudłak zwyczajny (Himantopus himantopus)

Szczudłak zwyczajny (Himantopus himantopus)

Potem na chwilę uciekam nad stawy położone po drugiej stronie plaży, na których w słonecznych promieniach leniwie spędzają czas łabędzie czarne.

Łabędzie czarne (Cygnus atratus)

Jest ich mnóstwo…

Łabędzie czarne (Cygnus atratus)

Obok łabędzi podsypiają gęsi – bernikle kanadyjskie,

Bernikla kanadyjska (Branta canadensis)

oraz kaczki z gatunku podgorzałek australijskich. Pośród kaczek stoi modrzyk, bynajmniej nie podsypiając, tylko bacznie przyglądając się otoczeniu… Wygląda jak żandarm na posterunku 😉😃

Modrzyk zwyczajny (Porphyrio porphyrio), podgorzałki australijskie ( Authya australis), łabędź czarny (Cygnus atratus)

Do ptaków spędzających tutaj czas mniej leniwie, niż reszta można, obok modrzyka, na pewno zaliczyć kaczki krzyżówki – raz po raz zrywające się do lotu i przelatujące z jednego miejsca stawu na inny…

Kaczki krzyżówki (Anas platyrhynchos)

A ja wzorem kaczek krzyżówek wzbijam się znad stawu i lecę do mojego Pana Męża… 😉😃 A pan Mąż?… A Pan Mąż odleciał w niebyt drzemki…. 😉 Pozostaje mi, więc powrócić do szczudłaków, dalej brodzących w plażowym rozlewisku…

Słońce zmieniło swoje położenie i teraz migocze popołudniowym światłem na dziobach szczudłaków i podkreślając czerwień ich długich nóg. Nie jest łatwo fotografować pod słońce, ale jeżeli zdjęcie się uda, to ma zupełnie inną emocję… 😊

Szczudłaki zwyczajne (Himantopus himantopus)

Szczególnie, gdy – tak, żeby ułatwić sprawę – ptaki akurat postanawiają polatać… 😉

Szczudłaki zwyczajne (Himantopus himantopus)

Szczudłaki zwyczajne (Himantopus himantopus)

Pomału dzień chyli się ku zachodowi słońca, który złoci naszą plażę.

Przylatuje więcej szczudłaków nad brzeg oceanu – rozpoczął się odpływ i na odsłoniętym piasku można znaleźć widocznie jakąś wieczorną przekąskę…

Szczudłak zwyczajny (Himantopus himantopus)

Szczudłak zwyczajny (Himantopus himantopus)

Szczudłaki zwyczajne (Himantopus himantopus)

Robi się zimno – pomału wracamy do naszego ślimakowo-żółwiowego domku na kółkach. Pan Mąż przygotowuje urodzinową kolację, a ja idę jeszcze sfotografować zachód słońca nad stawami.

Cyraneczki kasztanowate (Anas castanea)

Cyraneczki kasztanowate (Anas castanea)

Kazarki rajskie (Tadorna variegata), cyraneczki kasztanowate (Anas castanea)

I tak przy kolacji, świeczkach,

grającym z radia rockowo-balladowym koncercie (jakby na zamówienie 😊) i zapadającym zmroku –

kończy się dzień moich nowozelandzkich urodzin… W Polsce będą trwały jeszcze 11 godzin – ale my już idziemy spać ukołysani szumem fal oceanu… 😊

Powrót do spisu treści

Komentarze

fotoeskapady

05 sierpnia 2019 o 19:51

💓😊

Pan Mąż

05 sierpnia 2019 o 19:22

Byłem, widziałem, przeżyłem… Dziękuję Pani Żono za to, że jesteś, to po pierwsze i za to że tym wpisem dajesz mi szansę wracać na Antypody zawsze, gdy nad głową kłębią się chmury… Niekoniecznie te prawdziwe, czasem te “z przenośni”.
Pan Mąż

fotoeskapady

18 lipca 2019 o 16:49

Dziękuję bardzo…. 😊 To była przepiękna podróż i w emocjach, i fotograficznie… A chwile z pingwinem niebieskim na pewno zostaną jednym z moich najpiękniejszych wspomnień 😊 Cieszę się, że moja nowozelandzka opowieść Ci się spodobała i jeszcze raz bardzo dziękuję za komentarz 😊
Pozdrawiam serdecznie
Sabina

Andrzej

16 lipca 2019 o 18:22

Świetnie się czytało, przepiękne widoki, gratuluję tylu nowych gatunków ptaków, a najbardziej niebieskiego pingwina!!! -:)

fotoeskapady

16 lipca 2019 o 16:14

Dziękuję pięknie za komentarz 😊 Bardzo się cieszę, że długość wpisu Cię nie zanudziła, no i że dałeś radę 😃 Nie potrafię inaczej pisać -każda podróż układa mi się właśnie w opowieść i dlatego tak ją przedstawiam… Z tego powodu też, zaczęłam dzielić wpisy na rozdziały, żeby łatwiej było przerywać i wracać. Nawet nie wiesz jak miło mi przeczytać, że nie czyta się mojego bajania ciężko i ze znużeniem. Bardzo, bardzo dziękuję za te słowa – są dla mnie dużym wsparciem… A prawdziwe relacje z podróży piszesz Ty… I są świetne👏👏👏😊 Pomyślę nad zdjęciami zwierzaków wszelakich, ale nie obiecuję zmniejszenia ilości – bo każda odsłona wydaje mi się inna i ciekawa – mam problem z ich przefiltrowaniem…🙄, a i tak wybieram garstkę z tych, które danemu modelowi zrobię… Mój Pan Mąż, też na to narzeka 😂
Pozdrawiam serdecznie, dziękując również za zgodę na wykorzystanie Twojego komentarza z Instagrama.
Sabina 😊
Ps. Trochę mgiełki tajemnicy… 😉😃

Robert Remisz

15 lipca 2019 o 22:26

Zaczynając czytać Twoją relację z podróży po Nowej Zelandii pomyślałem, że “długa”, a to często idzie w parze z nudą, której nie znoszę i sam staram się nie rozpisywać. Jednak Ty umiesz w bardzo ciekawy sposób przedstawić to, co w danej chwili czujesz. Masz “lekkie pióro”, czytając nie czuć toporności i silenia się na nie wiadomo jaką pompatyczność. Dla mnie jest to fajne – podkreślę – opowiadanie, a nie typowa relacja z podróży. W tym opowiadaniu jest zachwyt przyrodą, krajobrazem, ale też miłość do najbliższej rodziny :-) Całość wzbogacona jest bardzo ładnymi zdjęciami. Jednak – szczerze, nie lubię inaczej – moim zdaniem pokazywanie kilku, bardzo podobnych ujęć ptaków jest zbędne. Choć wiem, że innym może się to podobać. Całość świetna!!! Gratuluję. Pozdrawiam :-)

Ps. “…482 kilometry samochodem z Pragi do domu…” a to zagadka :-)

Dodaj coś od siebie i skomentuj ten wpis!

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *