Rodzina

Gdy twoja córeczka kończy 18 lat

1102.2018

Jest taki czas, gdy twoje dzieci zaczynają dorastać i wtedy już wiesz, że za chwilę nic nie będzie takie samo jak było. Pisklęta pomału zaczynają wylatywać z gniazda a ty z dumą patrzysz jak rozpościerają swoje skrzydła na wietrze.

Jutro moje drugie dziecko wejdzie w okres pełnoletności. Jeszcze nie tak dawno moja maleńka córeczka wdrapywała mi się na kolana i obłapiając mnie za szyję przytulała się jak mały misiaczek. Wszyscy się śmiali, że to okłady z Kasieńki – była taka malutka i przytulaska :)

Potem przedszkole, szkoła podstawowa, gimnazjum, okresy nastoletnich buntów i nagle moja córeczka ma prawie 1 metr i 80 centymetrów, za półtora roku matura, a czas który spędza w domu zaczyna się z szybkością błyskawicy kurczyć…

Trochę mi smutno, ale z drugiej strony, gdy patrzę na tą niezwykle inteligentną młodą kobietę, która ma świetne podejście do życia – z jednej strony wrażliwa, kochająca zwierzęta, siedząca nad książkami i dążąca do wyznaczonego celu tzn. dostania się na studia – na tym etapie wymarzonymi jest weterynaria (nie będzie łatwo) a z drugiej strony wesoła, potrafiąca się bawić tańcząc do rana i wyśpiewująca z pamięci wszystkie możliwe zasłyszane piosenki (nie koniecznie powalając doskonałością trzymania melodii ;) ) – to duma mnie rozpiera i wiem, że mam absolutnie fantastyczną córkę, która w przyszłości będzie wartościowym dorosłym człowiekiem. I chociaż jest piękną, wysoką dziewczyną, to dalej tuli się do mamusi… Na całe szczęście :D

Moje maleństwo :D

Mamy więc wigilię osiemnastych urodzin córeczki. Kasia postanowiła, że nie chce dużej imprezy dla znajomych. Umówi się z koleżankami w późniejszym czasie do klubu a dzień urodzin chce spędzić ze swoją rodzinką tzn. Matim, mamusią, Filipem i Kubą. Urodziny Ksi wypadają w tym roku w piątek – super :) Postanawiamy pojechać na kolację do restauracji Hanoi a następnie do Teatru Śląskiego na sztukę pod tytułem ”Sztuka” – tak po dorosłemu – prawda? :)

Natomiast dzień później zapraszamy do domu (Kasieńka nie chce restauracji) rodzinkę w szerszym tego słowa znaczeniu czyli babcie, dziadkowie, ciocie, wujkowie i kuzynostwo.

Dlatego wigilię 18-stych urodzin córeczki muszę spędzić w kuchni – obowiązkowy tort śmietanowy truskawkowo-brzoskwiniwo-ananasowy plus menu dodatkowe. Wymyśliliśmy z Matim dania, które Kasia lubi i nie są pospolite tzn. krem pieczarkowo-grzybowy, kurczak w sosie cebulowo – śmietanowym, sałatki, krewetki na rukoli, tace serów, prosciutto z grissini i melonem, tace wędlin dojrzewających, bagietki, oliwę z przyprawami do maczania pieczywa, do tego szarlotkę i ciasto z wiśniami. No to trochę pracy jest. Pan Mąż wyjechał na dwa dni w delegację (oczywiście!…), więc wszystko jest na mojej głowie. Biorę pracę do domu, po drodze zakupy i zaczynamy. Najpierw biszkopt – tort musi być duży, więc robię z 12 jajek. Ups… Chyba jajek było ciutkę za dużo – biszkopt wyrasta na potęgę i… zwiewa z formy ;(

Tylko nasz kot co zwie się Kłopot z nadzieją patrzy, że biszkopt w swojej ucieczce pójdzie dalej i wtedy będzie mógł kawałeczek capnąć ;D

Trochę się martwię biszkoptem, ale tylko trochę… Doświadczenie z biszkoptami mam duże, więc obkroję i tort będzie pyszny :) Rozkładam komputer – muszę dopilnować paru spraw zawodowych. Piszę maile, robię zamówienie. Teraz muszę poczekać na odpowiedź. No to szybko rozpuszczam galaretki na tort – muszą zdążyć wystygnąć przed rozpoczęciem ubijania śmietany.

W oczekiwaniu na odpowiedzi mailowe wyciągam upieczony biszkopt z piekarnika, układam do góry nogami na szklankach – tak musi wystygnąć, żeby nie opadł i pozostał puszysty. Szybko robię kruche ciasto – dwie porcje – na szarlotkę i wiśniowe. Ciasto odkładam do zamrażarki – w sobotę wystarczy je zetrzeć, dołożyć owoce, ubić bezę, upiec i gotowe :). Ubieram rękawiczki i zaczynam przygotowywać filety z kurczaka w ilości olbrzymiej – na sobotnim przyjęciu ma być 20 osób. Przygotowując kurczaki jestem na słuchawce i co chwilę odbieram zawodowe telefony. Czy możliwe jest połączenie pracy zawodowej i przygotowań do imprezy urodzinowej? Tak możliwe – tajemnica tkwi w dobrej organizacji i małym palcu prawej ręki nieuczestniczącym w przygotowaniach ;D

Komputer na stole w jadalni – zaraz koło przyniesionych zakupów, żeby wszystko było pod ręką,

mięso na stole w kuchni,

słuchawka bluetooth w uchu i możemy pracować. Przygotowuję mięso co chwilę odbierając telefon rozwiązując codzienne zawodowe problemy.

Sprawdzam co jakiś czas skrzynkę pocztową – czekam na ważnego maila.

Mały palec pracuje na całego ;D

Wchodzą do kuchni moje chłopaki – starszy i młodszy synuś. Patrzą na ogólny rozgardiasz – ja kończę kolejną rozmowę nie przerywając krojenia mięsa, zerkam do komputera, mieszam długą łyżką tężejącą galaretkę uważając, żeby nie dotknąć dzbanków z galaretką ręką z mięsa, znowu kroję mięso a Filip pyta – mamo jak Ty dajesz radę. Wystarczy wszystko dobrze zorganizować synku – odpowiadam. Popatrz – palec do odbierania telefonów i maili, reszta dłoni do krojenia mięsa, długa łyżka do mieszania galaretek, ciasto kruche mrozi się do starcia – spokojnie wszystko da się ogarnąć… Na to mój najstarszy syn wzdycha i podsumowuje – mamo Ty po prostu jesteś thermomix a my to zwykłe młotki… Śmieję się i całuję synusiów – zmykajcie mówię a potem próbuję ogarnąć wszystko dalej. Tak to już jest – różnice płci. Moi chłopcy, na czele z Panem Mężem, są w stanie ogarnąć do zrobienia jedną rzecz na raz, więc trzeba im informacje o czynnościach koniecznych podawać po kolei – zrobią chętnie i dobrze, ale jak zarzucisz informacjami wielorakimi możesz mieć pewność, że połowa będzie pominięta. Córci natomiast możesz spokojnie kazać zrobić parę rzeczy i ogarnie wszystko. Po prostu mężczyźni są z Marsa a kobiety z Wenus ;) Chociaż mogliby się trochę postarać – np. dwie rzeczy na raz???

Mięso zabejcowane w zupie cebulowej ląduje w lodówce – świetny przepis na mało kłopotliwą i pyszną potrawę – podaję:

W żaroodpornym półmisku układamy filety z kurczaka przesypując zupą cebulową w proszku i przyprawą złocistą do kurczaka. Odstawiamy pod przykryciem do lodówki na 24 godz. 2-3 godziny przed podaniem zalewamy śmietanką 30% słodką tak, żeby filety były przykryte i zapiekamy w piekarniku w temperaturze 220ºC. W trakcie pieczenia, jeżeli śmietana odparuje, dolewamy i dosypujemy zupę cebulową. Filety z kurczaka robią się w śmietanie długo – trzeba uważać, żeby nie podać surowych w środku. Ale jak dobrze przepieczemy – są pyszne. No i można je przygotować wcześniej a potem tylko zapiec… Podajemy z bagietką i z wybraną sałatką najlepiej typu wiosennego.

Sprzątam po przygotowywaniu mięsa, wszystko dezynfekuję, ponieważ czas na tort śmietanowy.

Biszkopt czeka na przekrojenie (koniecznie muszą być trzy piętra) i ponczowanie, galaretki odpowiednio stężały, kroję owoce i ubijam śmietanę. Przychodzi mail z projektem do zaakceptowania, nie jestem przekonana a śmietana mi się kwasi… Śmietana się skwasiła pewnie na widok projektu ;( Projekt odrzucam, śmietana ląduje na kompostowniku, myję mikser i ubijam nową porcję śmietany, jednocześnie wybierając materiały do projektu. Wysyłam maila z wybranymi propozycjami, śmietana ubija się super. Czas na kończenie tortu i małą whisky – koniecznie, bo ledwo żyję…

Gotowy tort prezentował się na przyjęciu całkiem ok ;D

Wraca Kasia ze szkoły – decydujemy, że dzisiaj gotuje ona tzn. zamawia pizzę – robi to Kasieńka rewelacyjnie… Lepiej wychodzą jej tylko kotlety schabowe ;D

Sprzątamy – resztę przyjęcia ogólnorodzinnego przygotujemy z Panem Mężem w sobotę rano. Po stronie Matiego będzie przygotowanie kremu pieczarkowo-grzybowego i krewetek, które przyrządza wspaniale. Pan Mąż wraca z delegacji późnym wieczorem zachwycony, że ominął go trud przygotowań podstawowych do dużej imprezy. Proponuję mu zrobienie kremu pieczarkowo-grzybowego jeszcze dzisiaj. Dzielnie się zgadza. Po godzince wszystko już jest gotowe, chwilę jeszcze siedzimy z dzieciakami. Kasia jest nostalgicznie nastawiona w ten ostatni wieczór niepełnoletności. Mati żartuje, a mi jest jakoś tak miękko, gdy patrzę na Kasię. Łezka kręci mi się w oku – kiedy to minęło?… Całujemy córeczkę i chłopaków na dokładkę a zaraz potem zmykamy spać. Rodzice prawie dorosłej córki… :)

Ranek wstaje zdecydowanie zbyt szybko jak po takim męczącym dniu. Czas złożyć życzenia urodzinowe Kasi i wręczyć pierwszy prezent – nową dorosłą ;) pościel (parę dni temu córeczka ”płakała”, że dalej śpi w różowej z W.I.T.C.H. – jak dla małych dziewczynek) i cieplutki puchaty koc – Kasia je uwielbia. Poranne życzenia, wspólne śniadanie i Kasia pędzi do szkoły. Osiemnaste urodziny, osiemnastymi urodzinami a trud kształcenia trzeba podjąć – nie pójście w tym dniu do szkoły byłoby przecież takie niedorosłe :)

Ja pędzę do pracy, potem lektorat z angielskiego i poszukiwania głównego prezentu Kasi. Myśleliśmy z Matim o prezencie dla naszego słoneczka od dwóch tygodni, ale mieliśmy bardzo duży problem. Kasia nie nosi pierścionków, naszyjników, bransoletek. I nagle wczoraj wieczorem mnie olśniło – nasze dziecko ma pięć dziurek w uszach – nowe kolczyki!!! No to szukam po wszystkich możliwych miejscowych jubilerach, ale wszystkie kolczyki są albo tandetne, albo zbyt strojne. Kasia nie nosi niczego z kamykami, nic błyszczącego. Trochę jestem zła na siebie, że tak późno wpadłam na ten genialny pomysł – nie zdążę nigdzie dalej już podjechać. Nagle w ostatnim sklepie jubilerskim (”Yes”) znajduję nową serię biżuterii – srebrne kolczyki w nowoczesnych formach brył. Są super i jakby stworzone dla mojej córki :) Kupuję dwa ostrosłupy, dwa sześciany i jedną kulkę. Zestaw jest śliczny :)

Wracając szczęśliwa do domu, widzę moją Kasieńkę po drodze ze znajomymi – dzwonię czy zabrać ją z powrotem, ale Kasia wybiera podwózkę kolegów. Pewnie ja wybrałabym tak samo ;) Spotykamy się przed domem. Kasia w absolutnie radosnym nastroju, wysiada z samochodu chłopaków z całym naręczem prezentów od przyjaciół. Ja witam się z kolegami, daję buziaka córeczce i zaliczam jedną z większych wpadek maminych w historii dziejów ziemi. Wydaje mi się, że czuję alkohol i papierosy od córci. Czekam w domu i na wejściu mówię – chuchnij. Moja córeczka na to – chyba żartujesz? A ja no to – nie, nie żartuję chuchnij. Mamo… W dzień osiemnastych urodzin. Tak, kochanie w dzień osiemnastych urodzin. No i Kasia chucha… No i okazuje się, że opary alkoholowo-papierosowe były moją imaginacją. Tzn. papierosy było czuć od kolegów. A teraz, gdy Kasia jest sama nie czuć ani papierosów, ani alkoholu. Kasia ma łzy w oczach a ja czuję się okropnie. Przepraszam córeczkę, ale cóż osiemnaście, nie osiemnaście mama pozostaje mamą i jej przewrażliwienie pozostaje przewrażliwieniem. Tym bardziej, że wydaje Ci się w momencie przechodzenia twojego dziecka przez magiczną granicę pełnoletności, iż twoja latorośl rzuci się we wszelkie możliwe szaleństwa – bo teraz już może. A przecież już jedno moje dziecko od 3 lat jest pełnoletnie – jak sam nasz najstarszy syn mówi – nie ”dorosły” tylko ”pełnoletni”. Dlaczego takie kategorycznie zaznaczenie? Dlatego, że gdy Filip miał skończyć 18 lat i od dłuższego czasu mówił, iż już za chwilę będzie dorosły dosyć jasno zaznaczyliśmy, że dorosłość wiąże się z samodzielnym samostanowieniem we wszystkich obszarach życia tzn. również jeżeli chodzi o finansowe utrzymywanie się. Dorosły człowiek pracuje, płaci swoją część opłat za mieszkanie, jedzenie, sam kupuje sobie ubrania, utrzymuje się na studiach, sam płaci za wakacyjne i pozawakacyjne wyjazdy oraz finansuje przyjemności wszelakie. Przestaje być na utrzymaniu rodziców – nawet jeżeli jeszcze z rodzicami mieszka. Syn przemyślawszy informacje dotyczące dorosłości w dniu osiemnastych urodzin, gdy składaliśmy mu życzenia kategorycznie oświadczył, że jest pełnoletni ale absolutnie jeszcze nie jest dorosły. Tak, dzieciaki szybko uczą się co im się opłaca bardziej ;) I tak poszerzamy zakres wolności związanej z okresem pełnoletności typu – nie musisz się pytać, czy możesz wyjść wieczorem w sobotę, czy też nie – bo to jest już tylko Twoja decyzja ale wracasz o porze, którą razem ustaliliśmy, ponieważ jedną z zasad obowiązujących w w naszym domu jest punktualność, lub pełna informacja o ew. opóźnieniach powrotu. Nie ma mowy o nadużywaniu używek, lub niepodejmowaniu obowiązków domowych. Póki mieszkamy razem stosujemy się do zasad panujących w tym domu. Jak się wyprowadzisz i założysz swoje gniazdo, to będziesz w nim swoje zasady ustalał sam. Więc od trzech lat nowo ustalone zasady dotyczące relacji z dziećmi pełnoletnimi funkcjonują. Niby jasno, niby przejrzyście a mamuśka w dniu osiemnastych urodzin córeczki się pogubiła i zaplątała. No bo tak z mamuśkami już jest. Niezależnie ile dzieci będą mieć lat i tak martwić się o nie będą. Ale powiedzmy sobie uczciwie, że z chuchaniem w dniu osiemnastych urodzin przesadziłam… ;) Jakoś łagodzimy ten mały konflikt. Pan Mąż się ze mnie śmieje. Tak, tatusiowie jakby mniej się dorastaniem dzieci przejmują… Całe szczęście – gwarantuje to pewną równowagę w domu.

Jedziemy do Hanoi, gdzie mamy zarezerwowany stolik. Jemy pyszną, uroczystą kolację.

Po kolacji Kasia dostaje gałkę lodów ze świeczką. Przymyka oczy przed zdmuchnięciem i długo myśli o życzeniu do spełnienia – przecież to ważne z jakimi życzeniami wejdziemy w kolejny etap naszego życia. Gdy jest gotowa zdmuchuje świeczkę a my cicho śpiewamy sto lat – Kasieńka nie lubi ostentacji :) Potem wręczamy córeczce prezenty. Chłopcy głośnik a my kolczyki. Kasia jest zaskoczona – myślała, że prezenty od nas to pościel i koc, aż jej się oczy zaszkliły ze szczęścia. Kolczykami jest zachwycona. Trafiłam 100% – tak się cieszę :)

Wychodzimy z restauracji a Kasia tuli się do nas i cichutko dziękuje – nasza córeczka… Pędzimy do teatru. Wchodząc na salę w Malarni Teatru Śląskiego, jestem trochę zawiedziona, że jest za mało okazała jak na taką okazję. Ale już po pierwszym zdaniu aktorów wiem, że wybór był trafiony. Sztuka pt. ”Sztuka” pióra francuskiej dramatopisarki Yasminy Rezy, okazała się być prawdziwą teatralną ucztą. Zagrana przez trzech aktorów w wieku absolutnie dojrzałym, z niezwykle wysokim kunsztem warsztatu aktorskiego. Panowie z jednej strony doprowadzali nas do cieknących ze śmiechu łez a z drugiej strony w sposób niezwykle subtelny, bez moralizowania przekazywali wartości współżycia w relacjach ludzkich, zmuszając do zastanowienia się jak my funkcjonujemy w tych życiowych meandrach. Kuba, który wykazuje zdolności aktorskie i występuje na scenie w kółku teatralnym całą sztukę naśladuje mimikę aktorów – jak się potem okazało nie zdając sobie z tego sprawy. Jest jakby cały w sztuce pt. ”Sztuka”, co nie przeszkadza mu ze śmiechu praktycznie spadać z krzesła. Wychodzimy z teatru rozbawieni, zachwyceni i trochę zadumani – każdy zatopiony w swoich myślach. Tak to był świetny wybór – uczący zauważać to czego nie widać…

Jadąc do domu cały czas rozmawiamy o ”Sztuce”. Każdy ma trochę inne przemyślenia, każdemu trochę co innego zapadło w pamięć, każdy ma swój typ, który z aktorów zagrał najlepiej. W trakcie takich rozmów dokładnie widać jak zmienia się postrzeganie świata wraz z wiekiem i nabywaniem doświadczenia. Te różnice są super, gdyby nie one – to o czym miałaby być dyskusja? No i właśnie tą konkluzją znowu wracamy do sztuki pt. ”Sztuka” ;D

Jesteśmy w domu o godzinie 22.00 i absolutnie nie zamierzamy przestać świętować. Czas na zdmuchnięcie 18 świeczek. Tort lodowy ląduje na stole, Kasia znowu przymyka oczy i po zdmuchnięciu 18 świeczek wejście w pełnoletność naszej córeczki staje się faktem ;D

No to czas na dorosłe zakończenie tego wieczoru. Kasia od swojej przyjaciółki Kamili dostała na urodziny czerwone winko i śliczny łańcuszek – ten naszyjnik będzie nosić na pewno ;). Postanawiamy otworzyć prezentowe wino i wznieść toast za córeczkę. Winko jest pyszne. Kasia sączy winko na tzw. legalu ;), ale po dorosłemu – nie duszkiem, tylko pomału i elegancko…

Tak tutaj widać, że do wszystkiego trzeba dorosnąć i nie ma co się spieszyć, bo w odpowiednim czasie smakuje lepiej ;D

No, ale ileż można być poważnym – w końcu do dopiero 18 lat ;D

Wszyscy idziemy w ślady Kasi – oficjalną część świętowania czas zakończyć ;)

I tak minęły nam osiemnaste urodziny córeczki. Jest prawie północ. Kasia idzie do swojego pokoju -jeszcze ogląda na dobranoc filmik, który dla niej zrobiła Kamila. Kończy dzień osiemnastych urodzin z przyjaciółką – tak powinno być… Chłopcy poszli do łóżek a my z Panem Mężem jeszcze przy urodzinowym winku Kasi wspominamy jak nam dorastała. To był piękny dzień. Jak Filip kończył 18 lat to kupiliśmy mu homara – gdy się z nim męczył przyszła mi do głowy myśl, że dorosłość jest jak jedzenie takiego homara – trzeba się okropnie namęczyć, dużo części jest niezbyt smacznych, część do wyrzucenia a tego najwspanialszego smaku z delikatnego mięsa szczypiec niewiele. Ale jak już go skosztujesz to wiesz, że jest wspaniałe. Tak dorosłość właśnie taka jest – jak śpiewał Rysiek Riedel ”W życiu piękne są tylko chwile…” ale właśnie dla nich warto żyć… Kasia nie chciała homara – ale i jej dzień był taki jak dorosłość – chwile radości, prezentów, przykrości, łez, śmiechu, nostalgii i po prostu spokojnego szczęścia w gronie rodziny. Tak, tego spokojnego szczęścia mojej córeczce życzę jak najwięcej, a z tymi gorszymi chwilami nasza mądra córka na pewno sobie poradzi.

A co ja mama pełnoletniej córki? Co mogę powiedzieć? Mogę powiedzieć, że każda trudna chwila macierzyństwa jest warta tego szczęścia jakie daje patrzenie na mądrą, młodą, prawie dorosłą kobietę, która zawsze będzie moją córeczką, ale pomału staje się również przyjaciółką i partnerką w naszym z jednej strony niełatwym a z drugiej pięknym kobiecym świecie…

Komentarze

fotoeskapady

11 grudnia 2018 o 11:23

To prawda… Ale w dorastaniu dzieci fantastyczne jest to, że stając się powoli naszymi partnerami, na zawsze pozostają naszymi dzieciakami :)

Andrzej

05 grudnia 2018 o 17:28

Dzieci za szybko rosną…

Dodaj coś od siebie i skomentuj ten wpis!

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *