EgiptNaturaPodróżeRodzinaZima

Święta w Egipcie – dlaczego nie? A może – dlaczego tak? :)

1603.2019
Powrót do spisu treści

VII dzień – 26. 12. 2018, środa

II Dzień Świąt. Dzień pełen leniuchowania :)

To pierwszy dzień, kiedy nie musimy zrywać się o szóstej rano – no to budzę się o godzinie 6.30. Nie ma to jak pospać ;D Obrabiam trochę zdjęcia i o godz. 7.00 idę na kawę. Pan Mąż dołącza do mnie parę minut po siódmej. W końcu możemy spędzić spokojne pół godzinki z kawką, bez spieszenia się. Jemy śniadanko. Dzieciaki dołączają do nas około godz. 9.00 – po kilkukrotnym nawoływaniu przez wiadomości słane telefonicznie. Dobrze, że w ogóle zdążyły zanim się śniadanie skończyło ;) Po śniadaniu, idziemy po ręczniki hotelowe, które się bierze co rano i oddaje popołudniu, przy użyciu osobnych kart. Dajesz kartę – dostajesz ręcznik. Oddajesz ręcznik – dostajesz kartę. Zgubienie karty – 10 dolarów. Ot, nie najtańszy to byłby ręcznik ;)

My korzystamy z ręczników pierwszy i ostatni raz, ponieważ jutro musimy się do godz. 12.00 wymeldować i od tej pory, ani ręczniki, ani nic innego Ci się nie należy. No chyba, że sobie zapłacisz…

Bierzemy, więc ręczniki i idziemy na plażę.

Po drodze mijamy zjeżdżalnie. Kuba oczywiście, jako pierwszy na nie biegnie. Nie mógł się już doczekać hotelowych atrakcji, które mamy okazję dopiero teraz, na dzień przed wyjazdem, poznawać. Niestety synuś jest rozgoryczony, ponieważ po krętej zjeżdżalni nie potrafi zjechać – nie niesie go.

Za to Pana Męża niesie – i to jak…

Trzeba mieć masę i technikę – sposób zjazdu na przewróconego na grzbiet chrząszcza ;D Chrząszcz wpada do wody, wywołując sporą falę ;D

Chłopaki młodsze wybierają z powodu braku masy, zjeżdżalnie proste i szybkie ;D

No tak… Masy nie ma, to i zimno jest ;D

Na długie szaleństwa zjeżdżalniowe nie ma co liczyć, ponieważ woda w tym basenie odstrasza naszych chłopaków temperaturą. A jak wiadomo z wcześniejszych rodzinkowych fotoeskapad – nasi chłopcy do morsów się nie zaliczają ;D

Po drodze na plażę, spotykamy ślicznego białego ptaka z rodzaju czaplowatych – czaplę złotawą. Ale to jest atrakcja tylko dla mnie… Jedni się cieszą ze zjeżdżalni, drudzy z czapli a jeszcze inni z bycia na czacie z chłopakami z łodzi – pogaduszki towarzyskie trwają na całego ;D Wszyscy oprócz mnie pędzą na plażę a ja fotografuję czaplę.

Czapla złotawa (Bubulcus ibis).

Oczywiście nie wzięłam na plażę mojej lufy i mogę zrobić zdjęcie tylko komórką. Nic, poszukam Pana Czaplę (bo to jest pan a nie pani) jutro – wygląda na zadomowionego na obszarze hotelu.

Czapla złotawa (Bubulcus ibis).

Czapla złotawa (Bubulcus ibis).

Zielone trawniki, codziennie podlewane przez obsługę, gwarantują dostęp do pysznych robaków ;)

W końcu i ja docieram na plażę – z hotelu to jakieś 300 metrów. Plaża jest ładna, z leżakami i słomianymi parasolami – jak to zwykle w egipskich hotelach bywa…

Krem 50 UW jest konieczny, ponieważ pomimo tego, że wieje wiatr a temperatura odczuwalna jest tylko przyjemnie ciepła, to słońce jednak operuje mocno.

Rozpoczyna się czas w pełni zasłużonego leniuchowania ;D

Jak widać, co niektórzy filtrów UV raczej nie potrzebują… ;D

Ale, jak tutaj wyleżeć na leżaku, gdy wrona siwa nad wodę przylatuje?…

Wrona siwa (Corvus corone).

Gdy kończę próby fotografowania wrony moim telefonem, widzę chłopaka, który złowił w morzu małego kraba. Krab jest śliczny, natomiast widać, że wystraszony. Chłopak okazuje się być Polakiem z Gliwic. Proszę go, żeby odłożył kraba na piasek, blisko morza. Robię parę fotek.

Krab tęczowy (Cardisoma armatum).

Krab puszcza bańki ze śliny, strasząc przeciwnika i dając do zrozumienia – uważaj jestem po pierwsze groźny a po drugie niejadalny… ;)

Krab tęczowy (Cardisoma armatum).

Krab tęczowy (Cardisoma armatum).

Daję zwiać krabowi do morza . Fotki są zrobione i nie ma co go stresować bardziej, czy też dłużej :)

Relaksujemy się na plaży do około godziny 13.00.

I idziemy na lunch.

Robię parę fotek – kwiatom bugenwillii okazałej, które przypominają, że w środku ojczystej zimy, nasza Rodzinka ma piękne lato :D

Bugenwilla okazała, kącicierń (Bougainvillea), rodzina nocnicowatych.

Bugenwilla okazała, kącicierń (Bougainvillea), rodzina nocnicowatych.

Po lunchu już nie wracamy na plażę. Zostajemy na leżakach basenowych.

Jedyną osobą korzystającą jeszcze z wody jest Kuba – my wolimy się pogrzać. Pięć dni pod wodą i na wodzie wystarczy :D

Po prostu odpoczywamy. Gdy słońce chyli się ku popołudniowej porze robi się chłodniej i trzeba się poubierać. Rodzinka rezygnuje i zmyka do hotelu, natomiast ja postanawiam jeszcze trochę poleżeć na leżaku – tym bardziej, ze dookoła jest pusto, czyli tak jak lubię :) Wyciągam komputer i już nie w notatniku, tylko od razu w komputerze opisuję wczorajszy i dzisiejszy dzień.

Koło czwartej popołudniu idę w ślady Rodzinki i zmykam do hotelowego pokoju – grudzień po godzinie szesnastej w Egipcie, to nie jest najcieplejszy czas. Mamy około 17 ºC a to po południowym słońcu wydaje się być niską temperaturą. Dzieciaki i Pan Mąż drzemią, ja dalej piszę. Potem kolacja. Postanawiamy urządzić sobie pożegnalny wieczorek przy sziszy. Kuba jednak słania się na nogach i żaden soczek z mango, ani inne pyszności go nie są wstanie skłonić do spędzenia czasu z nami. Chce spać i basta. Zostawiam resztę Rodzinki. Idę utulić najmłodszą pociechę przed snem. Niby prawie trzynaście lat, ale utulić trzeba… No i przypilnować umycia zębów. Pomiędzy 11 a 15 rokiem życia – bywa z tym różnie. Powrót do dobrych nawyków higienicznych rozpoczyna się przy wejściu w wiek ”należałoby znaleźć sobie dziewczynę” ;D Bądź chłopaka – jeżeli mówimy o córkach ;D Dlatego o podstawowych zachowaniach związanych np. z profilaktyką utrzymania pełnego uzębienia – lepiej jednak dzieciakom przypominać. Oczywiście po tym okresie młodzież idzie w kolejną skrajność – trudno z łazienki towarzystwo wyciągnąć a tony szamponów, żeli, past do zębów, znikają w tempie zastraszającym… Patrz na nasze starsze latorośle ;D

Po utuleniu Kubusia, który zasypia w tym samym momencie, w którym tylko kładzie głowę na poduszce (jestem pewna, że zęby byłyby nieumyte – przeszkodziłaby w tym synusiowi siła przyciągania łóżkowego ;D) – wracam do tej części Rodzinki, która jeszcze spać nie zamierza. Spędzamy z Panem Mężem i starszą młodzieżą miły pożegnalny wieczorek nad sziszą. Jak widać ciepło jest inaczej…

Jednak humory, pomimo zimna, nam dopisują :D Jest nam i wesoło, i trochę jakby nostalgicznie w ten ostatni świąteczny egipski wieczór… :)

Zdj. Pani Kasieńka :)

Na koniec wieczoru jeszcze Pan Sziszowy zaprasza nas do swojego małego punktu z pamiątkami, gdzie sprzedaje ozdoby z piasku – małe i większe flakoniki. Jeden taki flakonik robi przy nas a towarzyszy temu prawdziwe show.

Bawimy się super. Wybieramy 3 flakoniki. Koszt wstępny to 30 dolarów – no to czas na targowanie ;D

Kasia okazuje się mistrzynią targowania…

Robiąc biedną minkę, duże oczka i mówiąc raz za razem ”I don’t have much many”… – zbija na 14 dolarów ;D I jest przy tym targowaniu absolutnie rozczulająca.

Targowanie na szóstkę z plusem ;D

Idziemy spać w doskonałych nastrojach. Ostatni wieczór, ostatnia noc i ostatni wschód słońca następnego dnia – pierwszy, na który mam szansę wstać. I oczywiście zamierzam to uczynić… Dzisiaj nie miałam sumienia budzić Pana Męża a tym razem musi mi towarzyszyć – przecież nie mogę o świcie w Egipcie po plaży szwendać się sama… ;D

Powrót do spisu treści

Komentarze

fotoeskapady

20 marca 2019 o 22:13

Bardzo się cieszę, że wpis się spodobał…😊 Ja już wiem, że właśnie tak chcę spędzać świąteczny czas – poza codziennością… Chociaż wiem, że za świętami w domu na pewno też zatęsknię – ale jeszcze nie teraz 😃
Dziękuję za komentarz 😊

przekonany ;-)

20 marca 2019 o 22:02

Egipt… na święta? Dlaczego tak, dlaczego nie? Mnie osobiście Twój wpis przekonał na… TAK! Fajne fotki, fajny tekst, fajnie nie być w święta zmęczonym całym tym młynem. Gratuluję odwagi i pomysłu…

fotoeskapady

18 marca 2019 o 21:22

Jeszcze raz dziękuję 😊 I cieszę się, że moja świąteczna opowieść Ci się spodobała… 😊

Andrzej

18 marca 2019 o 13:21

Cieszę się, że mogłem pomóc z oznaczeniem gatunku
, artykuł dobrze się jak zwykle czytało.

Dodaj coś od siebie i skomentuj ten wpis!

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *