JesieńNaturaPolska

Od babiego lata poprzez jesień. Las. Trzy odsłony – Mój Las, Białowieża, Kampinos.

812.2019
Powrót do spisu treści

III. Kampinoskie powroty cz.2

Listopad

Czas na kolejny powrót do Puszczy Kampinoskiej. Jest listopadowy wtorek. Wyjeżdżam na trzy dni. Tym razem jadę samochodem, żeby móc puszczę przemierzać również sama, gdy moi przewodnicy @lui_llu/  i @j.lozinski_photography będą musieli wcześniej wracać do swoich obowiązków.

Witam się najpierw z Warszawą, potem z Julianem i Luizą, i ich fantastyczną kotką – Świnią, co (jak już nadmieniałam) kotem niezwykle charakternym jest, więc witam się z nią raczej na odległość 😉😀

Świnia :)

I znowu wieczornymi pogaduchami rozpoczyna się mój czas kolejnego powrotu do Kampinosu – czas trzech pięknych świtów i poranków z Puszczą Kampinoską… 😊

Pierwszy świt wita nas, tak od razu, łosiowym spotkaniem… 😀 Nie mogę w to uwierzyć – czekałam na to spotkanie od stycznia… 😊

Jest godzina szósta z minutami i światła póki co – niestety niewiele.

Łosie dostrzega Luiza – skubią krzaki dosyć daleko, po drugiej stronie polany – ledwie je widać…

Łoś europejski (Alces alces) – łosza

Łoś europejski (Alces alces) – byk

Pytam się – I co robimy? Słyszę – Jak chcesz to się czołgaj…

No to się za podchodzenie zabieram… I idzie mi, w moim oczywiście odczuciu, całkiem dobrze. Ponieważ, znowu w moim odczuciu 🙄, trochę doświadczenia od czasu styczniowego pobytu w Kampinosie i pierwszego kontaktu z łosiami – już mam… Idę na miękkich nogach, w linii krzaków i drzew, tylko w tych momentach, gdy łosie odwracają głowę, albo skubią krzaki… 

fot: Julian Łoziński

Gdy patrzą w moim kierunku – zatrzymuję się i czekam.  Dopracowuję ustawienia – łatwo nie jest, ponieważ światła jest tyle co nic… Jestem coraz bliżej łosi i naprawdę pękam z dumy, ponieważ są spokojne. Co prawda raz za razem spoglądają w moim kierunku, ale absolutnie nie wydają się zestresowane… Udaje mi się zrobić parę zdjęć…

Mamie z łoszakiem, który jak na łoszaka jest całkiem duży…

Łoś europejski (Alces alces) – łosza z łoszakiem

I rogatej głowie rodziny – Panu Łosiowi, który jest naprawdę potężnym zwierzem… Może łoszak taki duży jest po tatusiu…? 😀

Łoś europejski (Alces alces) – byk

Łośki to skubią krzaki, to się oblizują,

Łoś europejski (Alces alces) – byk

to zadumane patrzą przed siebie.

Łoś europejski (Alces alces) – łosza z łoszakiem

To czujnie patrzą w moją stronę…

Łoś europejski (Alces alces) – łosza z łoszakiem

Łoś europejski (Alces alces) – łosza z łoszakiem

Łoś europejski (Alces alces) – byk

Pan Łoś w pewnym momencie wygląda jakby chciał mi popozować. Ustawia się w pięknej pozycji na tle potężnego, jesiennego drzewa – jak pozować, to w pięknej oprawie…😉😀

Łoś europejski (Alces alces) – byk

Jestem tak zachwycona spotkaniem z łosiami, że robię się nieostrożna i podchodzę jednak trochę za blisko. Łośki nie bardzo tym faktem zachwycone – żwawo się oddalają…

Łoś europejski (Alces alces) – łosza z łoszakiem

Łosza z łoszakiem jeszcze na chwilę przystają, 

Łoś europejski (Alces alces) – łosza z łoszakiem

Ale w końcu decydują się na opuszczenie łąki – zarówno one jak i Pan Łoś, który wolnym krokiem też znika w krzakach. Przynajmniej tak mi się wydaje…

Łoś europejski (Alces alces) – byk

Łoś europejski (Alces alces) – byk

Gdy wracam niezwykle z siebie zadowolona, Julian pstryka mi zdjęcie z łosiem w tle, który spogląda za swoją fotografką –  pewnie co nieco z politowaniem…

fot: Julian Łoziński 

A swoją drogą nie ma to jak mieć zrobioną nielitościwą fotę – fotograf ze zwierzakiem w tle, nieświadomy obecności zwierza…🙈

I tak wracam dumnie uśmiechnięta, że udało mi się łosie pięknie podejść.

fot: Julian Łoziński

A tutaj – bum… Za blisko podeszłaś. Wystraszyłaś je i musiały opuścić polanę, na której spokojnie jadły śniadanie… Jak to?… 😯 Jak podchodziłam wydawały się zupełnie spokojne. Tak, ale miałaś zostać w pierwszej linii krzaków i nie iść dalej, tylko czekać na lepsze światło – a tak im się w poranek władowałaś… No to tak już w życiu jest – buta zawsze stoi na krok przed klęską…🙈 Jak człowiek jest z siebie nadmiernie zadowolony – to zaraz, coś lub ktoś na ziemię Cię ściągnie…🤷‍♀️🙄 I bardzo dobrze. Szkoda, że łosiom porę śniadaniową zaburzyłam, ale na pewno nigdy więcej tego nie zrobię, a do doświadczeń bycia w naturze dorzucam kolejne – poczekaj na światło, zostań w odpowiedniej odległości. Zrób wszystko, żeby wtopić się w czas natury, a nie go zaburzać… 

Za to Julian z Luizą, czekając spokojnie koło samochodu, robią cudne zdjęcia łoszakowi na ścieżce… 

Fot: Julian Łoziński  – Łoś europejski (Alces alces), łoszak

Tyle z pozytywów mojego podchodzenia…😀 

Ale cieszę się z mojego łosiowego spotkania i tych paru zdjęć. No i na pewno znowu zrobiłam krok do przodu w rozumieniu fotografii natury…

Podjeżdżamy kawałek do przodu, zostawiamy samochód i rozpoczynamy przemierzanie rozległych przestrzeni Puszczy Kampinoskiej…

Luiza Brzezińska Łozińska, Julian Łoziński

Mgły się pięknie płożą

Na jednej z polan koziołek spogląda w naszym kierunku spośród jesiennych traw…

Sarna europejska (Capreolus capreolus) – kozioł

Pomimo nie najlepszego światła staramy się zamknąć w kadrach czas ciszy, piękna i jakiejś takiej nostalgii – tego o tej porze pochmurnego, mglistego, listopadowego poranka…

Luiza Brzezińska Łozińska

Krok za krokiem,

Fot: Luiza Brzezińska  Łozińska

Kilometr za kilometrem.

Fot: Luiza Brzezińska Łozińska

Zwierzaków nie widać, ale atmosfera tego świtu, pomimo pochmurności, jest piękna.

Luiza Brzezińska Łozińska

A może właśnie dzięki tej pochmurności…

Świt powoli przechodzi w poranek, chmury się rozpierzchają,

a światło w końcu zaczyna oświetlać kampinoskie ścieżki…

Światło poranka, oprócz piękna Kampinosu odkrywa to co mniej piękne…. Oczywiście pozostawione przez ludzi rozumiejących naturę inaczej – śmieci… Ten kto zostawił tutaj tę siatkę, chyba nie zdaje sobie sprawy, co to znaczy dla jelenia, kozła czy łosia, któremu zaplącze się taka ”sieć” w rogi…

fot: Julian Łoziński

Zabieramy siatkę i idziemy dalej…

Luiza Brzezińska Łozińska, Julian Łoziński

Dalej jeszcze znajdujemy butelki po alkoholu – no to gratulacje dla towarzystwa w puszczy bawiącego się inaczej, niż puszcza na to zasługuje… 🙄

Zabieramy śmieci i musimy wracać – czas ucieka, a co niektórzy muszą jechać do pracy… 🤷‍♀️

Na pożegnanie tej części Kampinosu spotykamy na polach całe stadko kur bażanta…

Bażant zwyczajny (Phasianus colchicus) – kury

Są cudne…😊

Bażant zwyczajny (Phasianus colchicus) – kury

Luiza z Julianem zmykają do pracy, a ja przejeżdżam w inną część Kampinoskiego Parku Narodowego i wchodzę tym razem w las, który pięknie się złoci, malując jesiennie puszczę…

Kampinos to też wszechobecna nawłoć – latem słonecznie żółta, a o tej porze roku w  pięknym kolorze jasnego beżu…

Nawłoć pospolita (Solidago virgaurea)

Jak zwykle pochylam się nad tym co małe – grzyby nadrzewne

Pniarek obrzeżony (Fomitopsis pinicola)

i nie tylko nadrzewne – tworzą swoistą dekorację lasu…

Łysostopek twardzioszkowaty (Gymnopus erythropus)

Zachwycam się kontrastem złotych liści dębu na tle srebrzystej kory drzew.

Znajduję polanę z mnóstwem dowodów na przebywanie tutaj zwierząt.

Wygniecione łosiowe legowiska,

zryte miejsca przez dziki

i całe mnóstwo świeżych dowodów na przetrawienie śniadania przez zwierzaki…😉😀

Zwierzakowe odchody mnie cieszą, ponieważ świadczą o ich obecności, apetycie i dobrym samopoczuciu, natomiast nie cieszą mnie ślady obecności człowieka w lesie… Z przerażeniem dostrzegam kolejne niebezpieczne śmieci w lesie – stalowe wiadro, druty i chyba jakieś pozostałości Halloween – owych zabaw…😯🙄

Ludzie nie zdają sobie sprawy, że taki rzeczy mogą  poważnie kontuzjować zwierzęta, a nawet doprowadzić do ich śmierci… Uwięźnięta w wiadrze głowa łosia, czy też innego zwierzęcia, wbity w łapę drut, zaciśnięty, foliowy kołnierz na szyi, czy wcześniej już pokazane siatka i szklane butelki – to nieszczęście dla zwierzaków i całego lasu… Kurczę, ludzie – pomyślcie o tym i zabierajcie śmieci ze sobą. To nie taki wielki wysiłek, a dla naszych lasów i bezpieczeństwa zwierząt – niezwykle waży…

Robię dziesięć kilometrów – zaczynam być bardzo zmęczona, tym bardziej, że taszczę ze sobą rzeczone powyżej ”skarby” 🙄.

Przedzieranie się przez chaszcze z ciężkim aparatem fotograficznym w jednej i stalowym wiadrem w drugiej ręce – nie jest takie łatwe.

W końcu docieram do samochodu, przy którym żegna mnie z krzaków sójka,

Sójka żołędziówka (Garrulus glandarius)

a na niebie kraczący głośno kruk…

Kruk zwyczajny (Corvus corax)

Spoglądam jeszcze na kampinoską polanę

i wracam do Warszawy….

Kolejny miły wieczór z Julianami, przy wegańskiej obiadokolacji i fotograficznych opowieściach. Krótka noc i już nadchodzi czas kolejnego świtu.

Tym razem jest on jeszcze bardziej mglisty. Polany otulone są gęstą mgłą…

Fotografuję to otulenie…

fot: Julian Łoziński

Może i światło jest póki co marne, ale przecież i w takiej odsłonie natury przychodzi nam przebywać…

Idziemy przez mgliste polany, a lekko różowiejące niebo daje nam nadzieję na piękne światło poranka…

Fot: Luiza Brzezińska Łozińska

Kolejny świt i kolejne zwierzakowe spotkanie… Tym razem to piękne stado krów we mgle…😀

Krowy domowe

Krowy, gdy tylko nas zauważają, zaczynają iść w naszą stronę,

Krowy domowe

a cała ich postawa mówi – ”Może ktoś w końcu do nas przyjdzie?… Przecież to już świt…”🙄😉😀

Krowy domowe

No i w tym miejscu nie może zabraknąć zdjęcia Luizy, która należy do człowieków krowy kochających i uwielbiających je fotografować… 😀 A  to uwielbienie na każdym krowim kadrze widać… 😊

Krowa domowa Fot: Luiza Brzezińska  Łozińska

Niestety musimy rozczarować krowy – nie jesteśmy ich gospodarzami 🤷‍♀️. Idziemy dalej.

We mgle wypatrujemy łoszę z łoszakiem… Jestem absolutnie szczęśliwa – kolejne łosiowe spotkanie😊 . Przyklękamy z Luizą i Julianem – i tak oto mamy trzy spojrzenia na łosie we mgle. A ponieważ łosie we mgle są rarytasem – to przedstawiam mgliste łosie, zw. mgłosiami 😉 – w trzech odsłonach…

Mgłosie Luizy…😀

Fot: Luiza Brzezińska  Łozińska – Łoś europejski (Alces alces), łosza z łoszakiem

Mgłosie Juliana…😀

 fot: Julian Łoziński – Łoś europejski (Alces alces), łosza z łoszakiem                                               

No i w końcu – moje mgłosie… 😀

I powyższe mgłosiowe ujęcia pokazują, że ile fotografów, tyle spojrzeń…🤷‍♀️😀

Łosie odchodzą, właściwie rozpływając się we mgle, a my podążamy kampinoskimi ścieżkami dalej…

Mgły się powoli rozpraszają, słońce wspina się coraz wyżej.

Krajobraz wyłania się coraz piękniejszy – jest jeszcze magiczniej, niż wczoraj…

Idziemy wzdłuż płynącej tutaj rzeki,

W oddali za drugim jej brzegiem, w wysokich trawach, dostrzegam łosia….

Łoś europejski (Alces alces)

Widać mu praktycznie tylko poroże…

Łoś europejski (Alces alces)

No i tutaj możemy porównać obiektywy – mój 80-400 mm, jasność 4,5 i Juliana 300 mm, jasność 2,8…

No cóż – bez porównania…🙈🤷‍♀️ Łoś Juliana jest super 😀 Przypomnę, że Pan Łoś był naprawdę daleko i w chaszczach – ledwo widoczny…

fot: Julian Łoziński – Łoś europejski (Alces alces)

Łoś odchodzi znikając w wysokich trawach,

Łoś europejski (Alces alces)

a my idziemy dalej, licząc na jeszcze jakieś spotkanie. Ale nic z tego. Musimy zadowolić się fotografowaniem cudnych kampinoskich krajobrazów,

Pałka szerokolistna, rogoża (Typha latifolia)

i gry światła….

Co czynimy z absolutną przyjemnością…

Julian Łoziński

Luiza z Julianem muszą wracać. Żegnamy się, ponieważ nasz trzeci wspólny, kampinoski świt, jest również na ten moment ostatnim… Pewnie jeszcze kiedyś na tych ścieżkach wspólnie pobędziemy, ale teraz mówimy sobie do widzenia… 😊 Ja jeszcze dziękuję za to pokazanie mi jesiennej odsłony Puszczy Kampinoskiej. Zaczynam Kampinos coraz lepiej czuć i powoli potrafię się w nim odnaleźć. Bez ludzi, których puszcza jest praktycznie domem, byłoby to trudne… Machamy do siebie na pożegnanie i nasze drogi się rozchodzą…😊

Podążam dalej sama poprzez, już teraz tylko lekko mglisty, poranek.

Zatrzymując się znowu nad tym co niby niepozorne, ale przecież dopełniające obraz każdego miejsca, gdzie z naturą stykamy się tak blisko.

Tutaj jesienne pałki szerokolistne.

Pałka szerokolistna (Typha latifolia

Dalej wrzosy, z rosnącą pośród nich małą sosenką.

Wrzos zwyczajny (Calluna vulgaris), sosna (Pinus)

Dalej grzyb z rodziny purchawek – purchawka brunatna.

Purchawka brunatna (Lycoperdon umbrinum)

No i oczywiście moja ulubiona kostrzewa owcza…

Kostrzewa owcza (Festuca ovina)

Postanawiam wejść jeszcze do lasu.

Dywan leśnych polan utkany jest żółto-beżowych  jesiennych traw.

Ściana lasu tworzy piękne tło dla kwiatostanu nawłoci,

Nawłoć pospolita (Solidago virgaurea)

a leśne ścieżki zapraszają do podążania i podążania, i podążania…

Idę w to piękno, a ciszę zakłóca tylko szelest jesiennych, spadających liści… 

A potem już pozostaje mi wrócić do samochodu i do Warszawy, gdzie w wynajętym mieszkaniu czekam na mojego Pana Męża i najmłodszą latorośl, którzy postanowili do mnie dojechać i jeden kampinoski świt spędzić razem ze swoją żoną i mamą, która po lasach, łąkach i chaszczach szwendać się ma w zwyczaju…😀

Chłopaki docierają późnym wieczorem, jemy zamówioną do mieszkania kolację – tzw. ”chińczyka” i znowu króciutka noc, i już dzwoni budzik, i już jedziemy w stronę Puszczy Kampinoskiej…

Kuba niestety wstał z katarem, więc trochę marudzi, ale nie zamierzamy z powodu początków kataru pociechy oraz odrobiny jej marudzenia, rezygnować ze świtu i poranku w pośród kampinoskiego piękna… 😉😀

Najpierw objeżdżamy Kampinos głównymi drogami, rozglądając się za łosiami. Ale dzisiaj jest pochmurno i niełosiowo…

Podchód rozpoczynamy w delikatnej mżawce rozpraszającej się mgły…

Ale Ci co naturę kochają, a moja rodzinka pomimo niechęci szwendania się po chaszczach do takich człowieków należy, nie marudzi, że mokro i pochmurnie, tylko zabiera się za fotografowanie…

I chociaż oczekiwania co do łosiowego spotkania ze strony moich chłopaków są duże, to nie przeszkadza im to razem ze mną zauważać pozałosiowego, pochmurnego piękna Kampinosu…

Fot: Pan Mąż ;)

Fot: Kuba

Fot: Pan Mąż ;) – Kocanki piaskowe (Helichrysum arenarium)

A już absolutnie cieszą ich łosiowe ślady… 😀

Dla mnie oczywiście najpiękniej prezentuje się łosiowy ślad z kostrzewą owczą…😉

Kostrzewa owcza (Festuca ovina) i ślad łośka :)

Jesienną pochmurność rozświetlają czerwone owoce derenia…

Dereń właściwy (Cornus mas)

i kwiatki – jakimś cudem jeszcze warzucha kwitnie pośród jesiennych traw…

Warzucha (Cochlearia)

No i nie byłabym sobą, gdybym jeszcze raz nie sfotografowała pięknego kampinoskiego dywanu z kostrzewy owczej – uwielbiam turkus tych traw…😊

Kostrzewa owcza (Festuca ovina)

Wracamy, jest bardzo zimno, a Kuba czuje się coraz gorzej… Podczas powrotu do samochodu Pan Mąż otrzymuje służbowy telefon. Naprawdę?…- pytam 🙄. Muszę – słyszę w odpowiedzi. No to wyganiam Pana Męża pomiędzy drzewa i proszę o mówienie półgłosem, a my z synusiem idziemy przed siebie…

Nagle Kuba szeptem mówi – Mamuś! Łoś!

Próbuję wypatrzeć łosia po drugiej stronie rzeczki, a tutaj zza drzew wychodzi Pan Mąż cały czas gadając przez telefon – bynajmniej nie szeptem… Wołam szeptem – stój! I?… I tyle łosia widziano…🙄

Pan Mąż dostaje burę, ale nic tutaj bura nie zmieni… Następnym razem każę telefon szanownemu małżonkowi zostawić w samochodzie, gdy lasy ze mną postanowi przemierzać…😈

Jeszcze przeczesuję łąki…

Ale łosie swoją inteligencję mają i nie będą się pokazywać, gdy już wiedzą, że są obserwowane… I całe szczęście – niestety nie tylko fotografowie zwierzęta obserwują, a złych ludzi jest niestety wielu… Zwierzęta muszą i powinny się człowieków bać…

Także poniżej zamiast zdjęcia łosiowego – zdjęcie winowajcy braku zdjęcia łosiowego w tym dniu…

W żalu za utraconą okazją, choćby zobaczenia dzisiaj łosia, fotografuję pochmurną modraszkę

Modraszka zwyczajna (Cyanistes caeruleus)

i wracamy do samochodu. Kuba czuje się coraz gorzej, ale jest w sumie zadowolony, ponieważ jako jedyny dzisiaj łosia zobaczył, na dodatek jak twierdzi – z ooolbrzyyymiiim porożem… Moje spojrzenie w kierunku ”wiadomo kogo” – 😈😈😈😉😀

Wracając fotografujemy jeszcze znane mi już krowy… Obserwuję to mieszane stado. Krowy, cielaki, byki razem – to nie taki częsty widok… I urządzam im małą sesję, którą z przyjemnością dedykuję Luizie…😊

Krowa domowa

Krowa domowa

Krowa domowa – cielak

Krowa domowa – jałówka

Czyż nie są cudne?… 😊

Ale na miejscu mamy krowy, chyba bym zapytała –

Czy Ty aby nie jesteś synu za duży, żeby pić mamine mleko?…🤔😉

Jedne byczki piją mleko, a drugie trenują bycze walki – no to już bardziej przystoi młodzieży…😉😀

Krowa domowa – byki

Drugim znanym mi wielbicielem krów, jest mój własny synuś – dlatego takie zakończenie kampinoskiego poranka absolutnie mu odpowiada 😀, nawet jeżeli towarzyszy temu zakończeniu potężny już w tym momencie katar…🙄

Fot: Kuba – krowa domowa, byki

Gdy jesteśmy przy samochodzie Pan Mąż, który sam chciał bardzo łośka zobaczyć, przekonuje mnie, żebyśmy wrócili i jeszcze się troszkę porozglądali… No to zostawiamy latorośl na pół godzinki opatuloną w samochodzie – nota bene z szerokim uśmiechem na ustach, ponieważ po pierwsze widział łosia, po drugie sfotografował trykające się byki, a po trzecie w tym momencie dla naszej pociechy najważniejsze – komórka już została uruchomiona… Tutaj westchnięcie rodziców… 🙄 I idziemy się porozglądać…

Pogoda jest z minuty na minutę coraz gorsza, ale co tam pogoda… Jeszcze parę minut w terenie zawsze cieszy…😀

Przedzieramy się przez wysokie trawy.

Przystajemy na skraju polan i w ciszy wypatrujemy łosi…

W pewnym momencie wychodzimy zza linii drzew, a tutaj szelest i tylko białe długie łosiowe nogi.. Nie zdążamy nawet dobrze przyłożyć się do aparatów i z moich wysiłków sfotografowania łosiowych kalesonek wychodzi…😂🙈

Nic to… Przecież jeszcze tutaj wrócę, żeby przemierzać kampinoskie ścieżki, napawać się ciszą i pięknem puszczy, wypatrywać łosi i przyjmować wszystko co natura zechce mi pokazać…

A póki co nadszedł czas, kiedy znowu muszę powiedzieć do widzenia Puszczo i ostatni raz spojrzeć w kierunku ukrytych w opiekuńczych ramionach kampinoskich drzew, traw i krzewów – łosi…

Do zobaczenia…😊

Powrót do spisu treści

Komentarze

fotoeskapady

28 grudnia 2019 o 15:20

Dziękuję bardzo… 😊 Cieszę się, że wróciliście do tamtych wakacji dzięki mojej małej opowieści i mam nadzieję, że może gdzieś tam na szlaku naszych eskapad się spotkamy – może będzie czas na dłuższe pogaduchy… 😀 Jeszcze raz dziękuję w imieniu własnym i Renaty… 😊 No i mam nadzieję – do zobaczenia… 😀

Dorota i Bartek

25 grudnia 2019 o 18:43

Siedzimy w Pierwszy Dzień Świąt Bożego Narodzenia przy choince i czytając tekst Sabiny wracamy wspomnieniami do wakacji. To były piękne chwile, spędzone w cudownej okolicy. Spotkaliśmy Sabinę i Renatę, pełne zapału dziewczyny. Po rozmowach z nimi, które trwały o wiele za krótko gotowi byliśmy kupować aparaty fotograficzne takie jakie one mają. Tak dużo w ich opowieściach radości z obcowania z przyrodą. Dziękujemy dziewczyny za te chwile. Trzymamy kciuki za dalsze eskapady. Jesteśmy Waszymi fanami. Buziaki.

fotoeskapady

11 grudnia 2019 o 22:27

Dziękuję pięknie…😊 A tak się starałam z Kampinosem…😉😀
Jeżeli chodzi o czatownię – to dała mi możliwość obserwacji pierwszego w życiu rykowiska i było to dla mnie z jednej strony przeżycie pełne emocji, a z drugiej – ciekawe doświadczenie z nocną fotografią. Uważam, że czatownia jest niezłym pomysłem jeżeli chodzi o nocną obserwację zwierząt – jest i bezpieczniej, i wygodniej jeżeli chodzi o pracę nad ustawieniami aparatu. Natomiast jeżeli chodzi o fotografię dzienną, począwszy od świtu – zdecydowanie wolę teren… Jeszcze raz dziękuję i bardzo się cieszę, że znowu do moich fotoeskapad zerknąłeś…😊😊😊
Postanowiłam opublikować też moją norweską opowieść sprzed lat – w dwóch częściach. Rok 2014 i 2012. Długo się zastanawiałam czy to zrobić. Jest trochę inna, niż moje blogowe opowieści. To moja pierwsza książka, którą napisałam przed laty i wydrukowałam dla mojej rodziny. Więcej jest w niej historii rodzinnych – z dzieciakami, ale też mnóstwo obrazów Norwegii.Powinnam opublikować pod koniec tygodnia – już kończę ją kopiować. Będzie w zakładce “kraje” – Skandynawia… Zapraszam Cię serdecznie do mojej norweskiej opowieści…😊

Robert

11 grudnia 2019 o 21:36

Przeczytałem i choć mam sentyment do Kampinosu, to najbardziej zaciekawił mnie rozdział z czatowni w Puszczy Białowieskiej. Lubię czytać i oglądać Twoje FOTO-ESKAPADY 👏👏👏🙋‍♂️

Dodaj coś od siebie i skomentuj ten wpis!

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *